Fryc na celowniku! Wspomnienia sowieckiego snajpera

Wspomnienia Josifa Piljuszyna, spisane przez Siergieja Anisimowa, a po raz pierwszy wydane w 1958 roku, dobitnie pokazują, że nie wszystkie książki, które ukazywały się w ZSRR musiały być nacechowane sporą ilością propagandy. Tutaj praktycznie jej nie doświadczymy. 

Josif był prostym chłopakiem z Białorusi, mieszkającym w Leningradzie. Niewiele wiemy o jego życiu przedwojennym. Książka skupia się na latach 1941 – 1944. Po ataku Niemców na ZSRR (22 VI 1941) Piljuszyn został przydzielony do obrony Leningradu. Potrafił posługiwać się bronią wyborową, dlatego został snajperem.

W pierwszych miesiącach wojny regularna Armia Czerwona została zniszczona. Naprędce starano się ją odbudować. Jednak zanim to nastąpiło, wciągano w tryby strasznej machiny wojennej, każdego zdolnego do walki. Ci ludzie, słabo przeszkoleni i jeszcze gorzej wyposażeni mieli hamować własnymi ciałami pochód niemieckiej armii. Do tego w Lenigradzie, ogromną robotę w obronie wykonywały kobiety. Piljuszyn wspomina jak leningradzkie dziewczyny kopały rowy przeciwczołgowe i inne umocnienia, pomimo głodu i trudnych warunków atmosferycznych.

Wspomnienia Josifa, to doskonałe źródło poznania taktyki sowieckich snajperów i wojny na pierwszej linii frontu. Znajdziemy tutaj opisy wypraw na tereny zajęte przez wroga w celu zdobycia tzw. „języka”. Tutaj niezwykle pomocna okazała się znajomość j. niemieckiego, dzięki któremu towarzysze Piljuszyna wprowadzali w błąd żołnierzy Wehrmachtu i zdobywali jeńców.

Na wojnie bardzo często giną bliskie nam osoby. Jednocześnie zawiera się nowe przyjaźnie. Josif doświadczył obu tych rzeczy. Nie chcę zdradzać szczegółów. Napiszę tylko, że powrót do domu podczas wojny nie zawsze jest szczęśliwy.

Piljuszyn kilkakrotnie został ranny. Rzecz normalna na wojnie. Rana, na tyle niegroźna, aby po wojnie nie zrobiła z nas kaleki, była marzeniem sowieckich piechurów. Dawała im możliwość przetrwania w trudnych okresach wojny w bezpiecznych szpitalach oraz nabrania sił do ponownej walki (pod Leningradem było trochę inaczej, zważywszy na problem z brakiem żywności, chorzy wychodząc ze szpitala byli często potwornie niedożywieni, tak właśnie było w przypadku Piljuszyna). Jednak dla Josifa, który stracił prawe oko, była to nieomal tragedia. Z czasem nauczył się strzelać z lewej ręki i jakoś dostosował, choć nie było to łatwe.

Często w tych wspomnieniach można spotkać się z określeniem: „młody lejtnant” czy „młody dowódca”. Takie były realia. Od 1942 roku, głównym trzonem Armii Czerwonej byli ludzie młodzi (18-25 lat). Związek Sowiecki (tak jak Francja w I WŚ) stanął pod koniec wojny na granicy biologicznego przetrwania. Zdarzało się, że 90% uczniów, którzy chodzili do tej samej klasy zginęła na wojnie. Całe roczniki były de facto eksterminowane, czego główną przyczynę należy upatrywać w nieprzygotowaniu Sowietów do wojny obronnej.

Na uwagę zasługują przypisy dodane przez polskiego tłumacza. Wyjaśniają i precyzują to co znalazło się w książce. Czasem nawet rozszerzają lub obalają tezy zawarte we wspomnieniach (jak na przykład rozmieszczenie jednostek z innych krajów, które wspierały Niemców). Za to należy się duży plus, bo widać że tłumacz posiada sporą wiedzę historyczną z tego okresu.

Książkę polecam miłośnikom II WŚ, a zwłaszcza Związku Sowieckiego. Nie jest to pozycja tak znakomita jak wspomnienia Nikołaja Nikulina („Sołdat” został wydany dopiero w 2004 roku) ale na pewno warto po nie sięgnąć. Moja ocena to 7.5/10. Warto przeczytać!

Autor: Josif Piljuszyn, Siergiej Anisimow
Wydawnictwo: Vesper
Rok wydania: 2014
ISBN: 978-83-7731-183-7
Liczba stron: 384
Oprawa: Miękka
 snajper

Historyk. Specjalizuje się w dziejach Związku Sowieckiego. Pozostałe zainteresowania to: losy Polaków podczas II WŚ oraz samoloty II WŚ.