Członkowie 466. Dywizjony RAAF/ Źródło: Wikimedia Commons

Dwóch lotników uratowanych za pomocą jednego spadochronu ! Niezwykła historia pilotów Royal Australian Air Force

Aby przeżyć podczas wojny każdy żołnierz potrzebuje nie tylko dobrego wyposażenia czy inteligentnego dowódcy. Czasem trzeba liczyć na trochę szczęścia. Opowieścią należącą do takiej kategorii jest historia dwóch Australijskich pilotów, uratowanych za pomocą jednego spadochronu!

4 listopada 1944 r. porucznik Joseph Hermann, członek 466. Dywizjonu Australian Royal Air Force pilotował bombowiec Handley Page Halifax B.III podczas nalotu na Zagłębie Ruhry. W pewnym momencie pociski dział niemieckiej obrony przeciwlotniczej dosięgły alianckiego Halifaxa. Uszkodzenia były na tyle poważne, że dowódca rozkazał załodze opuścić pokład. Następnie Hermann zaczął czołgać się w kierunku miejsca, gdzie pozostawił swój spadochron, który ściągnął przed rozpoczęciem lotu, gdyż było mu w nim niewygodnie pilotować samolot. W pewnym momencie australijska maszyna eksplodowała, wyrzucając porucznika w powietrze. Na szczęście dla niego nie stracił on przytomności, spadając w dół. Wokół pilota przelatywały części i wyposażenie ze zniszczonego Halifaxa. Joseph Hermann zdawał sobie sprawę, że sekundy dzielą go od niechybnej śmierci.

Handley Page Halifax B.III / Źródło: Wikimedia Commons

Handley Page Halifax B.III / Źródło: Wikimedia Commons

Kiedy znajdował się na wysokości 6000 stóp nad ziemią poczuł jak coś uderzyło w niego z wielką siłą. Instynktownie chwycił się ?tego przedmiotu?, którym okazały się nogi jego strzelca pokładowego, Johna Vivasha, który kołysał się na swoim spadochronie. Między Australijczykami doszło do krótkiej wymiany słów, a niedługo potem obaj uderzyli w ziemię. Vivash spadł prosto na Hermanna, łamiąc mu przy okazji dwa żebra. O dziwo, żaden z nich nie odniósł większych obrażeń.

Gdy po kilku dniach zostali schwytani przez Niemców, ci nie chcieli dać wiary w ich opowieść. Udało im się namówić nieprzyjaciół do udania się z nimi w miejsce, gdzie zakopali spadochron, dzięki któremu udało im się przeżyć. Jak wykazały późniejsze badania tego przypadku szansa, że obaj lotnicy znaleźli się w odpowiedniej konfiguracji umożliwiającej ich spotkanie w powietrzu była praktycznie niemożliwa. Na początek musieli znaleźć się w pionowym położeniu względem siebie. Okazało się, że Vivash otworzył spadochron prawie dokładnie w tym samym momencie, gdy uderzył w swojego dowódcę. Gdyby zrobił to chwilę potem porucznik Hermann na pewno przypłaciłby życiem swój kaprys niezakładania spadochronu do lotu bojowego.

Absolwent historii UMCS. Jego zainteresowania to historia XX-lecia międzywojennego, front wschodni podczas II Wojny Światowej, historia wojsk powietrznodesantowych oraz dzieje Waffen SS.