NATO – No Action, Talks Only

Coraz mniej czasu pozostało do szczytu NATO w Walii. W mediach pojawiają się coraz nowsze i bardziej obszerne informacje, jakie decyzje zostaną w trakcie tego spotkania podjęte. Pomimo wyraźnych wypowiedzi osób najbardziej zorientowanych w aktualnej sytuacji, media w Polsce na siłę próbują zakrzywiać rzeczywistość celem rozmycia prawdy.

Sekretarz generalny NATO Anders Fogh Rasmussen / Źródło: WikimediaAnders Fogh Rasmussen zaprzeczył ostatnio, aby sojusz NATO dzielił się na członków pierwszej i drugiej kategorii. Podkreślił, że wszyscy członkowie NATO są traktowani w taki sam, równy sposób. Stoi to oczywiście wyraźnie w sprzeczności nawet ze sprawami organizacyjnym dotyczącymi struktur NATO. Turcja czy Polska do dnia dzisiejszego nie doczekała się swojego sekretarza generalnego pomimo, że Turcja jest największą siłą na europejskim kontynencie, a Polska jest najbardziej zainteresowana wzmocnieniem siły w Europie Wschodniej. Ponadto działania Francji wyraźnie pokazały, że silniejsze kraje mogą pozwolić sobie na współpracę gospodarczo-militarną z wrogiem, a słabsze – nie (nie mają nawet takich intencji). Zaznaczyć zatem trzeba, że już na wstępie przekazu tworzy się przed nami iluzję, która nie ma żadnego pokrycia z rzeczywistością.

Drugą fikcyjną sprawą jest utworzenie tzw. szpicy, zdolnej w przypadku zagrożenia do reakcji w ciągu kilku godzin. Wybór nazwy tego czegoś nie jest przypadkowy, bo tak naprawdę po prostu nie wiadomo, co to ma być. A jak nie wiadomo, co ma powstać to trudno kogokolwiek rozliczać za brak postępów w pracach, trudno również stworzyć dokładny plan dojścia do celu. Innymi słowy stworzono jakiś nowy wirtualny twór, który nigdy nie powstanie, ale wiele będzie się o nim mówić. Doskonale sprawdza się tutaj skrót : NATO – No Action, Talk Only.

Trzecia część wypowiedzi jest jeszcze bardziej kuriozalna. Sekretarz generalny zapewnił, że na mającym odbyć się na początku września szczycie, podjęte zostaną kroki gwarantujące każdemu krajowi członkowskiemu „skuteczną obronę i ochronę”. Czy to oznacza, że do tej pory nie było takiej gwarancji wynikającej z podpisanych umów ? Zastanawiam się, kto z naszych żołnierzy gotów jest teraz np. pojechać do Estonii czy na Łotwę celem obrony granic państwa, które nie posiada ani jednego czołgu, ani jednego samolotu bojowego. I co za tym idzie – zastanawiam się, kto za to zapłaci i z czyich kieszeni ?

Flaga NATO / Źródło: WikimediaIdąc dalej w tych oparach absurdu pojawia się Readiness Action Plan. Jest to oczywiście dokument, który ma przewidywać podwyższenie gotowości Sojuszu do interwencji. Stworzenie i podpisanie tego dokumentu jest oczywiście znacznie łatwiejszym zadaniem niż utrzymanie poziomu wydatków na obronę na poziomie, co najmniej 2% PKB. Jak wiadomo, większość państw Unii Europejskiej nie przeznacza takich kwot na swoje wojsko. Znacznie łatwiej jest zatem utworzyć jakiś nowy dokument, uścisnąć sobie ręcę i rozejść się do domu.

Wracając natomiast do tematu szpicy, to oczywiście od razu pojawia się tutaj wyjaśnienie, że nie chodzi o wzmocnienie sił obecnych w Europie Wschodniej. Mówi się tutaj o tym, że ową szpicą ma być przede wszystkim infrastruktura na terenie krajów członkowskich. Oczywiście nie mówi się o tym, ile budowa takich ośrodków ma trwać, ile będzie kosztować i kto za to zapłaci. Wybudowanie nowej infrastruktury wiąże sie również z kosztami utrzymania, które przekładają się na wiele kolejnych lat. Uśmiecham się teraz pod nosem zastanawiając się, jak to wszystko będzie wyglądało w kontekście ułożenia budżetu Polski na kolejny rok. Nie tylko doszły nam sankcje gospodarcze, rosyjskie embargo, ale również trzeba zwrócić uwagę na możliwe sankcje w przyszłym roku, jak również koszty budowy i utrzymania infrastruktury owej „szpicy”.

Krótkim zdaniem na koniec podkreślono, że nie dojdzie do przesunięcia znaczących sił wojsk lądowych NATO na wschód Europy. Jako jeden z powodów, ten ważniejszy, wskazano tutaj, że przywódcy takich krajów jak Czechy czy Słowacja – wyraźnie przecież sprzeciwiają się takim pomysłom.

