Źródło: materiał własny

Boże Igrzysko czyli MON w rękach polityków. Cz. II – Macierewicz ukrytym lobbystą?

W pierwszej części omówiłem te zagadnienia, które ostatnia rządząca ekipa umieściła w swoim programie wyborczym w roku 2007. Omówiłem je, na podstawie cyfr i faktów jak przebiegała ich realizacja. Część druga jest kontynuacją tego omówienia oraz przedstawienie perspektyw przed nową ekipą rządzącą oraz uzasadnienie dlaczego Antoni Macierewicz nie powinien być szefem MON.

Reforma przemysłu obronnego. Warto przypomnieć, że na przełomie lat 80. i 90. polski przemysł zbrojeniowy wytwarzał samodzielnie lub w ramach kooperacji większość systemów uzbrojenia używanego w Wojsku Polskim. Wyjątek stanowiły odrzutowe samoloty bojowe, bojowe wozy piechoty, kierowane pociski rakietowe przenoszone przez samoloty, rakietowe zestawy ziemia-powietrze, okręty podwodne, duże okręty nawodne oraz część specjalistycznego uzbrojenia morskiego. Polski przemysł dysponował też znaczącym potencjałem w zakresie napraw i remontu posiadanego sprzętu. Zaś w całym sektorze przemysłu obronnego pracowało 180 tysięcy ludzi Od tego czasu przemysł ten jest w stanie permanentnego upadku.

Warto przypomnieć, że jeszcze w połowie lat 90-tych, w najlepszych latach obronnego eksportu, wartość zagranicznej sprzedaży polskiej broni sięgała miliarda dolarów rocznie (dane nie oficjalne). Jednak brak sensownej strategii rozwoju, chaos kadrowy a przede wszystkim brak długoterminowych planów rozwoju oraz niedoinwestowanie spowodowało, że polski przemysł zbrojeniowy się de facto załamał. Doszło do tego, że na skutek braku wymiany pokoleniowej kadr w wielu spółkach zbrojeniowych brakuje młodych specjalistów. M.in. z tego powodu może być problem z terminowym wykonaniem dostaw radiolokatorów artyleryjskich Liwiec i innych, ważnych radarowych zamówień armii.

O kondycji polskiego przemysłu zbrojeniowego najlepiej świadczy eksport. A w ostatnich latach przedstawiał się on następująco (dane MSZ w euro):

e42473bee4c1073f461a006068f1a2cf.jpg

Przypomnijmy, poprzedni rząd ? Jarosława Kaczyńskiego, dnia 31 sierpnia 2007 r. przyjął dokument: ?Strategia konsolidacji i wspierania rozwoju polskiego przemysłu obronnego w latach 2007-2012?. Do głównych działań zapisanych w ?Strategii? należało zwiększenie możliwości realizacji potrzeb na rzecz bezpieczeństwa państwa w sektorze obronnym oraz umożliwienie uczestnictwa polskich przedsiębiorstw potencjału obronnego na europejskim i światowym runku handlu uzbrojeniem. Rząd Donalda Tuska podjął się realizacji tej strategii, a nawet w roku 2009 przyjęto do niej dokument pt. ?Wspieranie przez Agencję Rozwoju Przemysłu SA inicjatyw pobudzających polską gospodarkę Strategia 2007?. Niestety działania rządu w realizacji powyższych dokumentów okazały się kompromitujące.

