Budynki Jednostki 731/ Źródło: http://commons.wikimedia.org/wiki/Unit_731?uselang=pl#mediaviewer/File:Unit_731_-_Complex.jpg

Dżuma, tyfus, cholera i inne… Japońskie eksperymenty z bronią biologiczną podczas II wojny światowej

Po doświadczeniach I wojny światowej związanych z używaniem przez obie strony konfliktu broni chemicznej, podpisano Protokół Genewski z 17 czerwca 1925 r., który zakazywał używania broni chemicznej i bakteriologicznej. Nie wszystkie kraje jednak zastosowały się do tego dokumentu. Najbardziej zaawansowane prace podczas II wojny światowej prowadzili naukowcy japońscy.

Pewnego dnia w 1942 r. w jednym z obozów jenieckich dla chińskich żołnierzy pojawili się przedstawiciele Japońskiej Organizacji Pomocy Więźniom. Uprzejmi i przyjaźnie nastawieni Japończycy przywieźli ze sobą ładunek ładnie wyglądających pszennych bułeczek, które następnie zostały rozdane więźniom w obozie. Następnie Chińczycy zostali zwolnieni do domów. Jak można się domyślić nie byli tymi, za których się podawali. Te bułeczki zawierały wewnątrz bakterie tyfusu. Po powrocie do domów, w ciągu kilku dni zakażeni zachorowali, zarażając swoich sąsiadów. Akcja ta odbyła się na rozkaz dowództwa Armii Kwantuńskiej i miała na celu wywołanie epidemii na tyłach opuszczających ten teren wojsk japońskich. Innymi sposobami, które wymyślili Japończycy, aby opóźnić marsz wojsk chińskich było pozostawianie na tyłach wycofujących się oddziałów zakażonych bakteriami tyfusu, bułeczek i czekoladek.

Japońscy wojskowi, przy współpracy naukowców Kraju Kwitnącej Wiśni już od początku lat 30. XX wieku zainteresowali się używaniem środków chemicznych i biologicznych w walce z wrogiem. Korzystając z historii różnego rodzaju epidemii w średniowiecznej Europie i Azji (dżuma, ospa, cholera), a także z czasów bliższych im, chorobom jakim ulegali żołnierze podczas I wojny (grypa, tyfus, dyzenteria) doszli do wniosku, że produkcja zarazków w ekonomicznej sytuacji Japonii, gdy kraj nie posiada zbyt wiele surowców, aby produkować odpowiednią liczbę czołgów, okrętów czy samolotów jest dość tania i bardzo skuteczna.

W 1935 r. cesarz Hirohito wydał dwa dekrety o powstaniu dwóch ośrodków badań nad bronią biologiczną. Oba powstały w Mandżurii, ponieważ Japończycy obawiali się narażać własną ludność. Pierwszy z nich zlokalizowano 20 km na południe od Harbinu i nosił oficjalną nazwę Urzędu Chorób Koni Armii Kwantuńskiej (jednostka nr 100). Natomiast drugi był położony koło Czangczun i był to Urząd Zaopatrywania w Wodę i Profilaktyki Armii Kwantuńskiej (jednostka nr 731). Jednostka 731 liczyła około 3000 osób (bakteriologów, chemików, lekarzy, żołnierzy i oficerów). Wyposażeni byli oni w najnowocześniejsze laboratoria oraz poligony. Cały ośrodek był silnie strzeżony, przez cały czas w jego otoczeniu krążyły patrole, a nad przestrzenią powietrzną obowiązywał zakaz lotów. Przebywanie w pobliżu osób postronnych było możliwe tylko za specjalną przepustką. Japońska żandarmeria ściśle kontrolowała okoliczną ludność cywilną. Oprócz budynków laboratoryjnych lekarze japońscy mieli do dyspozycji więzienie, gdzie przetrzymywano „króliki doświadczalne”. Na czele jednostki 731 stał generał dr Shiro Ishii.

Dr. Shiro Ishii/ Źródło: http://commons.wikimedia.org/wiki/Category:Shir%C5%8D_Ishii#mediaviewer/File:Shiro-ishii.jpg

Dr. Shiro Ishii/ Źródło: http://commons.wikimedia.org/wiki/Category:Shir%C5%8D_Ishii#mediaviewer/File:Shiro-ishii.jpg

Jak wyglądała produkcja bakterii? W wielkich kotłach przygotowywano specjalną pożywkę dla bakterii. Była to mieszanka bulionu mięsnego, peptonu i agaragaru, która była następnie umieszczana w specjalnych ocynkowanych blaszanych skrzynkach. W schłodzonych „opakowaniach” następnie wykonywano posiew bakterii. Po okresie inkubacji bakterie były gotowe do użycia. W przeciągu 24 godzin Japończycy byli w stanie wyprodukować bakterie cholery i tyfusu, a zarazki dżumy i wąglika potrzebowały 48 godzin. Jeśli produkcja szła zgodnie z planem to w ciągu jednego miesiąca naukowcy byli w stanie wyprodukować 300 kg bakterii dżumy, 600 kg wąglika czy 800 kg tyfusu. W jednostce 731 odbywała się także hodowla szczurów i myszy, na których żerowały pchły, używane przez Japończyków do przenoszenia zarazków. W sierpniu 1945 r. na jej terenie znajdowało się około 3 000 000 sztuk szczurów i myszy. Jednym z problemów, które musieli także rozwiązać zbrodniarze jednostki 731 był sposób dostarczania bakterii nad wrogi teren. Opracowano specjalne aparaty do rozsiewania pcheł, które podczepiano pod skrzydła samolotów, produkowano gliniane bomby z ładunkiem pcheł, bomby na spadochronach czy blaszane pojemniki. Według Japończyków skuteczne były także wspomniane na początku podrzucanie zainfekowanej żywności, głównie owoców, ryb, mięsa i pieczywa oraz infekowanie zbiorników wodnych i ujęć wody pitnej. Oprócz badań nad bakteriami zajmowano się także studiowaniem wirusów, pleśni, grzybków oraz chorób zabijających zwierzęta i niszczących rośliny. Uwadze japońskich naukowców nie uszły także trucizny, a w szczególności jad kiełbasiany.

