Żyd w Gettcie Warszawskim / Wikimedia Commons

Żyd. Polski przyjaciel czy wróg?

Historia stosunków obu tych narodów jest równie długa, co skomplikowana i trudna. Polacy z Żydami żyją na wspólnych terenach od setek lat. Lecz najintensywniejszym oraz najtrudniejszym wiekiem, który wzbudza ogromne emocję we wzajemnych stosunkach jest wiek XX. W niniejszym artykule postaram się Państwu przedstawić, brutalnie odrzucając poprawność polityczną, o co toczyły się spory między Polakami, a Żydami w wieku XX. Historię stosunków polsko-żydowskich należy podzielić na trzy okresy. Pierwszy to okres II Rzeczpospolitej, II okres to czas II wojny światowej, a III okres to czas, gdy Polska była pod okupacją Sowiecką, czyli lata funkcjonowania tworu państwowego zwanego Polską Rzeczpospolitą Ludową.

11 listopada 1918 roku w każdym polskim domu panowała ogromna radość. Pokolenie Polaków nieznające smaku wolności oraz własnej Ojczyzny zdobyło Polskę dzięki porażce na frontach Wielkiej Wojny wszystkich trzech zaborców. Jednocześnie ponad 2 miliony Żydów przyjęło wiadomość o powstaniu Rzeczpospolitej z dużym dystansem, i obawą o własny byt w tym nowym, nieznanym i nader obcym państwie. Wiedzieli oni, że wśród niektórych Polaków panują nastroję antysemickie. W mojej ocenie te nastroje nie były całkowicie bezzasadne. Polski antysemityzm dzielił się na dwa odłamy. Pierwotny, a więc ten w którym Żydzi zostają oskarżeni o zabójstwo Chrystusa oraz wtórny(stosunkowo popularniejszy), w którym to Żydzi odpowiadali po części na degrengoladę narodu polskiego – który był przyczyną – upadku I Rzeczpospolitej. Autor tej koncepcji, Roman Dmowski, uważał że to przez silną warstwę żydowską w Polsce nie rozwinęła się warstwa średnia, która jest podstawą każdego społeczeństwa. Bez tej klasy społecznej w I RP panowało duże rozwarstwienie, które pośrednio było przyczyną upadku kraju. Oliwą do ognia we wzajemnych stosunkach stała się walka o polskie granicę.

Już w dniach 22-24 listopada 1918r. wzajemna niechęć obu narodów dała o sobie znać. W tych dniach miało miejsce zdarzenie, o którym zachodnia prasa (m. in. The New York Times i Berliner Tageblatt) napisała, że zginęło w nim ponad 600 Żydów. Wydarzenia te zwane pogromem lwowskim były polskim odwetem na Żydów, którzy aktywnie wspierali armię Ukraińską podczas bitwy o Lwów. W rzeczywistości, według specjalnej komisji powołanej przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych, w tych dniach zginęło ok. 150 Żydów. Co ciekawe inną, niższą, liczbę podaje Żydowski Komitet Rachunkowy. Według nich poległo 72 osoby. Nie zmienia to faktu, iż rozdmuchanie legendy o pogromie lwowskim zostało skrzętnie wykorzystane podczas konferencji pokojowej w Paryżu. Był to element nacisku na osoby decyzyjne, aby te pozwoliły nadać mniejszości żydowskiej w Polsce szerokie przywileje.

Natomiast należy przypuszczać, że niechęć Polaków w stosunku do tak licznej mniejszości żydowskiej była spowodowana strachem przed nią. Bo nijak inaczej nazwać można endecki pomysł zwany „numerus clausus”. Projekt ten miał ograniczyć ilość przyjmowanych żydowskich studentów na uczelnie wyższe. Wysnucie takiej koncepcji mogło spowodować spadek poziomu edukacyjnego uczelni. Ponadto sam pomysł ograniczania, komukolwiek, nauki przypomina standardy krajów, co najmniej, autorytarnych.

Wszystkie te wzajemne akty wrogości spowodowały, że w okresie II Rzeczpospolitej przepaść między Polakami, a Żydami zdecydowanie się pogłębiła. Jej skutkami społecznymi były m.in. kontynuowanie dobrowolnej gettoizacji Żydów oraz społeczny zakaz małżeństw polsko-żydowskich.

Wrogie stosunki obu narodów ponownie dały o sobie znać 17 września 1939r. Dla wchodzących na wschodnie polskie tereny Sowietów pomoc Żydów, często nasiąkniętych komunistyczną propagandą, była niezbędna. Sądzę, że najlepiej zilustruję Państwu w jaki sposób przebiegała ta pomoc przykład mojego pradziadka. W 1939r. został on aresztowany przez Sowietów za… słuchanie polskiego radia. Donos złożył na niego pracujący w gospodarstwie Żyd. W związku z tym ta wrogość narastała i znowu miała żelazne fundamenty.

