Dyktatury nie lubią internetu

Internet  według niemałej części społeczeństwa to obecnie jedyne całkowicie niezależne źródło informacji. Z internetu korzystają setki milionów ludzi na całym świecie. Sama sieć powstała w USA dla celów wojskowych – błyskawicznego przekazywania informacji. Z czasem jednak znalazła szerokie zastosowanie nie tylko w wojsku. Jak się okazuje, nie wszystkim podoba się  wolność słowa i szybkość z jaką można to słowo w sieci  przekazać. 

Niezależna organizacja międzynarodowa Freedom House, której sztandarową misją jest „szerzenie wolności na świecie” opublikowała swój raport dotyczący wolności w sieci, w poszczególnych państwach. Nazwa raportu to „Freedom on the net prym”.  Wszelkie ograniczenia w dostępie do internetu, represjonowanie niewygodnych użytkowników sieci, blokowanie stron itp. wpływały negatywnie na miejsce w rankingu „wolności w internecie”.  Maksymalna ilość punktów możliwych do zdobycia  w sporządzonym raporcie, oznaczająca fatalny stan wolności w sieci to 100 punktów.  Przyjęto że wynik powyżej 60 punktów oznacza brak swobodnego dostępu do sieci. Punktacja 30-60 punktów. oznacza częściową wolność internetu. Wynik  30 punktów (i mniej)  oznacza całkowitą wolność internetu.

Spośród 65 państw wziętych pod uwagę w 35 odnotowano wzmożoną kontrolę internetu. Nie wątpliwie ograniczenia wolności i dostępności sieci dotyczą głównie państw niedemokratycznych.

W sporządzonym rankingu najgorzej wypada Iran, z wynikiem 89 punktów na 100 możliwych. Zaraz za nim, bo z wynikiem 88 punktów, znajduje się Syria.  Syrię gonią Chiny z wynikiem 87 punków. Wynik Chin powodowany jest między innymi tym, że państwo środka zablokowało w ostatnim czasie strony BBC oraz gmail.com.

Co ciekawe, wśród wielu państw, które nie zostały wzięte pod uwagę jest Polska, a wraz z nią kraje skandynawskie oraz kraje europy południowej. W badaniach nie wzięto pod uwagę również krajów takich jak Mongolia,  Peru , Ekwador , Boliwia , Chile  oraz  duża część krajów Afryki.

Raport uwidacznia zdecydowanie, że poziom wolności słowa w internecie jak i dostępu do niego jest hamowany głównie w państwach niedemokratycznych lub państwach posiadających tzw. demokrację fasadową. Sytuacja taka nie dziwi, gdy weźmiemy pod uwagę to, że nawet w Iranie, gdzie dostęp do internetu jest bardzo ograniczony, społeczeństwo potrafiło zorganizować się na Twitterze aby wywołać duże protesty. Wolne media nie są na rękę dyktaturom, gdyż pokazują społeczeństwu świat inny od tego jaki jest pokazywany w reżimowych stacjach telewizyjnych ( lub radiowych). Z raportu można wywnioskować również, że Internet z roku  na rok  staje się coraz bardziej kluczowym  źródłem informacji oraz wymiany poglądów. I własnie dlatego, internet bywa niekiedy  postrzegany przez niektóre państwa jako ” zagrożenie”.

Dlaczego internet nie jest lubiany przez dyktatury? Chyba najlepszą odpowiedzą na te zarzuty są słowa… komunisty , Michaiła Gorbaczowa, wypowiedziane w Metropolu 20 lutego 2004 roku:

” Bez wątpienia Internet oferuje wiele możliwości. Pomaga rozwijać demokrację i sprawia, że ludzie są bardziej aktywni w tworzeniu decyzji bezpośrednio wpływających na ich życie.”

Można dodać tu również słowa polskiego poety  Juliusza Erazma Bolka:

„Internet jest wykładnikiem prawdy, a przecież prawdy,  nie da się oszukać, Internet jest prawdą.”

Poniżej, mapa państw rankingu Freedom House.

Mapa przedstawiająca państwa wzięte pod uwagę w raporcie Freedom Hause w 2014r.

Mapa przedstawiająca państwa wzięte pod uwagę w raporcie Freedom Hause w 2014r.

Absolwent Wyższej Szkoły Administracji Publicznej w Białymstoku na kierunku "Bezpieczeństwo Narodowe". Obecnie student Uniwersytetu Białostockiego na wydziale historyczno-socjologicznym - kierunek "Stosunki Międzynarodowe". Koordynator działu "Bezpieczeństwo" portalu "Nowa Strategia". Prowadzi bloga "Piotr Kular" na portalu Mpolska24.pl gdzie posiada status eksperta. Obszar jego zainteresowań dotyczy bezpieczeństwa narodowego oraz międzynarodowego w kontekście prowadzonej polityki bezpieczeństwa państw takich jak Rosja, Ukraina oraz Białoruś.