Rafał Socha – Jak zostałem bażantem

Mianem ?bażantów? określano w wojskowej terminologii absolwentów wyższych uczelni odbywających obowiązkowe przeszkolenie wojskowe w ramach Szkół Podchorążych Rezerwy. Owe ?bażanty? były w Wojsku Polskim traktowane jak ogniwo pomiędzy kadrą zawodową, a żołnierzami z zasadniczej służby wojskowej.


Pod koniec 2013 roku na krajowym rynku wydawniczym pojawiła się książka ?Jak zostałem Bażantem? autorstwa Rafała Sochy. Autor jest prozaikiem, autorem piosenek a także współzałożycielem Literackiego Towarzystwa Wzajemnej Adoracji ?Li-TWA?.

Pan Rafał posiada dobre rozeznanie w kwestii funkcjonowania SPR jak i przebiegu służby ?bażantów? albowiem w 2001 roku jako świeżo upieczony inżynier budowlany trafił właśnie do takiej jednostki. Praca nie jest oczywiście typowym opisem przebiegu sześciomiesięcznej służby autora, aczkolwiek okres ten zapewne dostarczył mu wielu ciekawych przeżyć, które mogły stać się impulsem do napisania powieści. Opisane w książce zdarzenia zapewne świetnie wpisały by się w życiorysy wielu młodych ludzi odbywających służbę wojskową w Szkołach Podchorążych Rezerwy.

Publikacja podzielona jest na 39 rozdziałów zgrupowanych w dwóch zasadniczych częściach. Akcja pierwszej części umiejscowiona jest w fikcyjnej jak się może wydawać Szkole Podchorążych Rezerwy w mieście Kile jak nie trudno się domyślić pierwowzorem książkowej SPR była Szkoła przy Centrum Szkolenia Czołgowo – Samochodowego w Pile. Pierwsza cześć pracy pozwala nam poznać przebieg normalnego dnia ?bażanta?. Wertując kolejne strony książki towarzyszymy podczas mu przebiegu jednego z dni szkolenia, dzięki czemu poznajemy szczegółowy rozkład dnia poczynając od porannej pobudki, śniadania, zajęć z musztry, wizyty na strzelnicy, czyszczenia rejonów wewnętrznych czy też wielu innych interesujących zajęć, które do mieli wykonania członkowie SPR. W drugiej części pracy poznajemy charakterystykę drugiego etapu szkolenia ?bażanta? a więc uroki służby w jednostce liniowej.

Książka napisana jest interesującym językiem narracji dzięki czemu czyta się ją łatwo i przyjemnie. Praca obfitująca w humor sytuacyjny zawiera sporą dawkę absurdu i groteski. Same nazwy miejsc czy bohaterów [kapral Byczek, kapitan Wieprz, chorąży Piździński, Kiła, Nosensowice itd.] książki sprawiają, iż czytelnik równocześnie z lekturą może uzmysłowić sobie jak wyglądają treści opisywane w książce.

Podsumowując polecam książkę nie tylko fanom wojskowości i militariów, lecz w szczególności wszystkim osobom poszukującym miłej, lekkiej i przyjemnej lektury. Warto poświęcić chwilę czasu by dowiedzieć się jak mogło wyglądać da niektórych z Nas pół roku gdyby nie zniesienie obowiązku służby wojskowej ?

Miłośnik historii, a w szczególności zagadnień związanych z wojskowością. Obecnie stale interesuję się wydarzeniami w Wojsku Polskim. Zapalony bibliofil, poświęcający każdą wolną chwilę na czytanie książek.