Łaguna: Odrzućmy mentalność gloria victis!

Siedemdziesiąt cztery lata temu Warszawa była świadkiem jednej z największych porażek w historii naszego kraju. Tysiące polskich patriotów ruszyło do walki z niemieckim oprawcą z mglistą, nacechowaną młodzieńczą fantazją nadzieją na ukochaną wolność. Decyzja polskich władz, która pozwoliła na upust tej euforycznej chęci do walki zakończyła się tragicznie. Oczywistym jest, że nie powinniśmy lamentować nad zabytkowymi kamienicami bądź świetlistymi warszawskimi ulicami. Wraz ze zniszczeniem Warszawy zniknęła przeszłość i dusza Polski. Ostatni podryg polskiego patriotyzmu okazał się dance macabre nie tylko dla ówczesnego pokolenia, ale przede wszystkim dla pokoleń przyszłych.  

My, kolejne pokolenia Polaków, zostaliśmy pozbawieni tysięcy naszych potencjalnych autorytetów. Na rzecz czego straciliśmy naszą najlepszą młodzież? Czy ta niewyobrażalna tragedia ma jakiś sens dla dzisiejszego dwudziestolatka?  

Wydaje się, że odpowiedź jest równie prosta jak smutna. Otrzymaliśmy w zamian kolejny byt abstrakcyjny, bohaterów którzy w założeniu powinni być dla nas wzorem. Tak jak dla tych młodych ludzi ginących z rąk niemieckich żołnierzy wzorem patriotyzmu byli powstańcy styczniowi, a z kolei dla nich powstańcy listopadowi. Nasz wrodzony romantyczny patriotyzm doprowadził nas do śmierci i kolejnej okupacji. Szalony łańcuch narodowych porażek, które próbujemy za każdym razem gloryfikować.  Poprzez to, że nie chcemy widzieć błędów naszych przodków popełniamy je ponownie. Rację miał Stanisław Cat ? Mackiewicz, który stwierdził, że przysłowie „Mądry Polak po szkodzie” jest niestety nadmiernie optymistyczne.

Z przykrością należy stwierdzić, że w tej kwestii nic się nie zmieniło. Przy okazji zbliżającej się rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego szum wokół tego wydarzenia ponownie nabiera wiatru w żagle. Jednakże, próżno w tym całym medialnym zgiełku znaleźć głos rozsądku, który zwracałby uwagę na ówczesną oraz naszą dzisiejszą mentalność. Czy w naszych ruchach politycznych zastanawiamy się nad ich wszelkimi konsekwencjami? Wydaje się, że ciągle mamy na nosie różowe okulary i widzimy świat nie takim jakim on jest, a przez to nawet nie zdajemy sobie sprawy z błędów, które popełniamy

Powstańcy pytani o to czy było warto wzniecać ten zryw odmawiają odpowiedzi. Jednakże, nasze pokolenie ma obowiązek odpowiedzi na to trudne pytanie. Powinniśmy odrzucić jak najprędzej gloryfikację hasła gloria victis. Zwyciężeni nie piszą historii, nie decydują o losach świata. Jako Polacy próbujemy stworzyć sens naszych porażek. Chcielibyśmy nadać im jakąś wartość, chociażby czysto symboliczną. Próbujemy wierzyć, że krew naszych przodków nie została przelana nadaremno.  

W powyższych rozważaniach kategorycznie oddzielam cześć, która jest należna wszystkim, którzy walczyli o wolną Polskę. Musimy pamięć o nich kultywować z najwyższą starannością. Z drugiej strony należy pamiętać o konsekwencjach ich działań. Należy stanowczo sprzeciwić się wszczynaniu bitwy bez pewności jej zwycięstwa. Żądza zemsty nigdy więcej nie powinna być determinantą naszych dziejowych decyzji.

Jako Naród potrzebujemy zmiany mentalności. Brak instynktu politycznego wielokrotnie doprowadził nasz kraj nad przepaść. Próba zmiany naszych przekonań jest konieczna. W przeciwnym razie Powstanie Warszawskie nie będzie naszą ostatnią narodową porażką spowodowaną różowymi okularami.