Kontrola przeprowadzona przez NIK wykazała, że najważniejsze zadania strukturalne nie zostały wykonane terminowo z braku wyznaczenia osoby odpowiedzialnej za skoordynowanie celów zawartych w Strategii. Niewystarczająca okazała się współpraca MON, MSP i MG w koordynacji działań dotyczących sektora obronnego. NIK krytycznie ocenił również działania dotyczące zwiększenia konkurencyjności podmiotów przemysłowego potencjału obronnego. Z siedmiu zadań zawartych w dokumencie udało zrealizować się tylko jedno z nich! Trzy cele uległy dezaktualizacji, natomiast dwa zadania nie zostały zrealizowane (http://phw.org.pl/polski-przemysl-obronny-w-latach-1989-2013/)

Reakcją rządu było przekształcenie Grupy Bumar maju 2013 w Polski Holding Obronny, który przyjął strukturę koncernu w skład którego weszło 40 spółek. Nadzór nad PHO sprawowali odpowiednio Ministerstwo Skarbu Państwa i Agencja Rozwoju Przemysłu SA. We wrześniu 2013 r. premier Donald Tusk ogłosił decyzję o powołaniu Polskiej Gruby Zbrojeniowej która obecnie jest w fazie konsolidacji. Poszedł on drogą Brytyjczyków, którzy także najpierw dokonali konsolidacji swojego przemysłu zbrojeniowego, a następnie go sprywatyzowali tworząc British Aerospace. Trzeba jednak dodać, że powstałe w ten sposób przedsiębiorstwo (BA) sprywatyzowano z zachowaniem wielu gwarancji dla interesów państwa. 51% akcji spółki musiało zostać w rękach inwestorów brytyjskich, nikt nie miał prawa do zgromadzenia więcej niż 15% akcji, a rząd zachował tzw. złotą akcję. Być może PGZ jest na drodze takich przekształceń. Trudno mi to ocenić, jednak wartość eksportu uzbrojenia wyraźnie w ostatnich latach zmalała i nie da się tego ukryć.

Reforma szkolnictwa wojskowego (w tym utworzenie ponad resortowej Akademii Bezpieczeństwa Narodowego) oraz potencjału naukowo-badawczego instytucji wojskowych ? wszelkie próby reformy szkolnictwa wojskowego zakończyły się w ostatnich latach porażką. Nie stworzono Akademii Bezpieczeństwa Narodowego, nie zintegrowano szkół wojskowych, zaś system szkolenia (szczególnie oficerów rezerwy) przedstawia w wielu dziedzinach wiele do życzenia. Także potencjał badawczy instytucji wojskowych nie wzrósł wystarczająco. Pomimo procentowego wzrostu wydatków na modernizację wojska, nadal marginalnie w stosunku do wartości całego budżetu na obronność traktuje się w sferę naukowo-badawczą. Planowane wydatki na nią w roku 2015  to zaledwie około 0,82%. Taki procent wydatków MON na ten cel, w stosunku do ogółu budżetu MON stawia Polskę w końcówce stawki krajów NATO. W 2016 roku ma być to 174 mln 787 tys. zł. Ta suma to kwota znikoma, zwłaszcza wobec zadań, jakie się stawia instytucjom badawczym MON. Przy takim finansowaniu trudno liczyć, iż uda się Polsce wypełnić lukę technologiczną dzielącą nas od państw zachodnich, takich jak Francja, Niemcy, Hiszpania czy Wielka Brytania, które przekazują na takie badania miliardy.

Zdecydowanym sukcesem MON pod tym względem było powołanie pod koniec 2013 roku Instytutu Implementacji Innowacyjnych Technologii Obronnych, którego zadaniem jest pozyskiwanie nowych technologii wykorzystywanych przez wojsko. Instytut opiniuje także programy badawcze dotyczące wojskowości oraz nadzoruje współpracę z przemysłem obronnym. Jego rozwój jest jakimś światełkiem w tunelu.

Likwidacja OT i zastąpienie jej strukturami cywilnymi ?  to największa kompromitacja szefostwa MON w ostatnich latach. W ramach profesjonalizacji zostały rozwiązane nie tylko nieliczne struktury Obrony Terytorialnej (OT), ale na domiar złego zostało rozwiązanych lub zredukowanych wiele jednostek wojskowych na wschodzie kraju. Co gorsze, likwidowane struktury OT nie zostały zastąpione żadnymi innymi strukturami cywilnymi. Po prostu zostawiono wielką wyrwę w systemie obronnym Polski, jeśli chodzi o obronę powszechną. Sprawa ta, moim zdaniem jest na tyle poważna, że powinna się otrzeć nawet o Trybunał Konstytucyjny.

