Sztab 10 Brygady Kawalerii Zmotoryzowanej.W środku płk.Stanisław Maczek,z prawej mjr. Franciszek Skibiński / Źródło: Wikimedia Commons

Obrona Wysokiej – chrzest bojowy „Czarnej Brygady” płk. Stanisława Maczka

10. Brygada Kawalerii pod dowództwem płk. dypl. Stanisława Maczka była pierwszą polską jednostką w pełni zmotoryzowaną. Dowodzona przez niego brygada przez cały okres wojny obronnej we wrześniu 1939 roku walczyła z przeważającymi siłami nieprzyjaciela i wykonywała w miarę swoich możliwości wszystkie powierzone zadania. Swój chrzest bojowy rozpoczęła od zaciętej bitwy w obronie Wysokiej w Beskidzie Wyspowym.

Die Schwarze Brigade

Proces motoryzacji Wojska Polskiego rozpoczął się w 1937 r. od reorganizacji 10. Brygady Kawalerii. Rdzeniem nowej jednostki, dowodzonej przez płk. Antoniego Trzaski-Durskiego (a później płk. dypl. Stanisława Maczka), stanowił 24. pułk ułanów (24. p.uł.) z Kraśnika oraz 10. pułk strzelców konnych (10. p.s.k.) z Łańcuta. Ponadto w składzie brygady znalazły się, stacjonujące w Rzeszowie: dywizjon przeciwpancerny i dyon rozpoznawczy, oddział łączności oraz pluton regulacji ruchu. Jednakże nowa formacja pomimo zwiększonych możliwości i sprzętu nie mogła funkcjonować samodzielnie i potrzebowała oddziałów nieorganicznych, czyli przydzielanych wyłącznie na czas ćwiczeń lub w przypadku mobilizacji. W wyniku częściowej mobilizacji alarmowej z marca 1939 r. do brygady został włączony: 16. dywizjon artylerii motorowej, 90. zmotoryzowany batalion saperów, 71. bateria artylerii przeciwlotniczej, 121. kompania czołgów lekkich oraz 101. kompania czołgów rozpoznawczych TKS.

Wszystkie pododdziały brygady były w pełni zmotoryzowane. Podstawowe wyposażenie pułków stanowiły samochody Polski Fiat 508, 508/518, 618, samochody ciężarowe Polski Fiat 621 oraz Tatra, samochody specjalne oraz motocykle Sokół 600 i 1000. Dlatego też jak mawiał płk. Stanisław Maczek z tradycji była ona brygadą kawalerii, z istoty brygadą pancerno-motorową, chociaż ?pancerną? tylko z nazwy ponieważ posiadała wyłącznie 42 czołgi lekkie.

>> Czytaj także: Plany motoryzacji Wojska Polskiego 1936-1939 <<<

Samochody „radio” 10. Brygady Kawalerii. Od lewej: 508/518 ze sztywnym, wysokim nadwoziem, drewniano-brezentowym, 508/518 z nadwoziem furgon i opończą brezentową, 508 III z nadwoziem drewniano-metalowym i 508/518 taki sam, jak ten z lewej / Źródło: Wikimedia Commons

W dniu 14 sierpnia skoncentrowane pod Rzeszowem oddziały 10. Brygady Kawalerii zostały postawione w stan gotowości bojowej i otrzymały rozkaz przemarszu w rejon Krakowa. Zmiana dyslokacji spowodowana była podporządkowaniem brygady do odwodu Armii Kraków, która miała bronić południowo-zachodniego trójkąta Polski z ziemią częstochowską, obu Śląskami i Małopolską zachodnią. Obszar ten przedstawiał bardzo dużą wartość potencjalną dla prowadzenia wojny ze względu na to, że obejmował Śląsk ? główne zagłębie surowcowo-przemysłowe i leżał na drodze prowadzącej z zachodu do Centralnego Okręgu Przemysłowego ? głównego centrum zbrojeniowego w II RP. Oprócz czynników gospodarczych teren ten miał znaczenie strategiczne, blokował wojskom niemieckim dostęp do armii frontu centralnego.

