K. Bosak: Żadne państwo nigdy nie jest do końca bezpieczne

O bezpieczeństwie Polski, militaryzacji narodu i o gotowości Polaków do obrony Ojczyzny rozmawialiśmy z Krzysztofem Bosakiem – członkiem Rady Decyzyjnej i szefem sztabu wyborczego Ruchu Narodowego w wyborach do europarlamentu.

NS: Obserwując ekspansywną politykę Rosji, ale także wzrost znaczenia sił o banderowskich korzeniach w polityce Ukrainy, można powiedzieć, że Polska jest bezpiecznym krajem?

KB: Żadne państwo nigdy nie jest do końca bezpieczne dopóki ma sąsiadów. Tak należałoby odpowiedzieć zgodnie z realistyczną szkołą myślenia o stosunkach międzynarodowych, do których się odwołujemy. I oczywiście tę ocenę da się stopniować. Myślę, że główne zagrożenie jakie my identyfikujemy w Polsce nie wynika z tego, co się dzieje na Ukrainie, ale z temperamentu politycznego ekipy, która obecnie rządzi na Kremlu. Jest to państwo, w którym ciągle są pewne mrzonki o imperializmie czy mocarstwowości i które nie respektuje reguł porządku międzynarodowego, który wydawałby się czymś utrwalonym po rozpadzie bloku sowieckiego.

Na czym ma polegać postulowana przez Ruch Narodowy militaryzacja narodu?

To jest hasło, w którym wyraża się nasz sprzeciw wobec pacyfizmu i naiwności w myśleniu o sytuacji obronnej Polski i wobec stanu kiedy jesteśmy narodem de facto rozbrojonym. Mamy najmniejszą ilość broni na obywatela w tej części Europy oraz, wprawdzie zliberalizowane, ale ciągle dosyć restrykcyjne i skomplikowane prawo związane z posiadaniem broni. Mamy Narodowe Siły Rezerwowe, które stały się protezą tego, co powinniśmy mieć w Polsce, a my postulujemy budowę Obrony Terytorialnej z prawdziwego zdarzenia. Mamy wreszcie armię, która jest w prawdzie uzawodowiona, ale naszym zdaniem słabo wyszkolona, słabo wyposażona i nikt tak naprawdę nie wie jaka byłaby jej rzeczywista zdolność bojowa w sytuacji konfliktu.

Militaryzacja narodu jest kompleksowym hasłem, za którym kryje się szereg szczegółowych postulatów: budowy Obrony Terytorialnej, poszerzenia dostępu do broni dla obywateli i umożliwienie stworzenia dla nich pewnej oferty szkoleń z zakresu strzelectwa, samokształcenia w zakresie obronności, poparcia dla grup paramilitarnych zamiast ich zwalczania czy rzucania im kłód pod nogi. I wreszcie doposażenia polskiej armii w broń, której ona potrzebuje, w nowoczesne techniki uzbrojenia, i przede wszystkim w większą ilość żołnierzy, którzy są w stanie walczyć.

Postulat ?strzelnica w każdym powiecie? to krok ku temu by przygotować społeczeństwo na powszechne posiadanie broni?

Tak, można to tak ująć, dlatego, że trudno o kulturę posiadania broni i rozwój umiejętności strzeleckich jeśli jest to wyłącznie hobby dla bogatych, jeżeli trzeba płacić za dostęp do obiektów strzeleckich z własnych środków. Jeżeli nawet zawodowi żołnierze, żeby doszkolić się ze strzelectwa muszą sami płacić za amunicję, kupować czy wypożyczać broń, żeby się ostrzelać, to jest to sytuacja kuriozalna. Mamy w Polsce wielu młodych ludzi, którzy chętnie rozwijaliby swoje umiejętności z obronnością i strzelectwem, trzeba im to tylko umożliwić. Postulat strzelnica w każdym powiecie jest takim prostym hasłem, za którym kryje się zmiana podejścia państwa do podobnych rzeczy.

