Prezydent USA Barack Obama / Źródło: Wikimedia Commons

Barack Obama o dalszej walce z Państwem Islamskim

Prezydent Stanów Zjednoczonych Barack Obama podczas wtorkowego (07.07.2015 r.) wystąpienia w Pentagonie sporo czasu poświęcił kwestii dalszej walki z największym obecnie zagrożeniem na Bliskim Wschodzie, jakim jest tzw. Państwo Islamskie (Islamic State- IS). Zagrożeniem, które w znaczący sposób oddziałuje na stosunki międzynarodowe w skali globalnej.

Barack Obama obiecał przede wszystkim, że zintensyfikuje działania koalicji walczącej przeciwko IS w Syrii. Zaznaczył jednocześnie, że bojówki tego ugrupowania, które zajmują obecnie terytorium Iraku, poniosły znaczne straty wskutek nalotów koalicji państw pod przywództwem USA. Oznacza to, że IS jest zagrożeniem, które da się pokonać. Ponad 5 tysięcy uderzeń z powietrza na terytorium Iraku i Syrii, które do tej pory dokonały państwa koalicji przeciwko IS, spowodowały ogromne straty wśród bojowników oraz ich sprzętu i uzbrojenia. Prezydent dodał, że zlikwidowano także dzięki temu dowództwa tej organizacji. Amerykański przywódca, mimo wymieniania licznych plusów dotychczasowej walki z IS w Iraku i Syrii podkreślił jednak, że walka z tym ugrupowaniem będzie długa i trudna, że obok sukcesów wystąpią także i porażki.

W kontekście przyszłych działań wojskowych na terytorium Syrii przeciwko IS Obama powiedział, że zamierza kontynuować uderzenia na infrastrukturę i instalacje gazowe i ropy naftowej, które służą do finansowania działań tej organizacji w Syrii. Mówił także o ogólnym „zintensyfikowaniu wysiłków przeciwko bazom IS w Syrii”. Nie bez znaczenia ma także pozostać kwestia wspierania lokalnych sił w walce z IS w Syrii, która ma obejmować zarówno szkolenia, jak i dostarczanie sprzętu. Szkolenia mają zostać przyspieszone, gdyż, jak zauważył prezydent, do tej pory odbywały się zbyt wolno.

Barack Obama skrytykował Kongres, w którym większość zdobyli Republikanie, że do tej pory nie zatwierdził nominacji Adama Szubina, o którą zabiegał sam prezydent, na stanowisko w ministerstwie finansów odpowiedzialne za walkę z terroryzmem i finansowaniem grup przestępczych. Zdaniem prezydenta, „jeśli Kongres chce widzieć większy postęp w walce z IS, powinien zatwierdzić tę nominację”.

Głowa amerykańskiego mocarstwa odniosła się nie tylko do kwestii walki środkami militarnymi z IS na Bliskim Wschodzie, ale także do walki z tym ugrupowaniem wewnątrz kraju. Jak wiadomo, ideologia radykalnego islamu skierowanego przeciwko Zachodowi szerzy się w bardzo szybkim tempie, także w państwach Zachodu. Dlatego walka z IS wzmaga także podjęcia zdecydowanych działań mających na celu zapobieganie szerzeniu się radykalnego islamu i rekrutacji bojowników IS wewnątrz USA. Zdaniem Obamy: „Ideologii nie da się pokonać pociągając za spust pistoletu, ale lepszymi ideami”.

Wracając do wojskowych aspektów walki z IS Barack Obama powiedział wyraźnie, że nie ma obecnie planów wysłania do walki przeciwko IS większej ilości żołnierzy USA. Do obecnie stacjonujących amerykańskich żołnierzy w Iraku (3100) dołączy 450 (potwierdzenie wysłania ich miało miejsce w czerwcu 2015 r.), którzy będą mieli za zadanie szkolenie i wsparcie dowódcze lokalnych sił bezpieczeństwa w walce z IS.

Przypomnijmy, że IS rozpoczęła swoją „działalność”, „ofensywę” w czerwcu 2014 r., w więc nieco ponad rok temu, z północnego Iraku. Dziś organizacja ta kontroluje dużą część Syrii i Iraku, przez co możemy mówić w kontekście tych państw jako upadłe. Po szybkim opanowaniu znaczących obszarów Iraku przez bojowników IS utworzyła się koalicja państw przeciwko IS na czele z USA. Do tej pory prowadziła ona działania tylko i wyłącznie uderzeniowe z powietrza. Rozwój wydarzeń pokazuje, że IS w ciągu roku znacznie rozrosło się terytorialne, powoduje coraz większe zagrożenie dla bezpieczeństwa obszaru Bliskiego Wschodu, a także Europy. Nie wspominam o radykalnej ideologii islamu, której zasięg jest globalny. Barack Obama przedstawiając swoją koncepcję dalszej walki z IS kontynuuje metodę uderzeń z powietrza, nie chcąc wysyłać oddziałów lądowych i nie chcąc uwikłać się w nową wojnę w Iraku (a także w Syrii). Prezydent prezentuje plusy dotychczasowych działań, jednak wyraźnie pomija fakt, że w ciągu roku zagrożenie ze strony IS spotęgowało się. Jedno jest pewne- IS jeszcze długo będzie jednym z większych zagrożeń dla bezpieczeństwa międzynarodowego, i nie tylko obszaru Bliskiego Wschodu, ale także sąsiednich, jak Afryka, Azja czy Europa. Jeśli społeczność międzynarodowa nie zewrze szyków, aby w końcu zlikwidować to zagrożenie, z całą pewnością rozprzestrzeni się ono i opanowanie tego „wirusa” stanie się wręcz niemożliwe. A czas bije na korzyść islamistów z IS.