Bez wątpienia w tym piekielnym wojennym okresie wiele osób zaniechało narodowe utarczki i pomagało sobie wzajemnie. Polacy uratowali niezliczoną ilość Żydów. Musimy pamiętać, że tylko w Polsce groziła kara śmierci za chęć uratowania Żyda. To tylko w Polsce palono całe wsie, gdy znajdowano w stodole Żyda, aby zostawić przestrogę dla wszystkich tych, którzy zachowali ludzkie odruchy. Polacy podczas II wojny światowej wykazali się nie lada odwagą ratując setki tysięcy Żydów i za to należy im się dozgonny szacunek.

Jednak były też ciemne karty polskich stosunków z Żydami podczas II wojny światowej, z którymi należy dziś się zmierzyć. Mam tu na myśli zbrodnie w Jedwabnem. Było to masowe zabójstwo ok. 340 osób przez 40 polskich mieszkańców miasta Jedwabne. Należy uczcić pamięcią ofiary tej zbrodni, a oprawców zdecydowanie uznać za morderców. Jednakże nie wolno pozwolić na to, aby ta zbrodnia stała się sztyletem masowej propagandy skierowanej w polskie plecy. Działalność takich osób jak Pan Tomasz Gross (wyniesiony do rangi „historyka”) jest nie tylko oparta na kłamstwie, ale stawia Polskę w czarnym świetle wobec całej opinii publicznej. Według ustaleń Instytutu Pamięci Narodowej rola Polaków była decydująca w realizacji zbrodniczego planu, byli oni wykonawcami zbrodni, ale wydarzyła się ona z niemieckiej inspiracji. Niestety Pan Gross publicznie o tym nie wspominał.

Bardzo ciekawą postacią, o której koniecznie należy wspomnieć jest osoba Szmula Mordechaja Zygielbojma. Żydowski polityk oraz członek Rady Narodowej RP w Londynie po upadku powstania w getcie warszawskim, popełnił samobójstwo przez otrucie się gazem w proteście przeciw bezczynności aliantów wobec ludobójstwa Żydów. Pozostawił po sobie list, datowany na 11 maja 1943r., w którym pisał m.in.

„Nie mogę pozostać w spokoju. Nie mogę żyć, gdy resztki narodu żydowskiego w Polsce, którego jestem przedstawicielem, są likwidowane. Moi towarzysze w getcie warszawskim polegli z bronią w ręku w ostatnim bohaterskim boju. Nie było mi sądzonym zginąć tak jak oni, razem z nimi. Ale należę do nich i do ich grobów masowych. Śmiercią swoją pragnę wyrazić najsilniejszy protest przeciw bierności, z którą świat przygląda się i dopuszcza zagłady ludu żydowskiego”

Szmul Zygielbojm / Wikipedia

Szmul Zygielbojm / Wikipedia

Jego działalność udowodniła, że można być jednocześnie Żydem oraz polskim patriotom. Niestety jest to postać zupełnie nieznana szerszej opinii publicznej. Może Pan Tomasz Gross zdecydowałby się napisać kilka słów o Szmulu Mordechaju Zygielbojmie?

W okresie sowieckiej okupacji (lata 1944-1989) wielu Żydów tworzyło nowy system. Bez wątpienia Żydzi odnaleźli swoje miejsce w systemie komunistycznym i zajmowali wiele ważnych stanowisk państwowych. Jednakże rok 1968 zachwiał żydowską idyllą. W skutek antyizraelskiej (antyżydowskiej) kampanii propagandowej po wojnie sześciodniowej i walk frakcyjnych Żydzi zostali przymuszeni do emigracji. Mimo tego, że były to frakcyjne walki wewnątrz PZPR to po raz kolejny został wysłany sygnał dla międzynarodowej opinii o polskim antysemityzmie.

W wolnej Polsce wciąż żywy jest spór o historię stosunków polsko-żydowskich. Jak widać w powyższym artykule te relacje stały często na bardzo złym poziomie. Jednak w mojej opinii było to w dużym stopniu zdeterminowane ówczesną sytuacją polityczną. Jak silne piętno odcisnęły relację polsko-żydowskie widać we współczesnych programach politycznych, m.in. niektórych byłych kandydatów na Prezydenta RP.

PS.

Po napisaniu artykułu o stosunkach polsko-ukraińskich w XX wieku spotkał mnie nadspodziewany lincz ze strony niektórych środowisk. Uważam, że nie możemy zmieniać historii, bo każde kłamstwo, każdy fałsz, który my stworzymy dziś – jutro może być uznawany za prawdę. Nie stosujmy goebbelsowskich metod do korekty własnej historii. Jest ona wystarczająco piękna, przepełniona niezliczoną ilością bohaterów. W związku z tym nie potrzebuje ona naszej inwencji twórczej. Przypomina mi się pewna anegdota, którą opowiadała bardzo ważna mi osoba.

W latach ’80 w Rosji dziennikarz spytał pewnego historyka:

„Co jest dla Pana ważniejsze: prawda historyczna czy prawda państwowa?”

On wtedy udzielił „złej” odpowiedzi. Ja dziś czynię to samo.