Źródło: sfora.pl

Wywiad i kontrwywiad

Żadne państwo nie jest w stanie skutecznie funkcjonować na arenie międzynarodowej nie mając informacji o innych krajach. W związku z tym śmiało można wysnuć tezę, że historia wywiadu jest równie długa i bogata jak historia zorganizowanej państwowości. Jednakże bez wątpienia niezwykle silny wpływ na rozwój wywiadu oraz kontrwywiadu miały obie wojny światowe, dzięki czemu powszechnie uważa się, że prawdziwy rozkwit działalności wywiadowczej miał miejsce w XX wieku.

„Podczas wojny prawda jest tak drogocenna, iż trzeba ją stale otaczać ochronnym kordonem kłamstw” – Winston Churchill, 1943r.

Znajomość planów przeciwnika, posiadanie jak największej ilości informacji o wrogu może mieć decydujący wpływ na los każdej wojny. Zdaniem niektórych wojskowych czasem nawet jedna dokładna informacja bywa niekiedy ważniejsza od posiadania tysięcy wyszkolonych żołnierzy. Jeszcze lepiej, gdy oprócz pozyskania tajnych wiadomości uda się równocześnie oszukać wroga, podsuwając mu fałszywe informacje o własnych silach i zamiarach. Już w chińskim dziele „Sztuka wojny” pochodzącym sprzed 2500 lat można odnaleźć rady podobnej treści.

Powszechnie stosowaną metodą utajnienia informacji jest ich szyfrowanie. Służby specjalne nie mogą się obejść bez szyfrów i specjalistów od ich łamania – kryptologów. Każdą wiadomość można utajnić, posługując się tradycyjnymi księgami kodów lub korzystając z maszyny szyfrującej.

Najsłynniejszą spośród takich urządzeń była osławiona Enigma. Jeszcze przed wybuchem II wojny światowej „rozpracowali” ja matematycy z polskich służb wywiadowczych.

Pierwsze próby złamania szyfru Enigmy podejmowali Francuzi, Anglicy i Polacy już pod koniec lat dwudziestych, jednak bez rezultatu. Głównym problemem dekryptażu było zastosowanie przełomowych na owe czasy szyfrów polialfabetycznych, w których każda litera tekstu jawnego szyfrowana jest za pomocą innej permutacji alfabetu, co pozwala ukryć własności językowe szyfrogramu.

W łamaniu szyfrów główną rolę odgrywali lingwiści, którzy w procesie kryptoanalizy wyłapywali charakterystyczne cechy języka, takie jak częstość powtarzania się liter, długość wyrazów itd. W przypadku zastosowania mechanicznych maszyn szyfrujących analiza lingwistyczna nie przynosiła żadnych rezultatów, co wymusiło na kierownictwie Biura Szyfrów Oddziału II Sztabu Głównego zatrudnienie do pracy profesjonalnych matematyków.

W styczniu 1929 na Uniwersytecie Poznańskim zorganizowano kurs kryptologii, przeznaczony głównie dla studentów matematyki, znających język niemiecki. Wybór uczelni poznańskiej nie był przypadkowy, gdyż ze względu na położenie miasta znajomość niemieckiego była tam powszechna. Na kurs, którego wykładowcami byli dojeżdżający z Warszawy mjr Franciszek Pokorny, kpt. Maksymilian Ciężki oraz inż. Antoni Palluth, zostali skierowani trzej najzdolniejsi uczniowie profesora Zdzisława Krygowskiego ? Marian Rejewski, Jerzy Różycki i Henryk Zygalski. I to właśnie przy ich udziale udało się złamać tajny kod maszyny szyfrującej

Zygalski-rozycki-rejewski

Od lewej: Henryk Zygalski, Marian Rejewski i Jerzy Różycki / Źródło: Wikimedia Commons

Posiadane informacje przekazywano Francuzom, a później również Brytyjczykom. Niemcy jednak wciąż udoskonalali Enigmę, a dekryptaż stawał się coraz trudniejszym zadaniem.

Jednakże niemieckich szyfrantów gubiły ich własne nawyki. Na początku każdej informacji szyfrowanej za pomocą Enigmy wysyłano tzw. klucz, czyli ciąg znaków pozwalających odbiorcy nadać maszynie odpowiednie wstępne ustawienia. Co ciekawe dochodziło do takich sytuacji, że służący we Włoszech żołnierz jako klucza używał inicjałów swojej kochanki, której – na szczecie dla aliantów – pozostawał wierny.

Kolejną ciekawostką jest fakt, iż szyfranci z SD (policji politycznej i wywiadu SS) z zasady wybierali skróty wywodzące się od wulgaryzmów. Ogromnym paradoksem pozostaje to, że najprostszych i przestarzałych maszyn używała Abwehra, czyli niemiecki wywiad.

Oprócz zdobywania informacji na temat przeciwnika istotna była także jego dezinformacja. Najlepszym sposobem dezinformowania przeciwnika wielokrotnie okazywało się wykorzystanie podwójnych agentów, czyli osób, które zdradziły swoich dotychczasowych mocodawców.

Zdaniem Jarosława Antkiewicza agentowi stosunkowo łatwo jest ukryć przejście na „druga stronę”. Wszelkie kontakty z wysoko postawionymi funkcjonariuszami obcego wojska, policji, administracji czy nawet wywiadu może uzasadnić potrzebą zbierania poufnych informacji.

Właśnie w taki sposób, przed francuskim sądem, próbowała bronić się jedna z najsłynniejszych tajnych agentek – Mata Hari – holenderska tancerka oskarżona o szpiegostwo na rzecz Niemiec. Prawdą jest, że w 1916r. zaproponował jej współprace wywiad francuski, jednak to wobec Niemców, z którymi współdziałała od lat pozostała wierna.

en.wikipedia.org/ Mata Hari w 1906r.

Mata Hari w 1906r. / Źródło: Wikimedia Commons

Co ciekawe, zdaniem Elsbeth Schragmuller, osoby nadzorującej prace tajnych niemieckich agentów we Francji, Mata Hari była stosunkowo kiepską agentką. Uważała ją jednak za użyteczną, głownie ze względu na jej kontakty, zwłaszcza erotyczne, z wieloma wpływowymi osobistościami.

Podsumowując, należy koniecznie dodać, iż pracownicy wywiadu nigdy nie mogli być pewni swojego losu. Często większe zagrożenie groziło im ze strony ich własnych mocodawców, aniżeli wrogów. Przykładem takiego zjawiska może być historia agentury Rosji sowieckiej i ZSRS.

Już w 1920r. Włodzimierz Lenin podjął decyzje o przeprowadzeniu wśród własnych wywiadowców czystki nazywanej „upuszczeniem krwi”, obarczając ich winą za źle przeprowadzone rozpoznanie, a w rezultacie za klęskę w wojnie z Polska.

Jak można się łatwo domyślić, o wiele większej rzezi dokonał Józef Stalin podczas „wielkiej czystki”, która miała miejsce w połowie lat ’30 XX wieku. Agentów sowieckich wzywano wtedy do Moskwy i bezwzględnie uśmiercano, a za ukrywającymi się wysyłano oddziały wyszkolonych zabójców. Przeżyli tylko ci, którzy wówczas siedzieli w więzieniach poszczególnych państw za wrogą działalność. Taką osobą był, agent NKWD oraz późniejszy przywódca Polski Ludowej, Bolesław Bierut, który wyrokiem z 18 grudnia 1933 został skazany na 7 lat wiezienia.

Artykuł powstał przy pomocy pracy Jarosława Antkiewicza „Ludzie z cienia”