A Pan praktykuje?

Tak, strzelałem niejednokrotnie. Nie posiadam broni, ale myślę, o tym by starać się o dostęp do niej i na pewno będę też rozwijał umiejętności strzeleckie we własnym zakresie, za własne pieniądze. A być może również, jeśli Państwo stworzy odpowiednie oferty, to w ramach szkoleń proponowanych przez wojsko, jeżeli będzie taka możliwość, bo na razie nie ma.

strzlenica_Rn

Jaki jest Pana stosunek do NATO? Czy Sojusz jest w stanie zagwarantować nam bezpieczeństwo?

Myślę, że do NATO powinniśmy mieć stosunek realistyczny. Z jednej strony nie ma bardziej atrakcyjnej propozycji układu obronnego, w której moglibyśmy wejść, z drugiej strony musimy sobie zdawać sprawę, że NATO jest organizacją starą, dużą, szeroką, w której toczy się bogata wewnętrzna polityka, której zobowiązania można różnie interpretować, i której szczegółowych planów operacyjnych tak naprawdę nie znamy, więc trudno jest poddać je dyskusji. Być może kilka osób na najwyższych szczeblach w Ministerstwie Obrony Narodowej wie jak wyglądałyby ewentualne reakcje NATO w sytuacji bezpośredniego zagrożenia naszego bezpieczeństwa. Natomiast stara zasada: umiesz liczyć, licz na siebie jest najwłaściwsza. W ramach dyskusji o NATO mówi się, że powinno się wspierać obronę regionalną i należy budować własne zdolności obronne. NATO to pewna rama zarządzania współpracą obronną różnych Państw i ewentualnymi interwencjami. Także powinniśmy czerpać z NATO to co nam proponuje. Z racji, że jesteśmy w sojuszu z amerykanami powinniśmy naciskać na nich, aby sprzedawali nam najnowocześniejsze uzbrojenia, najlepiej wraz z licencjami na jego samodzielną produkcję tutaj. Powinniśmy tworzyć unikalne polskie zdolności obronne w zakresie produkcji zbrojeniowej, żebyśmy byli atrakcyjnym partnerem dla innych państw i jednocześnie nie mieli żadnych złudzeń, że ktoś, w razie zbliżającego się konfliktu, zablokuje nam kupno najpotrzebniejszego sprzętu. Tak samo jest w przypadku zakupionego sprzętu bez wolnego pakietu technologicznego, ponieważ zawsze będziemy uzależnieni od dostarczyciela uzbrojenia, a reakcja sojusznika w sytuacji zagrożenia zawsze może być uzależniona od okoliczności politycznych i kalkulacji zysków i strat w zakresie polityki międzynarodowej.

Wielu Polaków deklaruje, że nie chce poświęcać się za Polskę, część gotowa jest wyjechać z kraju, jak tylko pojawi się zagrożenie. Jak przekonać młodych ludzi do tego, że za Ojczyznę warto walczyć?

Jako współorganizator Marszów Niepodległości działający w kręgach patriotycznych i narodowych od kilkunastu lat, być może obracam się w nietypowym środowisku, ale to nie jest środowisko wąskie. Są w Polsce tysiące ludzi młodych, wierzę w to, że dziesiątki, a nawet setki tysięcy ludzi młodych, którzy żyją patriotycznymi ideałami i są gotowi w ramach własnej pasji i kosztem własnego czasu i pieniędzy realizować je. Są to zamiłowania związane z obronnością, działanie w grupach narodowych, paramilitarnych, rekonstrukcyjnych, strzeleckich czy nawet w harcerstwie, w którym też byłem. Jest więc takich ludzi zupełnie wystarczająco wiele. Myślę, że mamy problem z morale wynikającym z tego, że MON jest w dużej mierze zdominowany ciągle przez kadrę postkomunistyczną. W wojsku nie było wyraźnych reform, które pozwoliłyby zmienić to morale. Młodzi ludzie widzą to. Ludzie mocno zaangażowani w grupy paramilitarne czy mocno interesujący się tematyką obronną wiedzą jak wygląda sytuacja w MON i jaki duch ciągle panuje na słynnych ministerialnych korytarzach. Dopóki to nie będzie się zmieniać, dopóki nie zaczną działać ludzie działający z pasji, a nie dlatego, że dostali etat w urzędzie, albo w jednostce, to takie właśnie będą odczucia.

