Wstyd dla MON – odpowiedź rzecznika MON

Na moje uwagi dotyczące niestosownego zachowania MON wobec pogrzebu byłego ambasadora Polski w Iraku, Ryszarda Krystosika, doczekałem się telefonicznej reakcji rzecznika prasowego MON Jacka Sońty. Rzecznik stwierdził że nie zgadza się z moją opinią. Nie było zaangażowania, gdyż MON oficjalnie nic o pogrzebie nie wiedział. Powiedział, że są w tej sprawie określone procedury które jak mniemam, nie zostały dotrzymane. Najwidoczniej, wcześniejsze powiadomienie przeze mnie MON o pogrzebie tak ważnego dla tej instytucji ambasadora było nie wystarczające. Należy wiec rozumieć, iż MON oczekiwał na telefon najbliższej rodziny zmarłego czyli np. ponad osiemdziesięcioletniej żony, po to, aby procedurom stało się zadość i aby Pan Minister mógł właściwie zareagować. Hipokryzja godna samego ministra Siemoniaka, który jak widać nie tylko lekceważy wielu oficerów, nie odpowiadając na ich pisma kierowane do niego bezpośrednio w najważniejszych sprawach dla sił zbrojnych (o czym już nie raz pisałem), ale też potrafi nawet zlekceważyć pogrzeb ambasadora, szczególnie zasłużonego dla tej instytucji.

Można podsumować, że w całej tej sprawie najgodniej zachował się ambasador USA Stephen Mull, którego rodzina zmarłego nie musiała prosić o osobisty udział w pogrzebie i złożenie wieńca ?Od narodu amerykańskiego?. Oczywiście nie trzeba było szczególnie zapraszać kolegów zmarłego ambasadora z MSZ, którzy złożyli stosowne wieńce w imieniu MSZ oraz wygłosili okolicznościowe przemówienia. Minister Obrony Narodowej, szef instytucji na rzecz której ambasador Krystosik pracował w Iraku z narażeniem życia i zdrowia (które bezpowrotnie utracił), zdaniem jego rzecznika prasowego, nie musiał brać udziału w pogrzebie, wysłać swojego przedstawiciela ani nawet wystawić pocztu honorowego należnego do pożegnania tak zasłużonego człowieka, gdyż rodzina zmarłego ambasadora nie znała procedur powiadomienia o pogrzebie! Wypada zadać pytanie, co wobec tego robią służby podległe Panu Ministrowi, jego komitet polityczny, Departament Wojskowych Spraw Zagranicznych, ataszaty…?

Przetoczyła się ostatnio w mediach duża dyskusja na temat naszych stosunków z USA. Generalnie nasze władze, zwłaszcza wojskowe (a więc MON) uważają, że USA są naszym strategicznym partnerem, gwarantującym Polsce poczucie bezpieczeństwa. Jako były attache obrony mam w tej sprawie nieco odmienne zdanie, co do faktycznych intencji MON. Przykład zlekceważenia pogrzebu ambasadora Krystosika który odbył się z udziałem ambasadora USA w Polsce jest jednym z wielu nie stosownych kroków MON w stosunkach ze Stanami Zjednoczonymi. Ambasador USA, jako wytrawny dyplomata, musiał zauważyć niestosowne zachowanie MON wobec człowieka szanowanego i cenionego osobiście przez byłego prezydenta USA Busha seniora. Służby USA w naszym kraju z pewnością odnotowały to wydarzenie i zameldowały gdzie trzeba, a to już ma znaczenie w stosunkach dyplomatycznych.

Ryszard Krystosik (pierwsz z lewej) z autorem feielitonu (drugi z prawej) w Iraku / Źródło: Archiwum autora

Ryszard Krystosik (pierwsz z lewej) z autorem feielitonu (drugi z prawej) w Iraku / Źródło: Archiwum autora

