Kapitan Henryk Flame (pierwszy z prawej) tuż po amnestii/ Źródło: Wikimedia Commons

Kapitan Henryk Flame ps. „Bartek”

Jednym z najbardziej dających się we znaki ?władzy ludowej? w pierwszym okresie jej istnienia był kapitan Henryk Flame, dowódca zgrupowania ?Bartek? VII Okręgu Śląsko-Cieszyńskiego Narodowych Sił Zbrojnych.

Henryk Flame urodził się 19 stycznia 1918 r. we Frysztacie. Podczas nauki w Szkole Przemysłowej w Bielsku był zastępcą komendanta organizacji paramilitarnej ?Orlęta?. Gdy miał 18 lat zgłosił się na ochotnika do służby w Wojsku Polskim. Skierowano go do Szkoły Lotnictwa dla Małoletnich w Bydgoszczy, którą ukończył w 1939 r. w stopniu kaprala. Jego pierwszym przydziałem był 2. Pułk Lotniczy w Krakowie. Udało mu się jeszcze przed wybuchem wojny ukończyć wyższy kurs pilotażu w Grudziądzu. Podczas kampanii wrześniowej kapral Flame był członkiem Brygady Pościgowej, której samoloty miały bronić nieba nad Warszawą. Już pierwszego dnia walk jego samolot musiał przymusowo lądować. Kilka dni później wraz z pozostałościami Brygady został przeniesiony do Lublina. Dzień przed agresją sowiecką Flame otrzymał przydział do Eskadry Rozpoznawczej. Zestrzelony przez Sowietów znalazł się na Węgrzech, gdzie internowano go w jednym z obozów. Po nieudanej ucieczce, kapral Flame został przekazany Niemcom i osadzony w kolejnym obozie, tym razem na terenie Austrii. W połowie 1940 r. hitlerowcy zwolnili go do domu. Powodem tego było jego niemiecko brzmiące nazwisko. Po powrocie do Czechowic zatrudnił się na kolei i jednocześnie związał z konspiracją. Działał w organizacji H.A.K., która była podległa Armii Krajowej. Na przełomie 1943/44 r. uciekł do lasu i zorganizował na Podbeskidziu własny oddział partyzancki. Przyjął pseudonim ?Grot?. Powodem tej decyzji było zagrożenie aresztowaniem, choć znalazłem także informację, że obawiał się wcielenie do armii niemieckiej. W październiku 1944 r. działalnością oddziału zainteresowała się Komenda Okręgu Kraków Narodowych Sił Zbrojnych. ?Grot? oraz jego żołnierze pod koniec tego miesiąca wstąpili do NSZ. W styczniu 1945 r. żołnierze ?Grota? atakowali wycofujące się pod naporem Armii Czerwonej niemieckie pododdziały. Po zajęciu Czechowic 12 lutego 1945 r. na rozkaz swoich przełożonych Flame i jego żołnierze zgłosili się do nowych władz i zaoferował im swoje usługi. Partyzanci NSZ zostali członkami Milicji Obywatelskiej a ich dowódca komendantem posterunku w Czechowicach. Jednak komuniści nie ufali mu do końca i zagrożony aresztowaniem opuścił posterunek. W kwietniu wrócił do lasu, gdzie wraz ze swoim nowo powstałym zgrupowaniem wszedł w skład nowo utworzonego VII Okręgu Śląsko-Cieszyńskiego NSZ.  Używając nowego pseudonimu ? jako ?Bartek? był od tej pory postrachem ?władzy ludowej?.

Kapitan Henryk Flame ps. "Bartek"/ Źródło: http://commons.wikimedia.org/wiki/File:HenrykFlame.jpg

Kapitan Henryk Flame ps. „Bartek”/ Źródło: http://commons.wikimedia.org/wiki/File:HenrykFlame.jpg

Początkowo oddział ?Bartka? liczył około 30 partyzantów, podzielonych na dwie sekcje. Pierwszą dowodził Flame, a drugą jego zastępca Jan Przewoźnik ps. ?Ryś?. Do ?Bartka? dołączali kolejni ochotnicy. Byli to byli partyzanci AK, Narodowej Organizacji Wojskowej, osoby zagrożone aresztowaniem. Podporządkował mu się także oddział Antoniego Bieguna ps. ?Sztubak?. W kulminacyjnym okresie swojej działalności zgrupowanie ?Bartka? liczyło około 300 partyzantów. Główną kwaterą oddziału był masyw Baraniej Góry, część Beskidu Śląskiego. Tutaj znajdował się sztab dowódcy oraz ziemianki i szałasy. W ?terenie? żołnierze ?Bartka? mieli swoje meliny oraz korzystali z gościnności zaufanych gospodarzy.