Gen. Szyling wyznaczył trzy najbardziej prawdopodobne kierunki, na których mogła operować 10. BK. Po pierwsze, północne skrzydło armii w rejonie Zawiercia, następnie tereny Jordanów-Chabówka, czyli południowe skrzydło Armii Kraków oraz okolice Oświęcimia. Na początku uważano, że najbardziej prawdopodobnym rejonem działań będzie Zawiercie, dlatego tam najpierw wykonano rozpoznanie. Dopiero, gdy do sztabu armii dotarły meldunki o koncentracji armii niemieckiej na Słowacji zmieniono priorytety. Było już jednak za późno, aby wykonać szczegółowe rozpoznanie. Płk dypl. Maczek zdążył przeprowadzić jedynie rekonesans w rejonie Skomielna Biała-Rabka i nawiązać kontakt z ppłk Wojciechem Wójcikiem, dowódcą 1. pułku piechoty KOP. Na tym odcinku przeciwnikiem 10. Brygady Kawalerii miał być niemiecki XXII Korpus Pancerny gen. Ewalda von Kleista, złożony z trzech dywizji: 2. Dywizji Pancernej, 4 Dywizji Lekkiej oraz 3 Dywizji Górskiej (łącznie ok. 38 tys. żołnierzy i ponad 400 czołgów)1.

Stan osobowy 10. Brygady Kawalerii na dzień 1 września wynosił 175 oficerów oraz ok. 4 tys. podoficerów i szeregowych. Brygada posiadała również na stanie: 42 czołgi (lekkie i rozpoznawcze), około 550 samochodów i ciągników różnych typów, 300 motocykli, 4 haubice 100 mm, 4 działa 75 mm, 4 moździerze 81 mm, 4 armaty plot. 40 mm, 27 armat ppanc. 37 mm, 46 ckm. 24. pułk ułanów szedł w bój z 34 oficerami oraz 940 szeregowymi. Na stanie zapisanych miał: 2 moździerze 81 mm, 3 armaty ppanc., 20 szt. ckm, 20 samochodów osobowych i terenowych, 6 sam. Łączności, 56 samochodów ciężarowych, 3 ciągniki oraz 66 motocykli.

Kierunek: Wysoka

Wiadomość o wybuchu wojny dotarła do sztabu 10. Brygady Kawalerii 1 września o godzinie 530. Gdy dowódca brygady odbierał meldunek ze sztabu Armii Kraków słychać już było echo bombardowania niemieckiego na Kraków. Wszystkie pododdziały natychmiast zostały zaalarmowane i postawione w stan pogotowia marszowego.

Nad ranem dowódca pułku został wezwany do dowództwa brygady w Woli Justowskiej pod Krakowem, gdzie poinformowano go o nowej sytuacji. 10. BK miała nie dopuścić, aby siły przeciwnika atakujące ze Słowacji wyszły na północ od linii Myślenice?Dobczyce na tyły Armii Kraków. Tymczasem niemiecka 2. Dywizja Pancerna rozpoczęła swój marsz w kierunku Rabki, Skomielna Biała i Jordanowa, odpychając ubezpieczenia Korpusu Ochrony Pogranicza.

Tankietki 10. Brygady Kawalerii (domena publiczna)

Na odprawie dowódca brygady podjął decyzje marszu w dwóch kolumnach do rejonu Pcim, Lubień, Mszana Dolna. Marsz w grupach podyktowany był skróceniem kolumny marszowej, w celu jej łatwiejszego rozwinięcia oraz zmniejszenia skutków bombardowania. Płk dypl. Dworak otrzymał rozkaz, aby przejść marszem ubezpieczonym wraz z trzonem 10. BK do rejonu Pcim, ubezpieczając się w kierunku m. Jordanów. Sąsiedni pułk, 10. p.s.k. wsparty szw. ppanc. z dywizjonu przeciwpancernego i plutonem czołgów TKS miał przejść przez Wieliczkę, Dobczyce i Kasinę Wielką ubezpieczając od kierunku Mszana Dolna.

