Zestrzelenie B777 nad Ukrainą

Zestrzelenie samolotu malezyjskich linii lotniczych na wschodzie Ukrainy pochłonęło życie przeszło 298 pasażerów, najwięcej z nich pochodziło z Holandii, skąd samolot rozpoczął swój lot. Maszyna rozbiła się na obszarze kontrolowanym przez prorosyjskich separatystów. Dzień po rozbiciu maszyny, w wyniku wstępnych oględzin miejsca zdarzenia i informacji uzyskanych ze źródeł wywiadowych USA i Ukrainy, wiele wskazuje na to iż maszyna została zastrzelona. Ciężko jednak w szumie informacji skupić się na tych najistotniejszych.

W czwartek około godziny 16 samolot malezyjskich linii lotniczych nagle zniknął z radarów. Wówczas maszyna znajdowała się na wysokości 10 km. 50 km przed wejściem w rosyjską przestrzeń powietrzną samolot zaczął gwałtownie zniżać lot rozbijając się na terytorium Ukrainy. W rejonie, gdzie maszyna spadła trwają walki między prorosyjskimi separatystami, a ukraińskimi siłami rządowymi. Zaraz po katastrofie, co oczywiste pojawił się w mediach szum informacyjny z którego ciężko było wychwycić elementy obiektywnej prawdy.  Z początku brano pod uwagę możliwość katastrofy z przyczyn technicznych, co w strefie działań militarnych separatystów przeciwko Ukraińskiej armii, biorąc pod uwagę zestrzelenia wcześniej wojskowych maszyn było naiwne.

Zestrzelony samolot Malaysia Boeing 777 / fot. Maxim Zmeyev / źródło: Reuters

Zestrzelony samolot Malaysia Boeing 777 / fot. Maxim Zmeyev / źródło: Reuters

Maszyna została najprawdopodobniej zestrzelona przez system przeciwlotniczy typu „Buk”. Separatyści twierdzą iż takowy sprzęt nigdy nie był w ich posiadaniu. W mediach pojawiły się jednak zdjęcia ukazujące wyrzutnie już na obszarze Ukrainy jeszcze przed incydentem  w pobliżu miasta Topaz, gdzie doszło do zestrzelenia samolotu. Ponad to utrudniali pracę przybyłym na miejsce katastrofy śledczym, co wskazuje iż w całej sytuacji nie pozostają oni bez winy. Nie wspominając oczywiście o ujawnionych rozmowach separatystów przed i po incydencie. Ciężko zatem dać wiarę ich oświadczeniom. Kluczowym czynnikiem w  tej kwestii jest oczywiście pytanie o to, skąd w takim razie takowy sprzęt znalazł się w rękach separatystów? Otóż wiele wskazuję na to, iż sprzęt ten pochodzi z Rosyjskiej Armii, która od dawna koncentruje swoje siły na granicy z Ukrainą.

Wyrzutnia rakiet Buk, z której - według doniesień - zestrzelono samolot, Źródło: Wikipedia (CC BY-SA 3.0) / Vitaly V. Kuzmin

Wyrzutnia rakiet Buk, z której – według doniesień – zestrzelono samolot, Źródło: Wikipedia (CC BY-SA 3.0) / Vitaly V. Kuzmin

Dla Federacji Rosyjskiej kalkulując na chłodno ich interesy, cała sytuacja jest w pewnym sensie na rękę, gdyż może posłużyć to za pretekst wkroczenia na przygraniczne obszary Ukrainy w imię „stabilizowania niebezpiecznej dla Rosji sytuacji na Ukrainie, a także, jak pokazał obecny incydent, szerszej społeczności międzynarodowej”. Putin jest jednak wytrawnym graczem politycznym i nadal będzie utrzymywał swój chłodny dyskurs, podkreślając przy każdej możliwej okazji nieudolność państw zachodnich w obliczu sytuacji o charakterze kryzysowym na Ukrainie oraz zrzucając winę na Ukraińską armie zaangażowaną w walkę przeciwko separatystom. Państwa zachodnie, w tym Polska podkreślają, że Rosja w tym przypadku nie pozostaje bez winy. Jak stwierdził Prezydent USA,  Rosja cały czas narusza suwerenność ukraińską oraz udziela wsparcia pełnym przemocy separatystom.

Władze Ukrainy otwarcie twierdzą, iż za zestrzeleniem maszyny stoją Ukraińscy separatyści wspierani przez Federacje Rosyjską, a sam incydent jest aktem terroryzmu. Zarówno strona Rosyjska, jak i Ukraińska twierdzą, iż nie ma możliwości aby to ich siły zbrojne zestrzeliły przez przypadek lub celowo maszynę cywilną. Rada Bezpieczeństwa ONZ wezwała dziś do przeprowadzenia rzetelnego i niezależnego międzynarodowego dochodzenia w sprawie katastrofy malezyjskiego samolotu. Nasuwa się również pytanie, o to jak to się stało, że maszyna cywilna znalazła się przestrzeni powietrznej, delikatnie pisząc nie przychylnej jakimkolwiek lotom. Dopiero po incydencie wstrzymano loty w niebezpiecznym obszarze. Można spierać się, która strona ma więcej racji w swoich wypowiedziach, lecz liczą się czyny,  a prawdę zapewne poznamy wówczas, gdy śledztwo w sprawie rozbicia maszyny zostanie zakończone. Pozostaje jedynie potępić ten akt głupoty bądź zamierzonego okrucieństwa i współczuć bliskim ofiar zestrzelonej maszyny.

Absolwent Wydziału Bezpieczeństwa Narodowego Akademii Obrony Narodowej w Warszawie (obecnie Akademii Sztuki Wojennej). Instruktor strzelectwa sportowego, instruktor kalisteniki i zagorzały fan wycieczek górskich. Zdobywca Wojskowej Odznaki Górskiej 21 Brygady Strzelców Podhalańskich i Odznaki Skoczka Spadochronowego Służb Ochrony. Członek grupy rekonstrukcyjnej SPAP Wojkowice i Stowarzyszenia "Głos bohatera". Do głównych zainteresowań naukowych autora należą terroryzm międzynarodowy, przestępczość zorganizowana, społeczne inicjatywy w obszarze bezpieczeństwa i obronności oraz zarządzanie kryzysowe.