Komunistyczny „raj” widziany oczami sowieckiego urzędnika

Rosja po rewolucji w 1917 roku miała stać się idealnym krajem dla szerokich mas społeczeństwa. I faktycznie, takim krajem się stała, ale tylko w propagandzie. Prawda wyglądała zupełnie inaczej. Ze wspomnień radzieckiego urzędnika wyłania się bowiem tragiczny obraz komunizmu.

„Jeśli kiedyś będziesz miał okazję opowiedzieć światu o koszmarach, jakie się tu dzieją, Wiktorze Andriejewiczu, twoim obowiązkiem będzie to zrobić „.

Wspomnienia Wiktora Krawczenki, to niezwykła pozycja dla osób interesujących się Związkiem Sowieckim i państwem totalitarnym. Autor tej książki był sowieckim urzędnikiem, stopniowo wspinającym się coraz wyżej po szczeblach kariery. W 1944 roku został delegowany do Radzieckiej Komisji Zakupów i wyjechał do Waszyngtonu, gdzie nieoczekiwanie poprosił o azyl. Dwa lata później wydał wspomnienia, które wstrząsnęły amerykańską opinią publiczną.

Autor swoją opowieść rozpoczyna od czasów przedrewolucyjnych. Opisuje jak jego ojciec walczył z caratem dla „dobra przyszłych pokoleń”. Następnie widzimy jak Wiktor zaczyna wierzyć w komunistyczne postulaty. Zostaje pracownikiem w kopalni i członkiem komsomołu, aby walczyć o lepsze jutro. Stopniowo zyskuje zaufanie swoich przełożonych i wznosi się coraz wyżej w sowieckich strukturach.

Jednakże początkowe zafascynowanie nowym systemem zaczyna stopniowo mijać, a czerwona zasłona propagandy powoli odsłania straszną prawdę. Autor wspomnień widział na własne oczy w jaki sposób dokonywała się kolektywizacja Ukrainy. Straszny głód i brutalne metody wobec miejscowej ludności uzmysłowiły Wiktorowi, że na każdym kroku on i jego towarzysze są okłamywani przez partię, a gazetom nie można wierzyć.

Autor był inżynierem i piastował wiele ważnych stanowisk w sowieckich kombinatach metalurgicznych. Możemy się wiele dowiedzieć o tym jak wyglądała industrializacja w ZSRR. W jakich warunkach mieszkali zwykli robotnicy, a w jakich kierownicy i dyrektorzy. W jednym z takich zakładów, autor wspomnień spotkał się z tzw. czystką. Na początku polegała tylko na usunięciu danego członka z partii (co automatycznie blokowało możliwości awansu i jakiekolwiek przywileje). Następnie przekształciła się w zaplanowaną machinę dostarczającą nowej siły roboczej do sowieckich Gułagów.

Książka „Wybrałem wolność”, doskonale ukazuje okrucieństwo pracowników NKWD, którego doświadczył również Krawczenko. Po kilkunastu godzinach pracy był wzywany na nocne przesłuchania, na których podsuwano mu do podpisania zmyślone dokumenty obciążające jego najbliższych współpracowników. Był też bity i upadlany na wiele różnych sposobów. Uratowało go to, że miał wysoko postawionych przyjaciół i potrafił odpierać zarzuty. W państwie policyjnym każdy jest podejrzany, a często samo oskarżenie wystarczy aby posłać kogoś do więzienia.

Każdy chciałby z takiego kraju uciec. Nie dziwi więc, że i Wiktor się na to zdecydował. Dzięki niemu mamy prawdziwy obraz komunistycznego „raju”, który czyta się jak znakomitą powieść sensacyjną.

Książka została starannie wydana, a edycja i korekta tekstu stoją na najwyższym poziomie. Jedynie miękka okładka, kiedy już kończyłem lekturę zaczęła się lekko odklejać. Moja ocena to 9/10. Świetna pozycja, jedna z najlepszych jakie czytałem w tym roku. Gorąco polecam!

PS. W 1966 roku Wiktor Krawczenko popełnił samobójstwo.

Autor: Wiktor Krawczenko
Wydawnictwo: Wydawnictwo Magnum
Rok wydania: 2014
ISBN: 978-83-63986-71-1
Liczba stron: 528
Oprawa: Miękka
 406161-n-a

Historyk. Specjalizuje się w dziejach Związku Sowieckiego. Pozostałe zainteresowania to: losy Polaków podczas II WŚ oraz samoloty II WŚ.