Brendan Simms ?Taniec mocarstw. Walka o dominację w Europie od XV do XXI w.?

Przeszłość polityczna, społeczna, gospodarcza oraz religijna Europy jest kwestią przebogatą a zarazem niezwykle skomplikowaną i zawiłą. Zagadnienia, które determinowały rozwój i upadek całych państw a także życie przeciętnego człowieka, pomimo zewnętrznych różnic w gruncie rzeczy pozostawały przez wieki podobne. Istnienie pewnych prawideł kreujących oblicze naszego kontynentu, zdaje się być jego charakterystyczną i immanentną cechą. Mimo całego oceanu faktów, dat, nazwisk czy pojęć warto wyłowić z niego bardziej uniwersalne i trwałe elementy, mogące się stawać już nie tylko historią ale i drogowskazem na przyszłość. Zarówno jedne jak i drugie w swojej pracy stara się czytelnikowi zaprezentować Brendan Simms.

Wydany nakładem Wydawnictwa Poznańskiego ?Taniec mocarstw? jest imponującą próbą zrekonstruowania dziejów Europy począwszy od XV w. aż do współczesności. Ten niezwykle trudny i ambitny cel autor stara się zrealizować poprzez pryzmat zmagań jakie w tym czasie, na wszelkich możliwych polach dokonywały się pomiędzy państwami Starego Kontynentu. Mimo, że twardym kośćcem narracji tego dzieła zdaje się być historia stricte polityczna, to w zaskakujący sposób umożliwia ona jednocześnie znaczne poszerzenie perspektywy odbiorcy. Nie są obce Simmsowi zagadnienia gospodarcze czy społeczne, chociaż w tej materii ułożono je nieco zbyt linearnie. Autor wykłada swoją historię w sposób chronologiczny, dzieląc całość materiału na większe lub mniej zasobne obszary czasowe. Przyjmując ową strukturę dla każdego z takich elementów przybiera pewną myśl przewodnią. Są to wg. niego bezpośrednio lub nieco subtelniej, kwestie determinujące oblicze danego okresu. Znajdujemy zatem wśród nich polityczno-dynastyczne sukcesje, społeczno-ekonomiczne rewolucje jak i ideologiczne utopie. Od samego początku autor maluje przed nami niezwykle barwny i jaskrawy fresk.

Chyba najbardziej charakterystycznym jego składnikiem są znaczenie oraz ciężar gatunkowy jaki Simms przyznaje organizmowi państwowemu Niemiec. Bez względu na to czy było to akurat Święte Cesarstwo Rzymskie, Rzesza czy jakikolwiek inny twór polityczny. Nie chodzi mu o państwo niemieckie jako takie, z jego potencjałem militarnym czy gospodarczym. Autor dostrzega właśnie w tym obszarze, przybierającym na przestrzeni wieków różne formy i znaczenie, kluczową rolę na arenie polityki europejskiej i światowej zarazem. Są to wrota, jego zdaniem zarówno do dominacji na kontynencie jak i do zrozumienia dla badaczy zawikłanej sytuacji w danym momencie historii. Simms widzi w owej strefie geopolitycznej swoisty zwornik utrzymujący równowagę sił między mocarstwami. Czyni również z niej papierek lakmusowy ukazujący wyraźnie, czy któryś z potentatów nie uzyskiwał niepostrzeżenie przewagi nad konkurentami w tej czy innej dziedzinie. Co najciekawsze działo się tak często przy jednoczesnej wewnętrznej słabości oraz braku spójności tego organizmu a także inklinacjach do zewnętrznych wpływów. Nie można jednak uznać tej pracy za germanocentryczną, gdyż autor słusznie podkreśla głównych rozgrywających europejskiej areny oprócz a może i ponad władców niemieckich.