Po dotarciu na miejsce, 24. p. uł., został skierowany do umocnienia obrony Jordanowa. Dwa szwadrony pułku obsadziły linie obronne z zamiarem ubezpieczenia zachodniego skrzydła 10. BK, zaś dwa pozostałe szwadrony z dołączonym plutonem armat ppanc. wzmocniły obronę Wysokiej ? odcinka południowego. Gdzie jeszcze przed zapadnięciem zmroku wyszło natarcie kilkudziesięciu czołgów niemieckich, odparte przez polską obronę. Nieprzyjaciel wycofał się pozostawiając na przedpolu kilka unieruchomionych czołgów. Pod koniec dnia pas obronny podzielony został na dwa odcinki: Jordanów i Rabka. Odcinek Jordanów dowodzony był przez płk dypl. Dworaka, którego trzon stanowił 24. p. uł., kompania 1. pp KOP i niepełny szwadron dywizjonu przeciwpancernego. Dowódca pułku rozmieścił swoje siły w ten sposób, że w pierwszej linii znalazła się kompania szkolna 1. pp KOP kpt. Batorskiego, zaś w głębi pozycji stanowiska zajął 2. i 4. szw. Pozostałe szwadrony obsadziły drugą linię obrony bliżej Jordanowa. Ich zadaniem było ubezpieczenie skrzydła brygady. Obronę odcinka wspierał 16. dywizjon artylerii zmotoryzowanej (dalej: damot.) mjr Kazimierza Żmudzińskiego oraz pociąg pancerny nr 51 Pierwszy Marszałek. Zadaniem dla dowódcy odcinka była obrona pozycji na linii: wzg. 539-wzg. Wysoka-wzg. 634,5 Góra Ludwiki-Jordanów. Odcinkiem Rabka dowodził ppłk Wójcik, pod swoją komendą miał 1. pp KOP oraz 2. szwadron dywizjonu przeciwpancernego. Wpierany był przez brygadową baterię dział 75 mm. Pozycja rozciągnięta była pomiędzy m. Skawa Górna, a Chabówką. W odwodzie brygady pozostał dywizjon rozpoznawczy (w Krzeczowie) i 10. p.s.k. oraz dwie kompanie czołgów (w Lubieniu). Na przedpolu pozycji obronnych rozpoznano niemiecką 2. Dywizję Pancerną.

Bitwa na stokach Wysokiej

W związku z tym, że w pobliskich Spytkowicach skoncentrowało się duże zgrupowanie niemieckiej broni pancernej, płk dypl. Maczek postanowił przeprowadzić nocne kontruderzenie. Atak prowadzić miał batalion 12. pułku piechoty wraz z 3. szwadronem 24. pułku ułanów. Całością grupy uderzeniowej miał dowodzić ppłk dypl. Marian Strażyc. Zgrupowanie to miało wyruszyć ze wzgórza 748 na Słowackiej Drodze i zaatakować miejscowość Spytkowice od zachodu. Wschodnia część wsi miała być równocześnie zaatakowana, przez dywizjon5 24. p. uł. (złożony z 2. i 4. szw.). Pododdziały te, pod dowództwem mjr J. Deskura, przeszły przez Wysoką i dalej do potoku Podżaga, skąd miał oczekiwać na atak grupy ppłk Strażyca. Wypad nie doszedł jednak do skutku. Przyczyną było spóźnienie grupy oskrzydlającej ppłk Strażyca, która zaatakowała dopiero o świcie i natrafiła na tabory niemieckie 2. Dywizji Pancernej, gdzie zniszczono kilka samochodów. W tym czasie zgrupowanie mjr Deskura było już w odwrocie. Dyon został odwołany przez płk Dworaka zdającego sobie sprawę, iż atak i wycofanie się przy świetle dziennym będzie niemożliwe.