W laboratoriach japońscy naukowcy badali zarazki: dżumy, cholery, ospy, trądu, tyfusu plamistego, tyfusu brzusznego, zapalenia mózgu i rdzenia oraz tężca. Inną kwestią było niszczenie zwierząt domowych, w czym pomocne miały być: wąglik, brucelloza, pryszczyca, pomór bydła i nosacizna. Tymi badaniami zajmował się głównie ośrodek nr 100. Dzięki odpowiedniej liczbie więźniów mogli przeprowadzać najróżniejsze eksperymenty. Szacuje się, że ofiarą japońskich eksperymentów padło około 300 000 ofiar. Częstokroć więźniowie zmuszani byli do wypicia „koktajli” zawierających różne patogeny. Stosowali zastrzyki. Japończycy obserwowali jak reagują ich organizmy Jako, że Chiny to ludny kraj, to nie brakowało im pacjentów. Na poligonach przywiązywano więźniów do pali, obok których detonowano gliniane bomby z zarazkami, a ich odłamki wbijały się w ciała ofiar. Podobnie jak Niemcy w Europie, Japończycy przeprowadzali także pseudoeksperymenty na ludziach. Wspomnę tylko tutaj kilka przykładów. Ci zbrodniarze wycinali organy i żywe płody. Odcinali także ręce i nogi, przyszywając je później z powrotem w innych miejscach i obserwując czy zrosną się. Przeprowadzali sekcje zwłok, a często praktykowali jeszcze na żywych organizmach, łącząc poszczególne organy ze sobą. Prowadzono badania nad hipotermią, a część więźniów ginęła w komorach dekompresyjnych. Japończycy badali także jak długo człowiek może przeżyć zawieszony głową w dół. Używano także promieniowania rentgenowskiego, badając jaka dawką jest potrzebna do uśmiercenia człowieka. Niejednokrotnie zakopywano ludzi żywcem, chcąc dowiedzieć się ile czasu uda im się przeżyć bez powietrza. Ciała były następnie palone w krematoriach lub zakopywane w masowych mogiłach.

Ofiara japońskich eksperymentów/ Źródło: http://commons.wikimedia.org/wiki/Unit_731?uselang=pl#mediaviewer/File:Unit_731_victim.jpg

Ofiara japońskich eksperymentów/ Źródło: http://commons.wikimedia.org/wiki/Unit_731?uselang=pl#mediaviewer/File:Unit_731_victim.jpg

Japończycy użyli zarazków dżumy i innych bakterii przeciwko chińskiej ludności cywilnej. Ich samoloty rozsiewały zarażone pchły w okolicy miasta Ningpo pod Szanghajem. Dzięki skutecznemu przeciwdziałaniu chińskich lekarzy udało się nie dopuścić do rozprzestrzenienia się epidemii dżumy, choć i tak zmarło tysiące ludzi. W lipcu 1941 r. generał Yoshijiro Umezu, dowódca Armii Kwantuńskiej wysłał do Środkowych Chin zespół naukowców z jednostki 731 (około 40 osób) z ładunkiem zarażonych na dżumę pcheł. Niedługo potem inna grupa pod dowództwem pułkownika Ooty została wysłana w okolice miasta Czangte i jeziora Tungting, celem zdezorganizowania komunikacji chińskiej na tym terenie. Wykorzystując pchły z dżumą zrzucane z samolotów Japończykom udało się na kilka miesięcy wywołać chaos na kolei w tym rejonie. Maj następnego roku przyniósł kolejną ekspedycję. 200- osobowa grupa zabrała ze sobą 25 kg zadżumionych pcheł i 130 kg paratyfusu i wąglika. W Nankinie dołączyli do nich ludzie z jednostki „Ej” 1644, mającej podobne zadanie jak 731. Połączone siły miały za zadanie  sterroryzować ludność chińską w obszarze Juszan, Kinhua, Fukin.

Po zrzuceniu bomb atomowych na Hiroszimę i Nagasaki, naukowcy i wojskowi otrzymali rozkaz kompletnego zniszczenia budynków jednostki 731. W ręce wroga nie mogły dostać się żadne dowody świadczące o tym jakimi eksperymentami zajmowali się Japończycy. Budynki zostały wysadzone w powietrze, resztę więźniów wymordowano. Część naukowców została schwytana przez oddziały Armii Czerwonej. Wielu z nich zostało osądzonych w procesie w Chabarowsku w grudniu 1949 r. Kilka osób zostało skazanych na niewielki kary więzienia podczas procesu w Jokohamie w 1948 r. Po II wojny żaden z dowódców jednostki 731 nie został skazany. W latach 80. Światło dzienne ujrzały dokumenty, mówiące o wykorzystaniu po wojnie badań jednostki 731 i zatrudnieniu tych właśnie zbrodniarzy przez rząd Stanów Zjednoczonych.

Absolwent historii UMCS. Jego zainteresowania to historia XX-lecia międzywojennego, front wschodni podczas II Wojny Światowej, historia wojsk powietrznodesantowych oraz dzieje Waffen SS.