Członkowie jednego z oddziałów Arditi/ Źródło: Wikimedia Commons

„Albo zwyciężymy, albo wszyscy zginiemy…” – Arditi – włoskie oddziały specjalne podczas I wojny światowej

Wśród oddziałów specjalnych działających podczas ostatniej wojny z pewnością wielu z nas bez problemu wymieni brytyjskich komandosów SAS, niemieckich Brandenburczyków czy żołnierzy polskiej 1. Samodzielnej Brygady Commando. Warto jednakże wiedzieć, że podczas I wojny światowej Włochy sformowały własne oddziały komandosów, byli to Arditi.

Słowo „arditi” oznacza kogoś śmiałego, dzielnego, odważnego. Pierwsze pomysły co do utworzenia nowej formacji pojawiły się w 1916 r. wśród młodych oficerów gnuśniejących na froncie włosko-austro-węgierskim. Twierdzili oni, że należy sformować ochotnicze oddziały, pełniące rolę awangardy w ataku na pozycje nieprzyjaciela. Podobną rolę odgrywały niemieckie „stosstruppen” na froncie zachodnim. Podobnego typu oddziały pojawiły się także po stronie Austro-Węgier na froncie włoskim. Początkowo włoskie naczelne dowództwo nie było przekonane co do tego pomysłu. Wysokim oficerom nie podobało się, że oddziały te miałyby nie wchodzić w skład regularnych jednostek piechoty.

Pierwsze oddziały Arditi zostały utworzone latem 1917 r. Inicjatorem ich powstania był pułkownik Giuseppe Alberto Bassi. Liczebnie, każdy oddział nie przekraczał 600. żołnierzy i oficerów, będąc prawie o połowę mniejszy od standardowego włoskiego batalionu piechoty. Pojedyńcza jednostka składała się z trzech kompanii, z których każda wsparta była sześcioma sekcjami karabinów maszynowych i sześcioma miotaczami płomieni. Centrum szkoleniowe Arditi znajdowało się w regionie Friuli leżącym w północno-wschodniej Italii. W szczytowym okresie ich liczebność sięgnęła blisko 18.000 żołnierzy. Jednostki Arditi tworzone były z ochotników (w większości z jednostek strzelców górskich i bersalierów). Jednym z wymogów stawianych chętnym do tej służby był m.in. brak strachu na odgłos wybuchających pocisków artyleryjskich. Arditi mieli atakować pozycje nieprzyjacielskie jeszcze zanim włoska artyleria przerwałaby ostrzał. Była to bardzo niebezpieczna taktyka, lecz czy ukrywający się w okopach żołnierze austro-węgierscy mogli się spodziewać ataku podczas kanonady włoskich dział? Szkolenie koncentrowano głównie na trenowaniu sprawności fizycznej, walce wręcz, rzucaniu granatów oraz atakom na umocnione pozycje. Każdy korpus włoskiej armii otrzymał jedną grupę Arditi, którzy to rozkazy przyjmowali bezpośrednio od dowódcy danego korpusu. Arditi byli elitą ówczesnej armii włoskiej. Brawura, rodzaj zadań im powierzanych i sposób walki, którymi charakteryzowały się oddziały Arditi sprawiały, że ich straty podczas kolejnych ataków były dosyć duże. Z tej racji ochotnicy pragnący służyć w ich szeregacg byli odpowiednio motywowani. Uzyskiwali lepsze jedzenie, dodatkowy przydział wina, mieli wyższy żołd oraz kwaterowali w znośniejszych warunkach niż ich koledzy w okopach. Przerzucano ich transportem samochodowym i bardzo rzadko wykonywali marsze na długich dystansach.

Kapitan Mario Carli – członek Arditi/ Źródło: Wikimedia Commons

Umundurowanie Arditi było zróżnicowane, ich członkowie zapożyczali poszczególne elementy munduru z jednostek, w których wcześniej służyli. Namawiano ich aby nie używali karabinów (w ich wyposażeniu znajdował się karabinek „Carcano”), preferowanym uzbrojeniem miały być charakterystyczne sztylety oraz wiązki granatów. Wielu z nich używało granatów Trevenot, które charakteryzowały się tym, że po eksplozji ogłuszały nieprzyjacielskich żołnierzy, powodując że nie byli oni w stanie stawiać oporu. W celu wyeliminowania bunkrów arditi używali miotaczy płomieni oraz działek małokalibrowych. Jednak najważniejszą bronią każdego Arditi stał się sztylet. Biegli w walce wręcz i posługiwaniu się tym rodzajem uzbrojenia siali popłoch wśród austro-węgierskich żołnierzy, którzy stanęli im na drodze. Broni długiej używali w momentach, gdy oczekiwali na dotarcie głównych sił włoskiej piechoty, będąc jednocześnie zagrożeni kontratakami nieprzyjaciela. Małe grupki Arditi wykonywały także misje rozpoznawcze, chwytały jeńców. Jedna z grup Arditi zwana była „Kajmanami z Piavo”. Przydomek ten wziął się z racji tego iż członkowie tego oddziału przepływali nocą rzekę Piavo, będąc uzbrojonymi jedynie w sztylety, które trzymali w zębach, siejąc spustoszenie wśród śpiących żołnierzy austro-węgierskich.

Pierwszy znany atak Arditi nastąpił podczas XI Bitwy pod Isonzo, nocą z 18/19 sierpnia 1917 r. pod Monte Fratta. Żołnierze austro-węgierscy zostali kompletnie zaskoczeni, a Arditi zdobyli pozycje nieprzyjaciela wraz z kilkoma ciężkimi karabinami maszynowymi oraz 500 jeńcami. Niedługo potem na tym samym odcinku frontu pod San Gabriele, włoscy komandosi wzięli do niewoli 3100 jeńców, w tym jednego generała, 55 ckm-ów oraz 26 armat. Niestety baza źródłowa dotycząca działań Arditi jest dosyć skąpa i ciężko usystematyzować historię tych oddziałów.

Po wojnie Arditi zostali rozwiązani. Jednakże ich ex-członkowie uczestniczyli w życiu politycznym powojennych Włoch: wzięli udział w m.in. słynnym zajęciu Fiume czy starciach ulicznych ze zwolennikami faszyzmu z Parmie w 1922 r. Z renomy jaką okryli się podczas walk skorzystał Benito Mussoliini, który oparł wzorzec swoich „Czarnych Koszul” na podstawie umundurowania Arditi.

Absolwent historii UMCS. Jego zainteresowania to historia XX-lecia międzywojennego, front wschodni podczas II Wojny Światowej, historia wojsk powietrznodesantowych oraz dzieje Waffen SS.