Jak poważnym błędem były te działania nich świadczy fakt, iż zlikwidowane przez Platformę Obywatelską struktury OT, ta sama Platforma ogłosiła 8 lat później, iż będzie je ? odbudowywać. Mało tego, w dokumentach opracowywanych przez MON pojawia się imponująca liczbą 300 tysięcy żołnierzy OT, jakie MON planuje powołać do tych pododdziałów! Co może tylko świadczyć o skali problemu, jakie politycy swoimi nie rozważnymi działaniami stworzyli.

Podobnie ma się sytuacja z likwidowanymi, bądź redukowanymi jednostkami wojskowymi na wschodzie kraju. Przypomnę przykład Siedlec, gdzie szef MON – Tomasz Siemoniak dokończył redukcję garnizonu o batalion rozpoznawczy jesienią roku 2011. Po czym w roku 2014 publicznie ogłosił, że będą wzmacniane garnizony na wschodzie kraju. W tym, w samych Siedlcach o ok. 400-500 żołnierzy, a więc o liczbę jaką zredukował ten garnizon w roku 2011!

Przykład ten pokazuje nie tylko brak strategicznego myślenia w kwestiach obronnych przez polityków, ale przede wszystkim ukazuje w pełni dyletantyzm cywilnego kierownictwa MON w sprawach, w których podejmowało ono decyzje.

Nie jest to niestety cecha tylko ostatniej ekipy rządzącej MON, ale generalnie wszystkich ekip, które rządziły MON, co najmniej od roku 1997. Polityka obronna w Polsce jest bardziej wypadkową wielu przypadkowych, nie do końca przemyślanych decyzji niż spójną strategią obronną obraną na dłuższy okres czasu. Przyczyną tego stanu rzeczy jest fakt, iż od wielu lat na czele MON stoją przypadkowi ludzie, którzy mają mętne pojęcie o wojsku, a co gorsze są dyletantami w zakresie zarządzania i kwestii obronnych. Przykładem mogą być gabinety szefów MON z ostatnich ok. 20 lat, gdzie przypadkowość i powiązania polityczne były głównym wyznacznikiem dobierania ludzi na stanowiska ministerialne MON. Gdyby zapytać większość premierów dlaczego ten i ów został sekretarzem czy podsekretarzem stanu w MON, prawie wszyscy mieli by problem z uzasadnieniem danych nominacji. Przykład tutaj może być skład ostatniej ekipy, gdzie większość sekretarzy miała by problem odróżnić BWP od KTO czy czołgu. Szerzej temat opisałem tutaj – http://www.mpolska24.pl/post/8562/subiektywny-przeglad-kadr-ministerstwa-obrony-narodowej-czyli-cos-o-kompetencji-ministrow

Niestety wszystko zapowiada, iż następna ekipa rządząca również potraktuje MON jak łup polityczny który trzeba powierzyć osobom z partyjnego klucza. A szkoda, gdyż PiS mógłby wyciągnąć z drugich szeregów osoby, które mają jako takie pojęcie o problematyce obronnej i co najważniejsze potrafią wyartykułować jakąś długoterminową wizję rozwoju sił zbrojnych. Nawet jeśli nie kompleksową to w znaczących i istotnych jej obszarach.

