Prezydent Obama wielokrotnie podkreślał, że w konflikcie syryjskim użycie broni chemicznej będzie skutkować zdecydowaną odpowiedzią USA, nie wykluczając użycia sił zbrojnych. Według wielu źródeł „czerwona linia”- została przekroczona. Wojska Bashara el-Assada używały broni chemicznej w walce z opozycją. Waszyngton zapowiada militarne wsparcie dla sił opozycyjnych.
Prezydent Stanów Zjednoczonych Ameryki Barack Obama
Według danych służb wywiadowczych USA, w wyniku ataków przy użyciu środków chemicznych, w tym gazu sarin, zmarło od 100 do 150 osób. Oznacza to przełom w dotychczasowej polityce USA względem Syrii. Pomoc militarna trafi do opozycyjnej Najwyższej Rady Wojskowej z gen. Salimem Idrisem na czele. Nie ma jeszcze dokładnych informacji o tym jak to wsparcie miałoby wyglądać. Pojawiają się głosy dotyczące blokady przestrzeni powietrznej i transferu uzbrojenia.
Za podjęciem zdecydowanych kroków, w tym zwołanie międzynarodowej koalicji apelują Republikanie. Z kolei francuscy i brytyjscy liderzy reprezentują powściągliwą postawę podkreślając jedynie potrzebę zaprowadzenia dyktatora do stołu negocjacyjnego. W przeciągającym się konflikcie, według szacunków śmierć poniosło przeszło 93 tysiące osób.
Rodzi się jednak pytanie o sens tego typu wsparcia w sytuacji zaangażowania tak wielu podmiotów w konflikt. Nie jest jasne, która frakcja reprezentuje interesy obywateli syryjskich, najbardziej pokrzywdzonych w wojnie domowej.
Kolejne obawy związane są z beneficjentami tej pomocy. Wcale nie jest pewne, że z pomocy skorzysta legalna, widziana tak przez USA opozycja. Również w perspektywie strategicznej skutki tej pomocy dla Syrii i regionu są trudne do przewidzenia.