Interesującym zjawiskiem w dziejach Starego Kontynentu, jakie dostrzega i uwypukla Simms jest swoiste przenikanie się w polityce poszczególnych państw ich sfery wewnętrznej i zagranicznej. Wg. autora obie te płaszczyzny w zależności od bieżącej sytuacji wpływały na siebie, biorąc to jedna to druga przewagę. Więcej, jedna determinowała drugą i na odwrót. Działo się to we wszelkich możliwych konfiguracjach i dziedzinach np. wojna-podatki, ekspansja-gospodarka itd. Wielcy politycy i mężowie stanu wykuwali w zamęcie dziejowym aktualne do dzisiaj prawa geopolitycznego oręża oraz kierowania własnymi obywatelami. Bardzo słusznie Simms zauważa, że zmieniło się tylko tło i realia a pewne kwestie pozostały absolutnie niezmienne i prawdopodobnie takimi już pozostaną, pomimo frazesów politycznej poprawności.

Kolejnym zabiegiem właściwym dla sposobu prowadzenia narracji przez autora jest systematyczne przechodzenie od głównego, nieco ogólniejszego toku rozważań do wybranych kwestii szczegółowych. Ich wybór, moment wprowadzenia oraz diapazon spraw, których dotyczą jest dosyć różnorodny i zależny od stopnia jego zainteresowania. Takie swoiste retardacje wpływają pozytywnie na generalny strumień informacji, który jest dostarczany czytelnikowi w nieco jednostajnym tempie. Owe dygresje są zaś obdarzone sporą głębią oraz interesującym materiałem faktograficznym. W tym miejscu jako element nieco negatywny należałoby wymienić rozmywającą się w gigantycznym wręcz natłoku informacji i danych zasadniczą myśl przyświecającą autorowi. Simms w doskonały wręcz sposób rekapituluje posiadaną wiedzę. Jednakże od czasu do czasu umyka mu ukazanie w sposób bardziej dosadny, pewnych przyczyn czy konsekwencji opisywanych procesów dziejowych. Innymi słowy zawsze odpowiada na pytanie ?jak??, nie zawsze ?dlaczego??.

Patrząc na dzieło Simmsa przez pryzmat dziejów Polski na arenie europejskiej, można odczuwać znaczny niedosyt przemieszany przez pojawiające się nierzadko błędy i półprawdy. Nawet jeżeli przyjąć, że autor w swoich rozważaniach skupił się na polityce największych potęg, to pogląd taki da się obronić jedynie w ponad wiekowym okresie słabości i niesuwerenności państwa polskiego. Co jednak z czasem świetności Jagiellońskiej czy późniejszym, gdy już sama wielkość terytorialna predestynowała nasze państwo do odgrywania roli w polityce europejskiej? Tutaj uwidacznia się pierwsza z dwóch nieznośnych manier Simmsa. Polega ona na spoglądaniu na wszystko co znajduje się na wschód od Niemiec, w sposób nieco protekcjonalny i mało ambitny w poziomie wnikliwości. Najoględniej rzecz ujmując do czasu ukonstytuowania się carskiego imperium, autor wrzucił w pewnym sensie Rzeczpospolitą i Moskwę do jednego geopolitycznego worka. Dostrzega on terytorialny ogrom tych państw przez pryzmat trawiących je ustrojowych czy ekonomicznych problemów. Co prawda są to kraje wielkie ale ich wpływ na prawdziwą europejską politykę, która zajmuje twórcę, jest poza nielicznymi wyjątkami niewielki. Miejscami w jego narracji dochodzi nawet do stanu, w którym Europa Środkowo-Wschodnia jest tylko i wyłącznie odblaskiem czy wypadkową polityki mocarstw zachodnich oraz ich bieżących planów i strategii. Sytuacja ta zmienia się radykalnie dopiero w momencie wejścia carskiej Rosji w sposób aktywny i decydujący do kontynentalnej rozgrywki politycznej. Chociaż nawet i wtedy zdaje się dostrzegać inklinacje autora do analizowania jej polityki  jedynie w kontekście wzajemnego przenikania się interesów z zachodem. Wschód jako taki jest potraktowany w tej pracy zbytnio lakonicznie, a szkoda.