Obraz Edwarda Mesjasza „Obrona Wysokiej przez 24. pułk ułanów 2.IX.39. (domena publiczna)

Od samego rana, 2 września, pozycje pod Wysoką były ostrzeliwane przez artylerię niemiecką. Pociski padały głównie na przedni skraj pozycji oraz wzgórza w głębi pozycji obronnych. Tuż po godzinie 5 rano wyszło z rejonu Spytkowic pierwsze natarcie niemieckich czołgów. Atak ten został jednak odparty, Niemcy wycofali się tracąc kilka samochodów pancernych i czołgów. Godzinę później rozpoczął się kolejny atak, który również został odparty. Dużą zasługę w odparciu tego ataku miał 16. damot, który prowadził ogień ciągły korygowany ze stanowisk obserwacyjnych. Rtm. Ludwik Ferenstein, ze Sztabu 10. Brygady pisał: przy jednym z działek strzelec Baryła przyłożył do oczu lornetkę. Posuwający się w czołgu hitlerowiec gąsienicami stanął na linii poziomej lornetki. Chwila celowania. Celowniczy posyła jeden strzał, wkrótce drugi i trzeci. Słychać przeraźliwy dźwięk syreny trafionego czołgu. Sygnał nie milknie, ale wyje przeciągle. Jakby konał legendarny potwór. To zabity kierowca czołgu opadł na przycisk syreny.

Około godz. 9 rano, na polskie linie obronne w Wysokiej wyszło trzecie niemieckie natarcie. Atak prowadzony był szerokim frontem z udziałem ok. 150-200 czołgów ugrupowanych w trzech falach. Atak niemiecki wspomagała nawała ognia prowadzona przez 3 dywizjony artylerii lekkiej i dywizjon artylerii ciężkiej. Niemiecki ostrzał artyleryjski przerwał połączenie telefoniczne, co spowodowało przerwanie ognia przez 16. damot osłabiając polską obronę. Główne uderzenie zostało skierowane na lewy skraj pozycji. Mimo dużych strat niemieckie wojska nadal parły do przodu, ostatecznie przełamując pozycje i zmuszając żołnierzy 12. pp oraz 3. szw. 24. p. uł. wraz z plutonem ppanc. do odwrotu. Tak wspomina walki dowódca 1. szwadronu w dywizjonie przeciwpancernym brygady por. Wiesław Kiersz: ogień coraz to się wzmaga, tym bardziej, że nasza artyleria zamilkła. Na armatę kaprala Samujło skupia się ogień artylerii i szeregu czołgów. Po kolei padają drzewa rosnące w rejonie działonu. W jakiś czas pada jeden ze strzałów artyleryjskich kilkanaście kroków przed starszym ułanem Dziubą (kpr. Samujło został ciężko ranny w brzuch i nogę), gdy chmura dymu ustępuje oddaje on ostatnim pociskiem celny strzał do najbliższego czołga. Natychmiast potem trafia pocisk artyleryjski w jego armatę i pada on trupem. Czołgi nie mając już przeszkody ruszają szybciej, lejąc strumieniami ognia dalej. Pozycja pada. Widząc odwrót Polaków ze wschodniego odcinka obrony, znajdujące się w głębi obrony szwadrony mjr Deskura zaatakowały skrzydło nieprzyjaciela, ostrzeliwując go ogniem ckm (amunicja ppanc.) i dział ppanc. Nieprzyjaciel zmienił kierunek natarcia, kierując kolejne fale na pozycje mjr Deskura. Plut. Leon Porczyński wspominał: z pomocą przyszedł nam mjr Deskur, który uderzył ze skrzydła z taka brawurą, że zmusił całe natarcie nieprzyjaciela do przegrupowania się. Niemcy ponowili natarcie. Mimo zaciętej obrony, gwałtownego ognia i walk na bliską odległość przy pomocy butelek z benzyną nie udało się zatrzymać rozpędzonego nieprzyjaciela, który przeszedł przez stanowiska 4. szw. rtm. Wiktora Zarembińskiego zadając mu duże straty.

