Deportacje ludności polskiej w głąb ZSRR związane były z akcją planowanej depolonizacji Kresów Wschodnich II RP przez władze radzieckie. Już 5 grudnia 1939 r. Biuro Polityczne KC WKP(b) wraz z Radą Komisarzy Ludowych ZSRR podjęły decyzję o oczyszczeniu okupowanych ziem z ?elementów niepewnych?, do owej kategorii zaliczano głównie Polaków zamieszkujących zagarnięte przez sowietów obszary II RP.
Wywózki ludności polskiej, NKWD prowadziło z wielką starannością i dokładnością tak by stworzyć jak najmniejsze szanse do ewentualnych ucieczek. Deportacje objęły więc całe wsie lub grupy zawodowe, przeprowadzane były w sposób gwałcący wszelkie normy wypracowane przez cywilizację ludzką. NKWD zapoznawało się w stosunkach panujących na ziemiach zagarniętych, przy znacznym współudziale dotychczasowych białoruskich, rosyjskich, litewskich czy żydowskich sąsiadów Polaków. Przedstawiciele tych nacji były szczególnie zainteresowane w pozbyciu się ?polskich panów?, mając nadzieję na przejęcie ich własności. Należy podkreślić iż deportacje stały się dochodowym interesem dla sowieckiej administracji ? wywożeni mieli prawo w ciągu pół godziny zabrać tylko niewielki bagaż podręczny, zaś cały dobytek ich życia zostawał na pastwę władzy.
Wagon w jakim deportowano Polaków.
Pierwsza lutowa deportacja rozpoczęła się w nocy z 9 na 10 lutego 1940 roku. Zostali nią objęci tzw. ?spiecpieriesieliency ? osadniki? czyli osoby gospodarujące na ziemi otrzymanej z reformy rolnej 1925 r. lub w ramach osadnictwa wojskowego. Ponadto deportacja objęła pracowników leśnych, pracowników PKP oraz urzędników państwowych niższego szczebla. Deportowani wśród których około 80 % stanowiła narodowość polska przewożeni byli w czasie długich, kilkutygodniowych podróży w przeładowanych, brudnych, ciasnych, nieogrzewanych wagonach bydlęcych lub towarowych. Śmiertelność w takich transportach była ogromna, w skutek nieludzkiego traktowania umierały głównie dzieci, osoby schorowane dogorywali starcy. Straże radzieckie eskortujące wysiedlanych, niejednokrotnie strzelały do osób próbujących ofiarować deportowanym chleb lub wodę.
Mapa miejsc zesłań Polaków/ Źródło: kwisland.pl
Polaków wywożono do obwodów: czelabińskiego, mołotowskiego, irkuckiego, kirowskiego, nowosybirskiego, omskiego, archangielskiego, jarosławskiego, do krajów Krasnojarskiego i Ałtajskiego jak również do Komi ASRR, Baszkirskiej i Jakuckiej ASRR. Szacuje się iż lutowa deportacja objęła około 200 tys. obywateli polskich.
Deportacja lutowa była początkiem gehenny ludności polskiej w czasie kolejnych fal deportacyjnych w kwietniu i maju 1940 r. oraz w czerwcu 1941 r. sowieci wywieźli kilkaset tysięcy osób.
Kołyma: kopalnia złota/ Źródło:Wikipedia
Wywiezieni w głąb ?nieludzkiej ziemi? skazani zostali na wyjątkową poniewierkę i niezwykłe upodlenie, po przebyciu strasznej drogi trafiali do sieci jednego ze 132 łagrów. Polacy pracowali niewolniczo przy wydobyciu węgla i rudy żelaza po 16-18 godzin dziennie jak choćby w obozach w Krzywym Rogu, Margańcu czy Zaporożu. W obozach na północy ZSRR panowały niezwykle trudne warunki atmosferyczne, pracę najczęściej przy wyrębie lasów przerywano przy temperaturze -40 stopni. Szczególnie okrutny los spotkał wywiezionych do kopalń złota nad Kołymę lub ołowiu na Czukotce, gdzie z blisko 15 tys. wywiezionych Polaków ocalało około 200. Wśród wywiezionych szerzyły się szkorbut, pyłagra i inne choroby, których nikt nie leczył.
Ogólnej liczby ofiar polskich która zginęła w łagrach radziecki nie sposób dokładnie ustalić.
Ballada Zesłańców
Ojczyzno nasza, ziemio ukochana, W trzydziestym dziewiątym cała krwią zalana. Nie dość, że Polskę na pół rozebrali, To jeszcze Polaków na Sybir wygnali.
Dziesiąty luty będziem pamiętali, Gdy przyszli Sowieci, myśmy jeszcze spali, I nasze dzieci na sanie wsadzili, Na główną stację wszystkich dowozili.
O, straszna chwila, o, straszna godzina, Rodząca swoich bólów zapomina, Ale Wam powiem, nie zapomnę chwili, Gdy nas w ciemny wagon jak w trumnę wsadzili.
O, żegnaj, Polsko, żegnaj, chato miła, O, żegnaj, ziemio, któraś nas karmiła, Żegnaj, słoneczko i gwiazdy złociste, My odjeżdżamy z tej ziemi ojczystej.
Cztery dni polską ziemią my jechali, Lecz żeśmy ją tylko przez szpary żegnali. W piąty dzień sowiecka maszyna ryknęła, Jakby każdego sztyletem przeszyła.
Mijają doby, tygodnie mijają, Raz na dzień chleba i wody nam dają, Mijamy Rosję i góry Uralu I tak jedziemy wciąż dalej i dalej.
Czwartego marca stanęła maszyna I tak już transport z nami się zatrzymał, Jedziemy autem, a potem saniami, Przez śnieżną tajgę, rzekami, lasami.
Oj, smutna była nasza karawana, „kipiatku” z chlebem dali nam co rana, Dzieci zmarznięte z sani wypadają, A na noclegach umarli zostają...