Książka Marka A. Koprowskiego jest biografią Ireny Sandeckiej, wybitnej obrończyni polskości w Krzemieńcu. Sandecka dla jednych była ofiarną działaczką społeczną i wielką patriotką, dla drugich zaś (szczególnie Ukraińców i poprawnym politycznie Polakom) siejącą nienawiść pomiędzy narodami staruszką. Tak naprawdę Irena Sandecka była osobą oddaną polskim Kresom, a szczególnie Krzemieńcowi. Polska ludność zamieszkująca ten stary gród wiele zawdzięcza tej współczesnej „Siłaczce”.
Irena Sandecka należała do osób niezwykłych. Siła jej ducha nieraz pomagała przetrwać w najtrudniejszych czasach. Jako nauczycielka i działaczka społeczna wyjechała tuż przed wybuchem wojny do Belgii, aby tam zadbać o świadomość narodową dzieci polskich emigrantów. Tam również zastał ją 1 września 1939 r. Wbrew ogólnie przyjętemu trendowi, niejako pod prąd tras ucieczek z ogarniętego wojną kraju powróciła do Polski. Wzięła udział w obronie Lwowa. Nie była bohaterką przelewającą krew na barykadzie. Do kapitulacji miasta nie wychodziła z kuchni, gotując obrońcom posiłki. Początkowy okres tzw. pierwszego Sowieta (czyli pierwszej okupacji sowieckiej) przetrwała we Lwowie, skąd wiosną 1940 r. wróciła do Krzemieńca. Pracowała jako nauczycielka w białokrynickiej szkole aż do wybuchu wojny niemiecko-sowieckiej.
Okres okupacji niemieckiej przyniósł rozkwit działalności nacjonalistów ukraińskich. Niejednokrotnie Sandecka jeździła do miejsc, w których bandy UPA dokonały mordów. W tych wyprawach niejednokrotnie pomagali jej Niemcy, którzy też nieraz pomagali w zwalczaniu ludobójców spod znaku UON-UPA. W swojej pracy na rzecz polskich Kresów nie ustała również podczas drugiej okupacji sowieckiej. To dzięki niej utrzymała się parafia krzemieniecka, wokół której gromadzili się Polacy. Działalność Sandeckiej pomogła zbudować w Krzemieńcu bastion polskości.
Ze wspomnień Sandeckiej poznajemy również ofiarnych księży Jakuba Macyszyna i Bronisława Mireckiego. To ich działalność pozwoliła na utrzymanie w dobrej kondycji parafii krzemienieckiej i zachowanie w niej języka polskiego podczas liturgii. Te działania uzupełniała Irena Sandecka nielegalnie ucząc dzieci religii, języka polskiego, polskiej historii i kultury. Mówiła również twarde nie gloryfikacji zbrodniarzy spod znaku UON-UPA. Nie zgadzała się na wybaczenie bez wyraźnego nazwania mordów na Wołyniu ludobójstwem.
Z książki Koprowskiego wyłania się obraz dzielnej polskiej patriotki, która jak u Norwida ma „tak za tak, nie za nie, bez światło-cienia”. Biografia Sandeckiej napisana jest w sposób zajmujący. Niekiedy można dostrzec nieznaczne literówki czy brak odpowiedniego ułożenia tekstu. Szczególnie fragmenty stanowiące niejako motto danego rozdziału winny być oddzielone od całości tekstu. Rozpraszać mogą również powtórzenia fragmentów narracji, które rzadko, bo rzadko, ale się zdarzało.
Jednak ten drobne potknięcia nie powinny wpłynąć w żaden sposób na odbiór książki. Jest to pozycja nader ważna. Mało jest bowiem osób w Polsce, które zdają sobie sprawę z tego jak ciężka jest praca nad zachowaniem polskości na Kresach. Dlatego warto żeby jak największa liczba osób przeczytało biografię Ireny Sandeckiej – kresowej heroiny. Zwłaszcza przed powtórzeniem telewizyjnych informacji o odwiecznych dobrosąsiedzkich stosunkach polsko-ukraińskich.