Zajęte przez Niemców polskie stanowisko bojowe (domena publiczna)

Zajęte przez Niemców polskie stanowisko bojowe (domena publiczna)

Walka o Wysoką dostarczyła wielu przykładów bohaterstwa żołnierza polskiego. Działko ppanc. pod dowództwem kpr. Stefana Kały zniszczyło 2 czołgi i uszkodziło kolejne cztery. Ostatecznie obsługa działka została zabita bądź ranna. Największym jednak rozgłosem cieszy się kpr. Wincenty Dziechciarz, którego drużyna ckm z 4. szw. strzelała do ostatniej chwili, niszcząc 3 czołgi. Gdy obsługa ckm została zabita, kpr. Dziechciarz sam otworzył ogień unieruchamiając 2 czołgi. Kapral poległ, paląc się trafiony pociskiem zapalającym.

Rozproszone oddziały mjr Deskura w celu dalszej obrony wycofały się na wzg. 550 za rzeką Skawą. Gdy nowe pozycje obronne oskrzydliły czołgi niemieckie mjr Deskur wycofał się do Naprawy, gdzie znajdowały się pozycje 16. damot. Dywizjon ten strzelając ogniem na wprost zatrzymał niemieckie uderzenie. Po zatrzymaniu natarcia dywizjon wycofał się na nowe stanowiska w wąwozie drogi Naprawa-Lubień, a szwadrony mjr Deskura przeszły przez wzg. Kowalówka do Jordanowa by dołączyć do reszty pułku.

2 września samego Jordanowa, od południowej strony, bronił 1. szw. pod dowództwem por. Mariana Piwońskiego. Na tym odcinku Niemcy działali tylko rozpoznaniem samochodów pancernych i czołgów oraz piechotą zmotoryzowaną. Oddziały te mimo wsparcia artyleryjskiego skutecznie były zatrzymywane ogniem ckm i działek ppanc. W godzinach popołudniowych płk dypl. Dworak otrzymał rozkaz wycofania się w kierunku na Łętownię, obsadzając dwoma szwadronami wylot drogi z Jordanowa w rejonie wzg. 597 Kowalówka. Dwa pozostałe szwadrony zajęły pozycje na północ od Łętowni ? rejon wzg. 717 Łysa Góra i 669 zamykając drogę Łętownia-Pcim.

W ciągu nocy i przez cały dzień 3 września pułk bronił się na wyznaczonych pozycjach, przy słabym nacisku ze strony nieprzyjaciela. Chwila odpoczynku umożliwiła uporządkowanie oddziałów po ciężkich walkach z poprzednich dni, podczas których pułk stracił 7 zabitych, 11 rannych oraz 4 zaginionych żołnierzy. Mała aktywność na odcinku Jordanów-Łętownia spowodowana była tym, iż Niemcy przerzucili punkt ciężkości natarcia w kierunku Naprawa-Lubień, którego bronił 10. p.s.k. wzmocniony plutonem TKS.

Palące się zabudowania w Podwilku – działania odwetowe Niemców na tyłach natarcia na Wysoką w dniu 3 września 1939 r. (domena publiczna)

Dowódca 10. pułku strzelców konnych ppłk Janusz Bokszczanin podzielił swoje siły na dwa ugrupowania. Pierwszy rzut znalazły się 2. szwadron rtm. Wincentego Polita i 4. szwadron por. Henryka Cieślińskiego, wzmocnione dwoma plutonami ppanc. i plutonem motocyklistów w Skomielnej. Zadaniem tego dywizjonu była obrona wzgórz na północ od szosy Skomielna-Jordanów. Drugi rzut obrony tworzył 3. szwadron rtm. Włodzimierza Korytkowskiego. W odwodzie pozostały 1. szwadron, pluton ppanc. i pluton TKS.