wywiad_bosakCzyli w czasie zagrożenia ci co chcą walczyć będą nas bronić, a reszta może wyjechać, tak jak deklaruje?

Zawsze mniejszość walczyła o niepodległość, a nie większość. Wszystkie bohaterskie sytuacje w historii, na które zwracamy uwagę, to są dokonania bardzo wąskiej mniejszości. W powstaniach narodowych i w bohaterskich bitwach, zawsze walczy skromny wycinek społeczeństwa. Nie możemy oczekiwać, że cały naród będzie narodem wojowników, bo to po prostu nie leży w naturze ludzi. Znamy to już od Platona, że społeczeństwo składa się z różnych grup i wśród nich część jest powołana do tego by walczyć, a inni ludzie mają inne powołania. Nie stawiajmy nieosiągalnych oczekiwań wobec społeczeństwa, bo wówczas będziemy popadać w defetyzm, że społeczeństwo ich nie spełnia. Trzeba się cieszyć tym co jest, a to co jest, to duża mobilizacja wśród pewnej części młodych ludzi i to jest mobilizacja idąca we właściwym kierunku. Proszę zwrócić uwagę, że nie mamy w Polsce właściwie żadnego ruchu antywojennego, tworzonego przez skrajną lewicę czy kontestacja zwiększania wydatków na obronność, że strony niektórych polityków lewicowych jest całkowitym marginesem. Nie mamy w Polsce właściwie żadnego wyraźnie antymilitarnego lewactwa, ani ruchów pacyfistycznych i to jest coś z czego należy się cieszyć.

Wspomniał Pan o Marszu Niepodległości, czy jego też obejmie radykalna zmiana?

Tak, nasza zapowiedź z poprzedniego roku pozostaje. Będziemy się starali dokonać, tak, jak zapowiadaliśmy pewnej korekty formuły Marszu Niepodległości, aby w większym stopniu kontrolować sytuację w trakcie jego przebiegu i aby uniknąć takich sytuacji, jak w zeszłym roku, kiedy jesteśmy oskarżani o odpowiedzialność za jakieś działania sprzeczne z prawem. Do których, jako organizatorzy, nigdy nie nawiązywaliśmy, ani też nie mieliśmy możliwości ich kontrolować.

Co Ruch Narodowy, niezależnie od wyniku, wygra w bitwie wyborczej?

W pierwszej kolejności już dokonaliśmy wstępnego testu własnych możliwości organizacyjnych, które pokazały, że zorganizowanie komitetu wyborczego, zarejestrowanie list w całym kraju, poprzedzone zebraniem ok. 150 tysięcy podpisów i przeprowadzenie kampanii wyborczej, ogólnopolskich kongresów jest w naszym zasięgu. Mamy więc te zdolności, które powinno posiadać środowisko chcące tworzyć ogólnopolski ruch polityczny. Drugim etapem dla nas, który będziemy wykonywać jest wykreowanie kadry lokalnych liderów we wszystkich województwach, a także we wszystkich większych miastach, którzy koordynują pracę Ruchu i reprezentują go wobec mediów i wyborców. A tym największym wyzwaniem jest zdobycie szerokiego poparcia społecznego, które umożliwi nam wejście do życia społeczno-politycznego nie tylko jako siła aspirująca, ale jako równorzędny uczestnik tego życia.