Tematyka książki obejmuje 5 miesięcy tytanicznych zmagań wojennych na Pacyfiku, a dokładnie na Nowej Gwinei i Marianach, gdzie rozegrała się największa bitwa lotniskowców podczas II wojny światowej. Siły użyte w niej były kilkakrotnie większe od tych zaangażowanych w operacjach na Midway. Japończycy już nigdy nie zmobilizowali równych sił.
Celem autora, jak sam to pisze, było ukazanie najważniejszych wydarzeń obowiązujących strategię i planowanie obu stron, nowe zasady i sposoby przeprowadzania działań wojennych oraz utrwalenie pamięci o ludziach biorących w nich udział. Czy mu to się udało? Uważam, że tak. Dlaczego? Ponieważ opisuje wydarzenia widziane oczami uczestnika. Był bowiem wtedy w stopniu komandora podporucznika na pokładzie U.S.S. Honolulu, flagowego okrętu kontradmirała Waldena L. Ainswortha.W trakcie Operacji ?Forager?, na pokładzie pancernika „Tenessee? uczestniczy w walkach o Okinawę. Już w 1925 roku Samuel E. Morison otrzymał tytuł profesorski na Uniwersytecie Harvarda ,(którego był zresztą absolwentem) .W 1944 r. był już cenionym historykiem, wyróżnionym rok wcześniej Nagrodą Pulitzera za biografię Krzysztofa Kolumba ,która była pokłosiem zorganizowanej przez niego wyprawy szlakiem Odkrywcy Ameryki. Odznaczony Medalem Wolności, otrzymał też jedenaście honorowych stopni doktorskich, nagrodzony w 1960 r. ponownie Nagrodą Pulitzera, jest autorem monumentalnej 15-tomowej (wliczając w to Supplement and General Index ) historii walk US Navy w II wojnie światowej.
Książka liczy 469 strony, plus 16 stron czarno białych fotografii miejsc i ludzi. Podzielona jest na trzy części. Pierwsza opisuje strategię na Pacyfiku w 1944 r. , działalność patrolową okrętów podwodnych i uderzenia z lotniskowców. Druga omawia podbój Nowej Gwinei. Trzecia najobszerniejsza przedstawia przygotowania i przebieg Operacji Forager.
Integralną częścią są załączniki zamykające książkę. Zawierają one dane dot. sił morskich zaangażowanych w opisywanych wydarzeniach. 465 przypisów nie jest wadą, ale zaletą bo informacje w nich zawarte pozwalają lepiej zrozumieć opisywane zdarzenia. Mamy też do dyspozycji około 30 niewielkich map obrazujących bitwy, operacje i pozycje wyjściowe oraz teatry działań.
Autor zamieszcza nie tylko suche fakty, ale też przytacza wiele bardzo ciekawych osobistych relacji np. komandora Williama I. Martina, pilota Avengera z lotniskowca Enterprise, albo opisuje niezwykłą, acz niezamierzoną rolę w bitwie na Morzu Filipińskim jaką odegrał japoński koordynator lotów, który ?bezpiecznie wrócił do domu, dumny z dobrze spełnionego obowiązku wobec cesarza i błogosławiony przez Amerykanów?. Są też opisy wydarzeń przeciwnej strony, dowiadujemy się też czemu wyczyny załogi niszczyciela eskortowego England miały ważne znaczenie dla sukcesu operacji na Marianach. Pokazuje głównych ?bogów wojny? tamtych wydarzeń np.: naczelnego dowódcę sił alianckich na Obszarze Południowo- Zachodniego Pacyfiku generała Douglasa MacArthura, który wierzył w jedną drogę do Tokio, czyli… jego własną. Czy też wiceadmirała Marca A. Mitschera, jednego z najbardziej lubianych oficerów w dziejach Amerykańskiej Marynarki Wojennej za m.in. niespotykaną troskę i szacunek wobec będących pod jego rozkazami oficerów i prostych marynarzy oraz wielu innych, do zapoznania się z którymi zachęcam czytelników na kartach omawianej książki.
Pozostaje jeszcze kwestia tłumaczenia tego anglojęzycznego dzieła na potrzeby polskiego odbiorcy. Zasadniczo nie można nic szczególnego zarzucić tłumaczowi tak obszernego i pełnego terminologii wojskowej opracowania, można go nawet pochwalić za sprytne zmuszenie potencjalnych odbiorców jego pracy do samodzielnego rozszyfrowania znaczenia słowa ?fathom?, które pojawia się kilkakrotnie i znaczy po prostu … sążeń , czyli 1,8288 metra. Korekta (poza kilkoma literówkami) też jest równie dobra jak tłumaczenie. Jakość wykonania książki, wielkość czcionki i wygląd, jakość papieru i estetyka okładki jest pierwszorzędne a format jest poręczny. Biorąc pod uwagę zawartość merytoryczną, jak i jakość wydania to umieszczona na okładce cena: 49 zł jest rozsądna. Jako, że opisywana książka ukazała się w cyklu ?Seria z kotwiczką? , to radzę , gdy nadejdą jesienne chłody, szarugi i mgły, a za oknem będzie ciemno i chłodno, znaleźć sobie jakąś spokojną, cichą zatoczkę, zrzucić kotwicę, zagłębiając się w historię zmagań na słonecznych, upalnych tropikalnych morzach oraz wyspach.
Autorem recenzji jest Krzysztof Roliński.