Szarża Ułanów Polskich pod Krechowcami na obrazie Edmunda Winterowskiego

Zapomniane ślady podków. Początki polskich formacji konnych w I wojnie światowej na Wschodzie. Część III

Przypadająca w tym roku setna rocznica bitwy pod Krechowcami to doskonała okazja by przypomnieć heroiczną postawę Pułku Ułanów Polskich.

Stanisławów i Krechowce

Po objęciu obowiązków dowódcy płk. Mościcki wraz z Pułkiem Ułanów pozostawał dalej w dyspozycji dowódcy II Korpusu Kawalerii gen. ks. Tumanowa kontynuując tzw. ?ofensywę Kiereńskiego?.

Nagły odwrót wojsk, spowodowany przez agitację bolszewicką w oddziałach Frontu Płd.-Zach. Przerwał udaną ofensywę Kiereńskiego, cofające się w panice zdemoralizowane oddziały i dezerterzy dokonywali rzezi, rabunków, gwałtów i kradzieży w napotykanych na swej drodze miastach i miasteczkach Rusi Zakarpackiej. Wieści dochodzące z Kałusza o rzeziach dokonanych na ludności cywilnej przez dezerterów ogarniętych bolszewicką propagandą przejęły trwogą mieszkańców Stanisławowa, tym bardziej, że przez miasto wycofywały się oddziały rosyjskie. Pułk Ułanów Polskich razem z oddziałami II Korpusu Jazdy próbował zamknąć lukę, jaka powstała na froncie po porzuceniu frontu przez dywizje turkiestańskie.

Pułkownik Bolesław Mościcki dowódca 1 Pułku Ułanów Polskich/ Źródło: Wikimedia

Pułk stojąc na pozycji w Krechowcach pod Stanisławowem w nocy 21 lipca został podniesiony alarmem. W pobliskim Stanisławowie paliły się domy i rozlegały się strzały karabinowe. Wysłany patrol powrócił niosąc hiobowe wieści. Zdemoralizowane bandy żołdaków rozbijały sklepy, plądrowały mieszkania prywatne, paliły domostwa, mordowały mieszkańców próbujących bronić swojej własności. Płk. B. Mościcki wysłał natychmiast meldunek do dowódcy II Korpusu o konieczności przejścia z Krechowiec do Stanisławowa, oraz o przystąpieniu do pacyfikacji zdemoralizowanych oddziałów. Meldunek został poparty przez dowódcę Brygady Jazdy, której podlegał pułk, gen. Karnickiego. Pułk pozostawiono do dyspozycji 11-tej Dywizji Piechoty stacjonujący w Stanisławowie. Rozkaz pozostania zbiegł się z prośbą burmistrza miasta p. Stygara o udzielenie pomocy pokrzywdzonym mieszkańcom. Ułani szybko opanowali centrum miasta i oczyścili rynek od rozpasanego żołdactwa, do niedawna będącymi 2-gim Turkiestańskim Pułkiem Piechoty, oraz z grasujących po mieście kozaków. Jeden z pododdziałów ułanów ochraniał składy amunicji znajdujące się w mieście. Ułani patrolowali miasto utrzymując porządek do 24 -go lipca, kiedy to bandy żołdactwa nie mogąc grabić w mieście, zaatakowali składy wojskowe na stacji kolejowej . 2-gi szwadron wysłany na pomoc został ostrzelany z broni maszynowej i artylerię jednego z pociągów pancernych stojących na stacji. Porządek jednak znowu został przywrócony. Walczące jeszcze oddziały Frontu Płd.-Zach. zajęły linię obrony na rzece Bystrzyca Sołotwińska, tak więc Pułk Ułanów znalazł się na pierwszej linii frontu, mając za sobą zbuntowane bandy byłego wojska rosyjskiego zdecydowane strzelać w plecy swoim dotychczasowym towarzyszom. Burmistrz i wdzięczni mieszkańcy Stanisławowa gremialnie zwracali się z propozycją pozostania w mieście i przejście na stronę Austro-Węgier. Pułkownik Mościcki zdecydowanie odmówił uważając taki czyn za niegodny żołnierza polskiego, ale przez burmistrza postanowił przesłać listy do Rady Regencyjnej w Warszawie, ustanowionej przez Niemców i Austriaków. Nadciągały oddziały austriackie i pułk ponownie przeszedł do wsi Krechowce, gdzie zajął pozycje obronne. Zadaniem pułku była obrona przepraw przez Bystrzycę i utrzymanie mostów na rzece na tyle długo, żeby oddziały 11 Dywizji Piechoty zdążyły się przeprawić na drugą stronę. 2-gi szwadron obsadził mosty na Bystrzycy Sołotwińskiej, 4-ty szwadron miał osłaniać skrzydło wycofującej się 11 dywizji od strony Drohomirczan, natomiast 1-szy i 3-ci szwadron pozostały w Stanisławowie utrzymując porządek w mieście.