Jako drugi powód, taki niemal na marginesie, wspomniano o tym, że stałoby to w sprzeczności z umową pomiędzy NATO a Rosją z 1997 roku, oraz deklaracją z Rzymu z 2002 roku.

Sekretarz generalny wyraził też opinię, że Kraje Bałtyckie nie są zagrożone bezpośrednio. To wbrew pozorom bardzo wiele mówiące zdanie, zwłaszcza podkreślenie „bezpośrednio”. Ewentualne pojawienie się zamieszek na tle mniejszości rosyjskiej będzie prawdopodobnie traktowane w przyszłości jako sprawa wewnętrzna danego kraju. Zastanawiam się przy tej okazji, jak postąpiliby Litwini, gdyby Polacy mieszkający w Wilnie zaczęli zachowywać sie tak jak Rosjanie mieszkający w Estonii czy na Łotwie.

W całym tym szumie medialnym najbardziej ciekawe jest to, o czym się nie mówi. Zniknął całkowicie temat Krymu, zniknął całkowicie temat bezpieczeństwa Ukrainy, Szwecji czy Finlandii. Pozostaną deklaracje i powstaną nowe dokumenty. Kiedyś uprawialiśmy podobną politykę rozbrojenia podczas, gdy Niemcy w tym samym czasie zbroiły się na masową skalę. Wtedy również na zachodzie obiecywano nam obronę i wspólną politykę wobec sąsiadów na wschodzie. Jednak geopolityka brutalnie zweryfikowała, ile tak naprawdę ważne są sojusze obronne z tymi państwami. Zamiast pomocy z zachodu, przyszła zachodnia zdrada i sprzedanie naszej Ojczyzny ówczesnym Sowietom na długie 50 lat.

Podsumowując – warto wyciągnąć wnioski.

Wniosek pierwszy – NATO jest sojuszem wyłącznie na papierze. Jeżeli chcemy bezpieczeństwa to powinniśmy rozmawiać z USA i Wielką Brytanią.  W przypadku agresji Rosji – do Wielkiej Brytanii będziemy uciekać, a od USA kupować broń i kontratakować.

Wniosek drugi – Grupa Wyszehradzka okazała się mżonką, iluzją. Zamiast pogłębiać współpracę z Rumunią, która już nie raz dowiodła, że możemy na nią liczyć – postawiliśmy na słabych i tchórzliwych. Niemal identycznie wygląda sprawa Trójkąta Weimarskiego.

Wniosek trzeci – pojawiły się nowe możliwości dla nas. Skoro Szwecja i Finlandia nie są członkami NATO i nie mają gwarancji bezpieczeństwa – są zatem bardziej zdeterminowane w poszukiwaniu partnerów w zakresie polityki obronnej. Nie wchodząc w sojusze i puste deklaracje, mamy okazję znacząco pogłębić współpracę z tymi krajami, zwłaszcza w dziedzinie marynarki wojennej i nowoczesnych technologii. Nie chcemy przecież całkowicie uzależnić się od niemieckiego czy amerykańskiego sprzętu. Proszę pamiętać, że to właśnie małą Finlandia dała cywilizacji telefony NOKIA, system operacyjny Linux, wozy bojowe oraz fundamenty obronny terytorialnej ze snajperami na czele. Natomiast Szwecja to przecież samochody Volvo, niezła marynarka wojenna, samoloty Gripen, oraz wiele innych powiązanych technologii. Jest potencjał – trzeba go teraz wykorzystać.

Wniosek czwarty i prawdopodobnie najważniejszy : w przypadku agresji Rosji, nie możemy liczyć na pomoc NATO. Naszym jedynym dużym partnerem do rozmowy w tym zakresie były i będą Stany Zjednoczone. Jednocześnie USA absolutnie nie widzą możliwości zwiększenia zakresu współpracy na szeroką skalę dopóki w Polsce trwa wojna między frakcją pro-niemiecką (reprezentowaną przez obóz Pierwszego Kanclerza), oraz pro-rosyjską (reprezentowaną przez obóz Pierwszego Myśliwego). Chłodząc głowy opozycji, warto wspomnieć, że ani Prawo i Sprawiedliwość, ani SLD, ani tym bardziej Ruch Palikota, PSL, ani nawet obecny Ruch Narodowy czy Kongres Nowej Prawicy – nie jest traktowany jako poważny partner do rozmowy.

Poważnym partnerem do rozmowy może być tylko struktura nie budząca absolutnie żadnych zastrzeżeń, co do swoich intencji, determinacji i wytrwałości w budowaniu suwerennej i niepodległej Polski.

Autor: Jarosław Narymunt Rożyński

Zob. także: Wojsko Polskie ? ostatnia nadzieja dla upadającej Polski

Artykuł pierwotnie opublikowany na blogu: prezydent.org.pl

rozynski

Nowa Strategia jest portalem internetowym poświęconym tematyce bezpieczeństwa, historii oraz wojska. Informujemy o najważniejszych wydarzeniach oraz przedstawiamy własne komentarze na ich temat. Obejmujemy również patronatami wydarzenia naukowe, społeczne oraz sportowe w Polsce.