Partyzanci rozbijali posterunki MO oraz budynki UB. Pierwsi o obecności groźnego oddziału przekonali się milicjanci i ubecy w Zabrzegu w maju 1945 r. Kolejne akcje skierowane były w posterunki MO w Górkach Małych, Rudzicy, Strumieniu, Kończycach Wielkich czy Chybiu. Partyzanci rozbroili także Rejonową Komisję Uzupełnień w Pszczynie. O swoje życie obawiali się także donosiciele, szpicle UB oraz członkowie Polskiej Partii Robotniczej. Całość zgrupowania podzielona była na kilka grup operujących w wyznaczonym przez dowódcę rejonie. Taka sytuacja sprzyjała poruszaniu się w terenie oraz akcjom aprowizacyjnym. Działalność partyzanckiego zgrupowania była solą w oku dla okolicznych urzędów bezpieczeństwa i posterunków MO. Jednak podjęte późną jesienią poszukiwania ukrywających się ?faszystów? spełzły na niczym. ?Bartek? rozpuścił swoje oddziały na zimę.

Celem dowódcy było jak najlepsze wyszkolenie swoich podkomendnych. Starał się także zadbać o w miarę jednolite umundurowanie, którego elementem były mundury żołnierzy Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie, które to partyzanci rekwirowali od powracających do kraju weteranów.

Szerokim echem w kraju odbiło się zajęcie przez żołnierzy ?Bartka? Wisły, 3 maja 1946 r. Partyzanci w mundurach przedefilowali przez miasto. Defiladę odebrał ich dowódca, kapitan Henryk Flame. Obecność partyzantów NSZ uradowała miejscową ludność. Przestraszeni milicjanci z okolicznych miejscowości nie odważyli się interweniować.

Nieudane akcje grup UB-KBW spowodowały, że ze zgrupowaniem ?Bartka? postanowiono poradzić sobie podstępem. Do współpracy z UB zwerbowano Kazimierza Zaborskiego ?Łamigłowę?, zastępcę komendanta VII Okręgu NSZ. Już jako agent ?RR? doprowadził do fali aresztowań wśród członków NSZ na Górnym Śląsku. Nowo tworzony  przez agenta ?Łamigłowę? Okręg znajdował się już pod całkowitą kontrolą bezpieki. Kolejnym celem MBP miała być likwidacja pozostałych na wolności żołnierz NSZ, którzy uniknęli aresztowań jesienią 1945 r. Jednym z głównych celów postawionych przed agentami UB było unicestwienie zgrupowania ?Bartka?.

Latem 1946 r. Zaborski razem z agentami Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego, Henrykiem Wendrowskim ps. ?kapitan Lawina? oraz Czesławem Krupowiesem ps. ?porucznik Korzeń? doprowadzili do likwidacji zgrupowania kapitana Henryka Flame.

Wendrowskiemu udało się spotkać z jednym z łączników kpt. Flame, który doprowadził go do kwatery swojego dowódcy na początku sierpnia 1946 r.. Niepodejrzewający niczego ?Bartek? przyjął agenta i przeprowadził z nim rozmowę. Jako oficer informacyjny sztabu Okręgu ?kapitan Lawina? wydał mu rozkaz przerzucenia całości zgrupowania w rejon Jeleniej Góry, gdzie żołnierze ?Bartka? mieli prowadzić dalszą walkę z komunistami oraz ?Wehrwolfem?. 20 sierpnia, podczas drugiego spotkania ustalono szczegóły ewakuacji, którą miał przeprowadzić ?porucznik Korzeń?. Żołnierze zostali przewiezieni ciężarówkami należącymi do NSZ w trzech osobnych transportach (5-25 września). Po kilkunastu dniach od wyjazdu trzeciej grupy na Baranią Górę wrócił jeden z żołnierzy, którzy opuścili zgrupowanie w pierwszym transporcie, Andrzej Bujak ps. ?Jędrek?. Przedstawił on dowódcy makabryczną historię. Jako jedyny przeżył wyprawę na zachód. Opowiedział, że po przybyciu do jakiegoś zameczku lub szkoły żołnierze NSZ po kolacji z dodatkiem alkoholu zostali obrzuceni granatami i ostrzelani. Wszyscy zginęli. ?Jędrek? od początku przeczuwał niebezpieczeństwo i ukrył się, by następnie uciec i powrócić do sztabu ?Bartka?. Dzięki tej informacji pozostali partyzanci ze zgrupowania zerwali kontakty z ?oficerami Okręgu? i ukrywali się do lutego 1947 r., kiedy to na mocy amnestii ujawnili się.

W ramach akcji ?Lawina? UB zlikwidowało od 167 do 200 żołnierzy kpt. ?Bartka?. Niestety do dzisiaj nie wiadomo, gdzie zostali zamordowani i pogrzebani. Historycy twierdzą, że mogło to się wydarzyć w rejonie Łambinowic lub Barut, ale na razie nie ma na to żadnych dowodów.

Kapitan Henryk Flame nie został jednak pozostawiony w spokoju, a jego działalność wroga wobec ?władzy ludowej? nie została zapomniana. 1 grudnia 1947 r. milicjant Rudolf Dadak strzelił mu w plecy w restauracji należącej do Józefa Czyloka w Zabrzegu. Zbrodnia ta nie została nigdy ukarana, a jej sprawca jako ?psychicznie chory? po roku wrócił do pracy w MO.

Absolwent historii UMCS. Jego zainteresowania to historia XX-lecia międzywojennego, front wschodni podczas II Wojny Światowej, historia wojsk powietrznodesantowych oraz dzieje Waffen SS.