Obecnie spekulacje co do obsadzenia stanowiska szefa MON ograniczają się do dwóch nazwisk ? Jarosława Gowina i Antoniego Macierewicza. Pierwszy z nich, co tu ukrywać ma mętne pojęcie o obronie narodowej i funkcjonowaniu sił zbrojnych. Nigdy nie pełnił żadnych funkcji związanych z obronnością oraz nie zajmował się żadną tematyką związaną z siłami zbrojnymi. Stąd pomysł przyszłej Pani Premier Beaty Szydło wskazania tej osoby jako kandydata na szefa MON uważam za niepoważny i mocno podkopujący zarówno autorytet jak i zdolności tej Pani. Równie dobrze mogłaby by, Pana Gowina mianować lekarzem rodzinnym dla swojej rodziny. Może po kilku zgonach w rodzinie zrozumiałaby jak szkodliwe są dla Polski takie nieprzemyślane nominacje? Wiem, że to co napisałem jest kontrowersyjne ale inaczej nie potrafię skomentować takich idiotycznych decyzji rządzących. Prawdopodobnie z Jarosława Gowina byłby świetny minister kultury czy nauki, ale równie tragiczny jak Bogdan Klich, szef MON.

Kolejnym, coraz poważniejszym kandydatem na szefa MON jest Antonii Macierewicz. O ile w przypadku Jarosława Gowina można mówić o braku pojęcia w sprawach obronnych, o tyle w przypadku Antoniego Macierewicza można mówić o dyletantyzmie, głupocie i ogólnym braku zaufania wojska do jego osoby. Warto przypomnieć parę faktów, które powodują, iż ta osoba nie wzbudza wśród wojska zaufania. Antoni Macierewicz zostając podsekretarzem stanu MON zakwestionował dochodzenie żandarmerii w sprawie Nangar Khel, który stwierdzał niecelowe ostrzelanie wioski przez polskich żołnierzy. Całe śledztwo w tej sprawie ruszyło dopiero po jego tajnym (acz nieudolnym jak się potem okazało) raporcie (Rzeczpospolita 16 lipca 2008, ?Macierewicz pogrążył żołnierzy??). Jak wiadomo uniewinniono żołnierzy, ale wyrządzono im krzywdę moralną i nie usłyszeli od MON słów „przepraszam”.

Także, nie jasne są działania lobbystyczne Pana Macierewicza wobec toczonych wówczas przetargów wojskowych. Z kilku źródeł wiadomo, iż działacz PiS Maciej Wnuk (kolega Pana Macierewicza) próbował wpływać na wyniki testów KTO Rosomak, zaś niektórzy oficerowie uczestniczący w testach woleli pożegnać się ze służbą, niż podpisać dokumenty, które były nie zgodne z prawdą (Wyborcza 02.09.2008, Trybuna 23.03.2007). W trakcie prób na skutek zwykłej głupoty zniszczono radiostację wewnętrzną RRC-9500 Radmoru warto 100 tys. zł. (nie wymontowano jej na czas prób). Co ważniejsze  w raporcie Macierewicza o likwidacji WSI, Rosomaka opisano jako kliniczny przypadek wojskowego przekrętu. Według niego był niepotrzebny i miał niemożliwe do usunięcia wady konstrukcyjne. Co jak wiemy mijało się z prawdą. Powstaje uzasadnione pytanie, na czyją rzecz wówczas Pan Antoni Macierewicz lobbował, chcąc de facto skompromitować program zakupu Rosmaka przez WP?

Niestety podobne zachowania Pana Macierewicza, w stosunku do kolejnego przetargu, tym razem na śmigłowce transportowe, możemy obserwować i dziś. Ogłaszanie publiczne, że jakikolwiek przetarg zostanie anulowany i to jeszcze przed zapoznaniem się z jego szczegółowymi warunkami, jest nie tylko przedszkolnym błędem w taktyce negocjacyjnej, ale rodzi poważne podejrzenie o ukryty lobbing na rzecz innych producentów. Jeśli zbada się działalność Pana Macierewicza na przestrzeni ostatnich lat to zwraca uwagę fakt, iż nigdy on nie krytykował amerykańskich kontrahentów i dostawców sprzętu wojskowego. Mało tego, w zasadzie zawsze wspierał i lobbował za amerykańskimi przedsięwzięciami w Polsce (zakup F-16, wyprawa na Irak, tarcza antyrakietowa). Będzie to mocno zastanawiające jeśli docelowo do WP zostanie zamiast EC-725, dostarczony S-70i za sprawą Pana Macierewicza. Trudno będzie się wtedy oprzeć wrażeniu, iż nie stosował on ukrytego lobbingu na rzecz innych producentów!