Stanisławów na pocztówce z 1915 roku

Około godz. 15 nadchodzi wiadomość od ppor. Bema, dowodzącego patrolem, że na lewym skrzydle na odcinku obsadzonym przez 19 Dywizję Piechoty nieprzyjaciel przerwał front, a cała dywizja w nieładzie wycofuje się odsłaniając lewe skrzydło pozycji pod Stanisławowem. Patrol został również ostrzelany wjeżdżając do Krechowiec. Płk. Mościcki wysyła 2-gi szwadron na skraj miasta w kierunku Krechowiec z rozkazem atakowania Niemców szykiem konnym, przesunął też w ślad za 2-gim szwadronem 1-szy i 3-ci szwadron jako ubezpieczenie. Szwadrony wychodzące w bój, jak wspomina naoczny świadek mjr. Zygmunt Podhorski, zostały obsypane kwiatami przez mieszkańców Stanisławowa. Niemcy widząc nadjeżdżających ułanów rozpoczęli ostrzał artyleryjski, a szwadrony posuwające się pomiędzy poletkami ogrodzonymi drutem nie miały swobody manewru, dodatkowo drut kaleczył konie. Mjr. Z Podhorski zatrzymał natarcie czekając na podejście pozostałych szwadronów i na pojawienie się wrogiej tyraliery. Obserwujący pole bitwy płk. Mościcki, widząc stojący szwadron pojechał do niego z poleceniem atakowania wsi Krechowce. Po drugiej stronie szosy, od strony doliny rzeki Bystrzycy Sołotwińskiej rozwijał się już 3-ci szwadron, dołącza do atakujących oddział karabinów maszynowych pod dowództwem por. Zborowskiego. Po wyparciu pułków niemieckich (Bawarskiego i Bośniackiego) siłami połączonych szwadronów ułani docierają do środka wsi w pobliże szkoły, gdzie rosyjski samochód pancerny toczył samotną walkę z Niemcami. Zdecydowano wycofać się w stronę Stanisławowa. Osłaniając się wzajemnie szwadrony dotarły do cegielni na skraju miasta. Wieczorem płk. Mościcki wysyła osiem patroli zwiadowczo-bojowych w kierunku Krechowców, które znów zostały opanowane, chociaż na krótko. Posuwające się w kierunku Drohomirczan patrole napotkały silnie obsadzoną linię okopów, z której prowadzony był silny ostrzał karabinowy. Nadeszły luzujące ułanów bataliony rosyjskie i pułk mógł się wycofać do niewielkiej doliny na południe od Stanisławowa, skąd miał osłaniać wycofywanie się oddziałów 11-tej Dywizji Piechoty w kierunku Tyśmienicy . W czasie walk 2-go i 3-go szwadronu, 4-ty szwadron na wschód od Krechowców, napotkał dwa szwadrony jazdy niemieckiej, które po krótkim starciu wycofały się w popłochu. Szarżujący za nimi szwadron dostał się pod silny ogień piechoty ze skraju lasu. 4-ty szwadron wycofał się do Dąbrowy, gdzie stoczył kolejną walkę pod wsią Opryczkowce, tam też wsparł ułanów 1-szy szwadron i natarcie niemieckie zostało odparte. Pułk Ułanów powstrzymywał kolejne, trzykrotne, ataki Niemców, pomiędzy wsiami Krechowce i Opryczkowce, dążących do opanowania stacji kolejowej i szosy prowadzącej do Tyśmienicy. Piechota rosyjska porzuciła jednak pozycje przejęte od 2-go i 3-go szwadronu, a Konny Pułk Dagestański stojący na lewym skrzydle odmówił współdziałania, na wieść o opuszczeniu Stanisławowa przez 11 Dywizję wycofał się pospiesznie odsłaniając skrzydło nie czekając nawet na powrót 4-go szwadronu ułanów polskich. Po zapadnięciu zmroku pułk połączył się w pobliżu folwarku Nadzieja. Patrole wysłane do Stanisławowa potwierdziły, że miasto zajmują Niemcy. Pułk przebywał w kotlince, otoczony przez Niemców do czasu powrotu ze Stanisławowa ochotnika, który zobowiązał się dostarczyć listy pułkownika Mościckiego do Rady Regencyjnej w Warszawie na ręce burmistrza Stanisławowa p. Stygara. Po powrocie ułana Krzyżanowskiego ze Stanisławowa pułk ruszył, prowadzony przez bezdroża przez jednego z mieszkańców Stanisławowa, przekraczając linię kolejową pod Chryplinem. Po północy pułk dotarł do Tyśmienicy gdzie stacjonował sztab 11 Dywizji Piechoty. Dowódca 11 dywizji osobiście podziękował za skuteczne powstrzymanie wroga, wszak mieli powstrzymać Niemców przez godzinę, góra dwie, a bronili przepraw ponad sześć godzin. Dowódca 11 Dywizji wyznaczył nowe miejsce postoju zmęczonym ułanom, we wsi Kłubowce gdzie mieli odpocząć i podleczyć ranne konie, ale już po pięciu godzinach Pułk wyruszył jako straż tylna 11 Dywizji. Była to już czwarta bezsenna noc z rzędu. Straty Pułku po tej walce: zginęli jeden oficer i 31 ułanów, rannych 46-ciu ułanów, oraz 106 zabitych i rannych koni. Najlepszą ocenę tych walk dał jednak Naczelny Wódz AIR gen. Korniłow przesyłając telegram gratulacyjny do Pułku Ułanów Polskich.