Około godziny 11 nieprzyjaciel rozpoczął gwałtowny ostrzał pozycji zajmowanych przez 10. psk oraz dywizjonu artylerii. W pół godziny później ruszyło natarcie niemieckiej piechoty, wspierane przez nieliczne czołgi i samochody pancerne. Punkt ciężkości skierowany był w lukę pomiędzy pozycjami 10. psk a 24. p.uł. (między szosą na Myślenice, a drogą Jordanów-Łętownia). Początkowo atak niemiecki postępował dość szybko, ale później zwolnił, a w centrum nawet się zatrzymał. Gorzej sytuacja przedstawiała się na prawym skrzydle, gdzie nacierający batalion niemiecki wchodził coraz głębiej w lukę, na styku 24. p.uł., dochodząc do wysokości Naprawy. Pomimo zaangażowania na prawym skrzydle wszystkich odwodów 10. psk, natarcie niemieckie nadal postępowało i przekroczyło w tym miejscu wysokość II rzutu obrony. 2. i 4. szwadron zostały związane silnie od czoła i zagrożone ze skrzydła. W krytycznej sytuacji mjr Guzowski sam zdecydował o wycofaniu się 2. i 4. szwadronu, co było bardzo trudne, bo odbywało się pod ogniem nieprzyjaciela. Odwrót osłaniał 3. szwadron, który mimo silnego naporu utrzymał stanowiska. W tym czasie na lewym skrzydle obrony czołowe elementy niemieckiej piechoty zaczęły wchodzić na Luboń, co było groźne, ponieważ groziło oskrzydleniem 10. psk i wyjściem na jego tyły. Jednakże jednoczesne uderzenie 1 szwadronu na wyjście z lasów Lubonia oraz kompanii Vickersów po szosie poprawiły sytuację. Niemiecka piechota z Góry Luboń została odrzucona z powrotem do lasu. Pod osłoną  czołgów wycofał się ostatni 3. szwadron. 10. psk wycofał się w całości na nowe pozycje. W ostatniej fazie odwrót 10. psk osłaniał dywizjon rozpoznawczy, zajmujący wzgórza dominujące nad drogą Krzeczów-Tenczyn. Na opuszczonych stanowiskach pozostał tylko zniszczony sprzęt w postaci kilku motocykli i armaty ppanc.

Czołg Vickers E / Źródło: Wikimedia Commons

Czołg Vickers E / Źródło: Wikimedia Commons

Warto dodać, że dzień 3 września zaznaczył się intensywnymi działaniami lotnictwa niemieckiego. Kilkukrotnie bombardowany był 10. psk, sztab brygady i 1. pułk KOP, który przez cały dzień skutecznie spowalniał przeciwnika w kierunku Mszany Dolnej. Skutki nalotów nie były groźne. Najbardziej ucierpiała kwatera główna i jednostki znajdujące się wraz z nią w Lubieniu. Ludwik Ferenstein wspominał: Wieś zostaje gęsto obrzucona bombami. […] Obok szosy, a głównie na łące obok plebanii gęste wyrwy od bomb, prawie lej koło leja.  Jedna z bomb trafia w ogródek na plebanii i rozrywa się tuż przed oknem pokoju sztabu. Dowódca brygady nie przerywa swojego urzędowania. Budynek się zatrząsł, aż obrazy poleciały ze ścian i posypał się tynk z sufitu. Na szczęście dom był nowy i solidnie budowany. Klucze stalowych ptaków nie uchodzą jednak bezkarnie. Bateria przeciwlotnicza, ckm kwatery głównej i szeregowi z kbk otwierają gwałtowny, gorączkowy ogień. Tabor 10. psk wyciąga swoje ckm i rkm osłony i każdy strzela z czego może. Wtem jeden z samolotów zniża się. Czyżby do bombardowania – tak nisko? Opada coraz niżej, przelatuje tuż nad drzewami, gdzie jest dobrze ukryty tabor 10. psk, wreszcie koziołkuje i spada do górskiego strumyka. Biały welon okrył maszynę. To obserwator w ostatniej chwili chciał się ratować przy pomocy spadochronu, który rozwinął się za późno. W zestrzelonym samolocie zostały znalezione mapy, z którego jasno wynikało, że przeciwko 10. Brygadzie posuwa się cały XXII Korpus Pancerny gen. Ewalda von Kleista, z zadaniem szybkiego przebicia się na Kraków i zaryglowania polskiej armii.