Warto tez przypomnieć i w okresie gdy Antoni Macierewicz była podsekretarzem MON, zrezygnował z ochrony żandarmerii na rzecz ochrony przez BOR, uzasadniając to brakiem zaufania do wojska. Nie powinno być wielkim zaskoczeniem dla PiS iż wobec takich oświadczeń Pana Macierewicza, wojsko nie ma zaufania do Pana Macierewicza i wobec jego nominacji PiS zacznie szybko tracić ten elektorat.

Czy jest inne wyjście? Sądzę, że tak. PiS posiada dosyć silne zaplecze, jeśli chodzi o problematykę sił zbrojnych. Może nie są to działacze z pierwszej linii, ale osoby które od wielu lat zajmują sie problematyka obronną i które są przygotowane merytorycznie i mentalnie do prowadzenia polityki obronnej Państwa.

Na pewno do takich osób należy Przemysław Piotr Żurawski vel Grajewski, który publikował wiele artykułów dotyczących nie tylko sfery obronnej Polski, ale też i innych państw. Może nie ze wszystkimi koncepcjami się można zgodzić, ale to co było publikowane stanowi dobrą bazę do opracowania szerokiej i długoterminowej strategii obronnej Polski. Jego całościowe ujecie spraw obronnych powinno już dawno wzbudzić zainteresowanie czynników decyzyjnych w PiS. Problemem jest, tak jak i w wypadku innych merytorycznych kandydatów, brak silnego poparcia politycznego wewnątrz PiS.

Najbardziej znanym kandydatem na szefa MON, którzy nie posiadają zaplecza politycznego jest Romuald Szeremietiew. Zajmował się on może wąską dziedziną jaką jest Obrona Terytorialna, ale trudno w jego wypadku mówić o braku wiedzy o siłach zbrojnych. O ile nie zostanie on szefem MON, to na pewno powinien zostać podsekretarzem stanu, którego głównym zadaniem było by odtworzenie Obrony Terytorialnej i Obrony Cywilnej w systemie obronnym Polski. I tak prawdopodobnie się stanie.

Równie dobrym fachowcem jest poseł Michał Jach, były żołnierz zawodowy po Wojskowej Akademii Technicznej, mający za sobą także epizod w biznesie prywatnym. W przeciwieństwie do poprzedników (z wyj. gen. Skrzypczaka) trudno odmówić mu znajomości tematu modernizacji sił zbrojnych. Wprawdzie z wieloma jego poglądami osobiście się nie zgadzam, ale nie zmienia to faktu, iż wie on o czym mówi.

Nie będę wymieniał tutaj innych kandydatów, min. z think tanków związanych z PiS, gdyż ich merytoryczny poziom przygotowania jest o wiele niższy od wyżej wymienionych osób. Ale jak wykazałem, PiS może stworzyć całkiem sensowny zespół w MON. Pytanie, tylko czy jak poprzednicy będzie się kierował partyjnym interesem czy też interesem Polski i profesjonalizmem dobieranych kadr? I kompetencją tych osób powinien się PiS kierować w sprawach obronnych, a nie układem partyjnym. Bo obrona narodowa to nie sprawa partyjna, a sprawa która powinna stawać się w obecnej sytuacji politycznej priorytetem w polityce Polski.

Oficer rezerwy rozpoznania, ukończył historię na Uniwersytecie Szczecińskim i studia podyplomowe na SGGW. Manager zarządzający i doradca w firmach konsultingowych