Przerażeni mieszkańcy Stanisławowa widzieli powracających z pola walki rannych ułanów, których umieszczono w miejscowym szpitalu, oraz poranione na drutach kolczastych konie, widzieli również martwych ułanów na polu bitwy. Burmistrz miasta pan Stygar wystąpił z prośbą do dowodzącego wojskami niemieckimi gen. Litzmanna o przekazanie opieki nad rannymi ułanami mieszkańcom miasta, opisując wypadki z nocy poprzednich, kiedy to ułani bronili miasta przed bandami. Gen . Litzmann znając meldunki z oddziałów bawarskich o bohaterstwie i odwadze ułanów na polu bitwy, zgodził się. Pozwolił również mieszkańcom miasta na pochowanie zabitych w walce ułanów na miejscowym cmentarzu oraz na opiekę nad ułanami wziętymi do niewoli. W mieście odbył się uroczysty pogrzeb 19-to letniego ułana Jana Wedlera, na którym burmistrz odczytał pożegnalny list płk. Mościckiego. Pułk maszerował jednak dalej, pod miasteczkiem Tłumacz maszerujący oddział zaatakował samolot niemiecki, strat wielkich nie zrobił, ale przestrzelił sztandar pułku i zranił jednego konia. W Tłumaczu zatrzymano pułk, żeby osłonił odwrót piechoty rosyjskiej. Wysłane patrole wkrótce nawiązały kontakt z nieprzyjacielem, zaalarmowany pułk obsadził most kolejowy na trasie Tłumacz ? Jezierzany. Saperzy pułku wysadzili most uniemożliwiając dalsze posuwanie się nieprzyjacielskiego pociągu pancernego, a gdy piechota rosyjska zajęła pozycje obronne, pułk ruszył do Jezierzan, gdzie stanął 25-go lipca na krótki postój. 27-go lipca przeprawił się przez Dniestr w miejscowości Uścieczko, dalej kierując się szosą na Tłuste. Jednak wysłany przodem patrol stwierdził obecność w Tłustem Niemców, pułk zmienił kierunek marszu na Worwolińce i dalej na Bilczę, osłaniając odwrót taborów rosyjskich pod wsią Torskie. Wysyłane patrole znosiły drobne oddziały niemieckie i pułk nie pozwolił się okrążyć Niemcom. W Borszczowej pod Bilczą powtarza się sytuacja ze Stanisławowa. Miasteczko opanowały oddziały gwardii moskiewskiej i rozpoczęły rabunek, wysłany na odsiecz mieszkańcom 2-gi szwadron zaprowadza porządek i spokój. W Bilczy Pułk znowu połączył się w całość ze swoimi taborami i po jednodniowym odpoczynku wyrusza 28 lipca, prowadząc drobne potyczki z nadciągającymi Niemcami, w kierunku na miasteczko Skała, gdzie przeprawił się przez Zbrucz. Na wschodnim brzegu rzeki Zbrucz pozycje obronne zajmowały już oddziały piechoty korpusów gwardyjskich. Pułk zatrzymał się na trzy dni we wsi Draganówka, gdzie podleczono ranne i chore konie. W Draganowce ułani otrzymali nieoczekiwany podarunek w postaci 11 koni wierzchowych od miejscowego Polaka pana Alfreda Żurowskiego z Makowa (okolice Kamieńca Podolskiego). 1-go sierpnia pułk wyrusza przez Lanckoronę w stronę Husiatyna chcąc wesprzeć walczącą tam Dywizję Strzelców Polskich, ale otrzymane rozkazy zawróciły ułanów ponownie do II Korpusu Jazdy i pułk , maszerując przez Koczubejkę, Kamieniec Podolski i Chocim wkracza na Besarabię. Z II Korpusem Jazdy pułk połączył się w Rukszynie -Niedobouce, skąd razem wyruszył do Nowosielnicy na pograniczu rumuńskim. II Korpus Jazdy z pułkiem ułanów polskich przekroczył granice rumuńską i rozlokował się w rejonie miasteczka Dorohoj. 7-go sierpnia Pułk Ułanów Polskich rozlokował się we wsi Szendryczeni, okres spokojnej służby płk. Mościcki wykorzystał na dalsze podniesienie wyszkolenia indywidualnego ułanów. W czasie postoju w Szendryczeni do pułku zaczęły docierać z kraju odgłosy szarży pod Krechowcami i obrony Stanisławowa.

