Nie milknie echo dyplomatycznej burzy jaką wywowały doniesienia „The Guardian” dotyczące inwigilacji przez brytyjskie służby zaproszonych delegacji państw na szczyt G20 w 2009 r. w Londynie.
Najostrzej zareagowały rządy Rosji, Turcji oraz RPA. Źródłem informacji dla mediów okazał się 29-letni Amerykanin Edward Snowden, który zdemaskował inwigilowanie użytkowników internetu przez podległą rządowi USA Narodową Agencję Bezpieczeństwa (NSA). Ujawnił także powiązania agencji z gigantami rynku internetowego, takimi jak Google i Facebook. Jak dotąd Premier Wielkiej Brytanii nie skomentował zaistniałej sytuacji.
Kraje, które wysłały swoje delegacje na szczyt żądają natychmiastowych wyjaśnień. W tym celu Turecki MSZ w trybie pilnym wezwał ambasadora W. Brytanii w Ankarze. Moskwa uznała doniesienia za „skandaliczne” i stwierdziła, że nie przysłużą się poprawie i tak już napiętych stosunków z USA. Z kolei RPA nazwała praktyki brytyjskiego wywiadu „złamaniem prywatności należącej do kanonu podstawowych praw człowieka”.
W operację mającą na celu uzyskanie przydatnych informacji dla polityków W. Brytanii podczas szczytu zajmowało się 45 analityków, którzy pracując całą dobę m.in. dostarczali sprawozdania o tym, kto podczas szczytu do kogo pisał e-maile lub telefonował. Dzięki tym informacją rząd miał mocniejszą pozycję dyplomatyczną.
Należy jednak pamiętać, że delegacje miały do dyspozycji służby podobne do polskiego Biura Ochrony Rządu, które dbały o poufność informacji. Przedstawiciele rosyjskiej Federalnej Służby Ochrony (FSO), odpowiedzialnej za bezpieczeństwo najwyższych osobistości w Rosji, oświadczyli że zapewnia im „należyty poziom poufności informacji”.
Choć działalność wywiadu i kontrwywiadu poszczególnych państw w stosunkach międzynarodowych nie jest niczym nowym, a wręcz powszechnym, to rodzi się jednak pytanie o granicę tego typu działań. Zastanawiające jest również to, jak wytłumaczy się z całej sytuacji Brytyjski rząd.
Sytuacje tego typu podważają środki zaufania i generują napięcia pomiędy członkami społeczności międzynarodowej. Sami obywatele poszczególnych państw zapewne nie są zadowoleni z faktu rejestracji i analizy większości ich poczynań w cyberprzestrzeni…