Drugą niedobrą manierą Simmsa jest posługiwanie się w analizie dziejów Polski błędnymi informacjami i stereotypami. Czy robi on to nieświadomie czy też z premedytacją, efekt jest taki, że przy lapidarnym potraktowaniu szczególnie w najnowszej historii nie brakuje elementów bardzo zubażających całość tej pracy. Wymienić tutaj trzeba takie lapsusy jak podanie, że Polska ?przy pomocy? ententy zdołała pokonać Bolszewików w 1920 r. Ciekawe ile dywizji francuskich czy brytyjskich miał pan Simms na myśli? Zastanawia również czy pisząc o odebraniu Litwinom Wilna autor wiedział ilu owych Litwinów w tym mieście żyło i kto to miasto im podarował? Kolejną interesującą w tym kontekście kwestią jest użycie sformułowania, że państwo polskie miało ?obsesję mniejszości?. Zdaniem autora chyba powinno jak najszybciej spełnić żądania owych mniejszości i oddać im swoje terytorium, samo by przy okazji uniknęło mordowania własnych urzędników, nauczycieli  i wojskowych. Jednak chyba największą bzdurą podaną przez Brendana Simmsa w związku z przewrotem 1926 r. jest to, że był to okres pogromów Żydów a jednym z uciekinierów do Palestyny był Menachem Begin. Najprawdopodobniej autor nie wie, że Begin w 1935 r. ukończył prawo na Uniwersytecie Warszawskim a potem był przywódcą syjonistycznego Betaru, nieoficjalnie szkolonego przez państwo polskie. Do Palestyny zaś trafił wraz z polskimi oddziałami dopiero w 1943r. Podanie nieprawdy w kontekście przyszłego premiera Izraela i laureata Pokojowej Nagrody Nobla, musi szczególnie szokować u autora, który kwestie żydowską czy emancypacyjną jak mantrę powtarza przez całą swoją pracę. Sporo pojawia się takich ?nieporozumień?, co ciekawe najwięcej w okresie historii najnowszej. Najwidoczniej Simms należy do tak bardzo politycznie poprawnych współczesnych naukowców, dla których narodowosocjalistyczny tyran Adolf Hitler był prawicowcem.

?Taniec mocarstw? pomimo występujących na jego kartach błędów, pozostaje pracą na wskroś monumentalną. Wielkie chapeau bas należy się autorowi za gigantyczną pracę, którą wykonał. Ponad pół tysiąca lat dziejów Europy i świata jest odmalowane  w sposób niezwykle sugestywny i jeżeli to dobre słowo w tym kontekście, piękny. Autor ukazuje nam arkana władzy oraz walki o nią na przestrzeni największego rozkwitu ale i upadku w historii ludzkości. Widzimy zatem oprócz wojennych zawieruch i ciszy gabinetowych układów, zwykłego człowieka w jego zderzeniu z machiną państwową. To bardzo ważne, że autor nie zagubił w swoich rozważaniach problemów tych, którzy zazwyczaj umykają podręcznikom. Można użyć stwierdzenia, że jest to praca- drogowskaz, której treść w chwili obecnej nie straciła nic z aktualności. Co więcej jawi się coraz wyraźniej na tle niespokojnych wydarzeń. Wreszcie jest doskonałym zaprzeczeniem tezy o tym, jakoby historia dobiegła już swojego końca, a teraz czeka nas jedynie nieciekawa pokojowa egzystencja.

 

 

Tytuł Taniec mocarstw. Walka o dominację w Europie od XV do XXI wieku
Autor Brendan Simms
Wydawnictwo Poznańskie
Oprawa twarda
Rok wydania 2015
ISBN 978-83-7976-218-7
Liczba stron 640