Do pułku dotarły pojedyncze egzemplarze polskojęzycznej prasy wychwalające ułanów. Sprawa w Polsce stała się głośna, gdyż Pułk w odstępie jednego dnia walczył ze wszystkimi zaborcami. Pułk zaczął otrzymywać depesze gratulacyjne od polskich organizacji społecznych działających w zaborach, od misji alianckich przy rządzie rosyjskim i od najwyższych władz rosyjskich. Trafił się też jeden nieprzychylny od prezesa Komisji Likwidacyjnej dla spraw polskich przy Rządzie Tymczasowym w Piotrogrodzie Aleksandra Lednickiego.

 Natomiast wódz Naczelny gen. Korniłow przysłał depeszę gratulacyjną , której fragment brzmiał :

 „?Dziękuję z całej duszy dowódcy świetnych ułanów polskich , bohaterom oficerom i ułanom za ich pierwszy czyn bojowy pod Krechowcami. Przez czyn ten wskrzesili oni sławę bojową swych przodków i zyskali prawo zajęcia honorowego w szeregach świetnej jazdy?”

Gen. Korniłow przysłał jednocześnie po 10 krzyży św. Jerzego na każdy szwadron. Dodatkowych 40 krzyży św. Jerzego przysłał też minister wojny Kiereński. Niespodziewanie do Szendryczeni przyjechała francuska misja wojskowa z płk. Tabouhis i kpt. ks. Murat, którym towarzyszył por. Adam hr. Zamojski, były adiutant cara Mikołaja II. Zaledwie godzinę miał pułk, żeby przygotować rewię powitalną. Po przywitaniu Pułku najpierw przez dowódcę brygady gen. Karnickiego, następnie przez dowódcę dywizji zbiorczej gen. Świetczyna, nadjechał dowódca II Korpusu Jazdy gen. książę Tumanow wraz z misją francuską. Przewodniczący misji płk. Tabuohis, po krótkim przemówieniu, odznaczył płk. Mościckiego Krzyżem Wojennym ?Croix de Guerre? z palmą, dwóch oficerów krzyżami wojennymi, oraz dziesięciu ułanów medalami wojennymi. Dowódca II Korpusu za przebyte boje, nadał Pułkowi Ułanów Pol. 112 krzyży i 80 medali św. Jerzego, nie licząc tych od gen. Korniłowa i Kiereńskiego. Wśród odznaczonych Złotym Orężem za odwagę znaleźli się min. rtm. Dziewicki; rtm. Sobieszczański; por. Zboromirski; ppor. Wysocki; ppor. Bem de Cosban. Do Krzyża Oficerskiego św. Jerzego 4 stopnia: ppor. Mikke i ppor. Łebkowski. Do Krzyża św. Włodzimierza i Krzyża św. Anny 4 stopnia przedstawieni zostali pozostali oficerowie, którzy w/wym. odznaczenia już posiadali. Koniec odpoczynku nastąpił 26 sierpnia 1917 r. pułk, na osobistą prośbę płk. Mościckiego do gen. Korniłowa, otrzymuje zgodę i po załadowaniu się na wagony przejeżdża przez Oknicę i Żmerynke w kierunku na Mińsk Lit. Gdzie ma wejść w skład powstającego I Korpusu Polskiego . c.d.n.

Bibliografia :

– Henryk Bagiński, Wojsko Polskie na wschodzie 1914 ? 1920, Warszawa 1921

– Aleksander Wojciechowski, Zarys historii wojennej 1-go pułku ułanów Krechowieckich, Warszawa 1929

– Lesław Kukawski, Wielka Księga Kawalerii Polskiej 1918-1939.Monografie Pułków,Wyd. EDIPRESSE Polska 2012-13

– Jan Litewski i Władysław Dziewanowski, Dzieje 1. Pułku Ułanów Krechowieckich, Oświęcim 2014