W godzinach wieczornych do sztabu brygady dotarł rozkaz dowódcy Armii Kraków, z którego wynikało, że 10. BK została podporządkowana dowódcy Samodzielnej Grupy Operacyjnej Boruta gen. Mieczysławowi Borucie-Spiechowiczowi. Jednak wobec braku łączności z dowódcą SGO, płk Maczek uznał, że zadanie wyznaczone 1 września nie uległo zmianie. Należało się jednak przegrupować, ponieważ zgodnie z analizy sytuacji wynikało, iż nieprzyjaciel następnego dnia może atakować na dwóch kierunkach: na Myślenice oraz z rejonu Kasiny na Dobczyce.

>>> Czytaj także: Natarcie białych ułanów pod Kasiną Wielką <<<

Echa bitwy jordanowskiej
Jedna z tablic rozmieszczonych na granicy wysokie: "Zarządzenie. Wieś Wysoka juz nie istnieje. Osiedlanie się na tym terenie grozi przymusowym przesiedleniem lub śmiercią" / Fot. zbiory autora

Jedna z tablic rozmieszczonych na granicy Wysokiej: „Zarządzenie. Wieś Wysoka już nie istnieje. Osiedlanie się na tym terenie grozi przymusowym przesiedleniem lub śmiercią” / Fot. zbiory autora

Walki o Wysoką znacznie opóźniły zdobycie Jordanowa, a także pozwoliły na przegrupowanie polskich wojsk i przygotowanie planów dalszej obrony. W odwecie za opór i straty Niemcy spalili wieś, spłonęło 148 zabudowań, a wieś uznali za ?bandycką?. W bitwie o Wysoką zginęło 55 polskich żołnierzy, w tym i 3 osoby cywilne. Jednakże jak wspominał rtm. Romuald Radziwiłowicz: to pierwsze zwycięstwo i ten szczęśliwy bojowy chrzest młodego oficera i szeregowego pułku, nieostrzelanego i nieprzyzwyczajonego jeszcze do nowych zjawisk wojny wyciska na nim swe niezatarte piętno na przyszłość. W tym pierwszym sukcesie leży źródło hartu ducha, zaciętości i wytrzymałości żołnierza pułku w dalszych coraz trudniejszych walkach. Bitwa na stokach Wysokiej [?] daje Białym Ułanom wiarę w przywódcze i taktyczne zdolności swych dowódców i wyrabia w nich zaufanie do swej własnej broni?

Po wojnie w 1946 r. Rada Państwa odznaczyła Wysoką Krzyżem Grunwaldu III klasy, a w 1955 r. na miejscu zbiorowej mogiły 15 obrońców pozostawiony został pomnik upamiętniający ludzi i ich bohaterskie czyny. Corocznie na cmentarzu 1 września odbywają się uroczystości rocznicowe wraz z apelem poległych.

Zbiorowa mogiła poległych obrońców Wysokiej / Źródło: Zbiory Autora

Zbiorowa mogiła poległych obrońców Wysokiej / Źródło: Zbiory Autora

>>> Czytaj także: ?Biali ułani? w obronie Rzeszowa <<<


 Przypisy:

[1] W skład XXII Korpusu wchodziły:
– 2. Dywizja Pancerna (dowódca. gen. por. Rudolf Veiel) – w jej skład wchodził: 3. pułk czołgów (płk Wilhelm R. von Thom), 4. pułk czołgów (ppłk Hans Voight), 2. pułk strzelców zmotoryzowanych (płk Gustaw von Vaerst) oraz 74. pułk artylerii lekkiej (ppłk Karl Fabiunke), 2. batalion motocyklowy (ppłk Carl Stollbrock), 5. zmotoryzowana kompania rozpoznawcza (mjr Horst Kitschmann), 38. dywizjon niszczycieli czołgów (ppłk Decker), 38. batalion pionierów oraz 38. batalion łączności. Dywizja liczyła 394 oficerów i ponad 11 tys. żołnierzy. Dysponowała 421 pojazdami opancerzonymi (w tym 322 czołgi), 12 haubicami 105 mm, 8 ciężkimi haubicami 150 mm, 4 działami 100mm, 18 moździerzami 81 mm, 30 lekkimi granatnikami, 46 ckm oraz 561 samochodami terenowymi i osobowymi, 1402 ciężarówkami, 1289 motocyklami; patrz: S. Bednarz, 2. Niemiecka dywizja pancerna w bitwie pod Jordanowem, [w:] Kampania wrześniowa 1939 roku na ziemi jordanowskiej, pod red. R. Kowalskiego, Jordanów-Nowy Targ, 2003, s. 122-128.
– 4. Dywizja Lekka (dowódca gen. mjr Alfred Ritter von Hubicki) ? w jej skład wchodził: 10. pułk strzelców zmotoryzowanych (ppłk Brehmer), 11. pułk strzelców zmotoryzowanych (płk Wilhelm von Appel), 102. pułk artylerii lekkiej (ppłk Werner Kampfhenkel), 9. pułk rozpoznawczy (ppłk Bruno R. von Hauenschild), 33. batalion pancerny, 50. batalion przeciwpancerny, 86. batalion pionierów oraz 85. batalion łączności. Dywizja składała się z 332 oficerów i ponad 10 tys. podoficerów i szeregowych. Na swym uzbrojeniu miała: 24 armaty 105 mm, 12 armat piechoty 75 mm, 54 armaty ppanc., 24 moździerze 81 mm, 42 lekkie granatniki 46 mm, 62 ckm. Ponadto posiadała 86 czołgów lekkich oraz 100 samochodów pancernych; patrz: M. Bryja, Panzerwaffe ? Niemieckie wojska szybkie 1939-1945, Warszawa 1996, s. 6-10.
– 3. Dywizja Górska (dowódca gen. Eduard Dietl) ? w jej skład wchodził: 138. pułk strzelców górskich (płk Wilhelm Weiss), 139. pułk strzelców górskich (płk Alois Windisch), 112. pułk artylerii górskiej (ppłk Meindl), 112. batalion rozpoznawczy, 48. batalion przeciwpancerny i 83. batalion pionierów górskich. Dywizja liczyła w sumie 459 oficerów, ponad 16 tys. podoficerów i szeregowych, a na wyposażeniu posiadała: 8 haubic 155 mm, 16 armat 105 mm, 12 armat piechoty 75 mm, 48 armat ppanc. 37 mm, 36 moździerzy 81 mm, 72 ckm. Dysponowała również ok. 5 tys. końmi i 618 samochodami ciężarowymi; patrz: R. Kowalski, Działania wywiadowcze na pograniczu polsko-słowackim w przededniu wybuchu II wojny światowej, [w:] Kampania wrześniowa 1939 roku na ziemi jordanowskiej, pod red. R. Kowalskiego, Jordanów-Nowy Targ, 2003, s. 36.
[2] Oficjalnie podział na dywizjony został zniesiony na początku 1939 r., jednak w kampanii wrześniowej nadal podział ten zachowano, dość często działały zgrupowania dwóch szwadronów, które dla ułatwienia będę nazywał dywizjonami.

Bibliografia:

24. pułk ułanów. Zarys historii 1920-1947, oprac. rtm. S. Komornicki, Londyn 1976.
– Dworak K., Przegląd działań wojennych 24. p.uł. w Kampanii Wrześniowej w Polsce, ?Komunikat Koła 24. p.uł.?, nr 31, 1957.
– Majka J., Brygada motorowa płk Maczka, Rzeszów 2008.
– Majka J., Działania 10. Brygady Kawalerii na ziemi jordanowskiej w dniach 1-3 września 1939 r., [w:] Kampania wrześniowa 1939 roku na ziemi jordanowskiej, pod red. R. Kowalskiego, Jordanów-Nowy Targ 2003.
– Skibiński F., 10. Brygada Kawalerii w kampanii wrześniowej. Część 2, WPH, nr 1, 1959.
– Włodarkiewicz W., Działania 10. Brygady Kawalerii w Beskidzie Wyspowym, ?Wojsko i Wychowanie?, nr 5, 2000.

Absolwent historii i politologii na Uniwersytecie Marii-Curie Skłodowskiej w Lublinie. Interesuje się historią wojskowości XX w., stosunkami międzynarodowymi, terroryzmem oraz polskimi misjami stabilizacyjnymi poza granicami kraju.