Ale nie jest to jedyny przykład dyplomatycznej wpadki. MON zapomina albo nie zdaje sobie sprawy z tego, że nasze stosunki z USA będą dobre tylko wtedy, jeżeli i Polska będzie mieć dobre stosunki z krajami, z którymi USA utrzymują partnerstwo strategiczne bądź traktują te kraje jako swoich najbliższych sojuszników. Dotyczy to szczególnie krajów regionu Zatoki Perskiej, z których najważniejszym partnerem jest Kuwejt, z uwagi na stacjonowanie tam największych amerykańskich baz wojskowych, zapewniających działania armii USA w całym regionie. Tymczasem MSZ zredukowało naszą ambasadę w tym kraju do niezbędnego minimum a MON zlikwidował ataszat obrony. Wcześniej minister obrony Klich odmawiał nawet wystawienia zaproszenia do Polski dla swojego kuwejckiego odpowiednika. Ówczesny ambasador Polski Janusz Szwedo musiał w tej sprawie osobiście interweniować w MON ale został przyjęty tylko przez zastępcę dyrektora DWSZ, który niczego nie załatwił. Nasz ambasador najadł się wstydu, gdyż nie potrafił wyjaśnić w Kuwejcie, dlaczego nie ma tego zaproszenia dla księcia, ministra obrony i jednocześnie wicepremiera tego kraju! Wizyty ministra ON i innych przedstawicieli MON w Kuwejcie przez całe lata odbywały się tylko przy okazji wizyt w Iraku, co oczywiście było dostrzeżone przez stronę kuwejcką. Polskie władzę utrzymywały pokrętne interesy firmy zbrojeniowej BUMAR, co omal nie doprowadziło do sprawy sądowej i kompromitacji tej spółki. Następna kompromitacja groziła (i nadal grozi) z powodu upadku stoczni, do przetargu której weszła strona kuwejcka za namową kierownictwa BUMARU (nie należy błędnie mylić z Katarem) oraz załatwiania dostaw gazu z Kataru, którego nawet bogaty Kuwejt tam nie kupuje, ze względu na bardzo wysoką cenę tego surowca.

Wszystkie te sprawy (i wiele innych) są i były bardzo uważnie obserwowane przez wywiad USA, dla którego Kuwejt jest kolejnym stanem Ameryki. Nasz stosunek do Kuwejtu i interesy jakie mamy z tym krajem są w rzeczywistości papierkiem lakmusowym dla naszych stosunków z USA. Wywiad przesyła nie tylko informacje. Robi analizy i testuje nasze zdolności kooperacyjne. W przypadku Bliskiego Wschodu, jak pokazują doświadczenia ostatnich lat, wypadamy fatalnie. MON, likwidując ataszat obrony w Kuwejcie pozbawił się współpracy w regionie zarówno z wywiadem USA, jak i innymi sojusznikami zaangażowanymi wcześniej w sąsiednim Iraku, którzy swoich ataszatów nie tylko nie zlikwidowali ale rozszerzyli zakres ich działania na cały region (kraje GCC). Jak kierownictwo MON może mówić o ?nadzwyczajnie dobrych? stosunkach wojskowych z USA kiedy przez lata samo doprowadziło do ich pogorszenia?

O MON w polskiej prasie i mediach mówi się stosunkowo mało. O wiele za mało w związku z niepokojącymi działaniami kierownictwa tej instytucji, o których mówią oficerowie tylko swoich gabinetach, w obawie o zwolnienie ze służby. Minister Siemoniak zwalnia z wojska nawet takich oficerów, którzy składają mu oficjalne meldunki o nieprawidłowościach w jego resorcie! Stosunek MON do pogrzebu ambasadora Krystosika nie jest więc niczym nadzwyczajnym w zachowaniach kierownictwa MON. Minister Siemoniak zajmuje się tylko sprawami, korzystnymi wizerunkowi zarówno dla niego jak i dla Platformy Obywatelskiej, dzięki której zajmuje to stanowisko. Polityka zagraniczna w zakresie ataszatów obrony znajdujących się poza granicami Polski najprawdopodobniej w ogóle go nie interesuje. Nie interesuje też sprawa wspierania polskiego przemysłu obronnego. Gdyby było inaczej, nie likwidował by ataszatu w Kuwejcie. W regionie, w którym państwa GCC wydają setki miliardów dolarów na zbrojenia, ale bez naszego udziału w tym torcie. Tymczasem nasz przemysł zbrojeniowy jest na krawędzi upadłości. Nie sposób zrozumieć takiego działania. To samo dotyczy nieudanej reformy systemu dowodzenia którą przeprowadzono wbrew opinii wielu fachowców i wojskowych analityków a także źle zaprojektowanego i przeprowadzonego komponentu Narodowych Sił Rezerwowych. W efekcie mamy w armii zamiast jednego, trzech pierwszych żołnierzy i żadnego wodza na wypadek wojny! BBN nawet proponuje aby nie było wodza tylko jakiś kandydat na wodza który ma się przygotowywać! Jak ktoś to rozumie to stawiam Hennessy V.S.O.P.! Proponowana obecnie przez AON (gen. Packa który wcześniej już uczestniczył w tworzeniu koncepcji NSR!) reforma NSR spotkała się z irytacją w SG WP. W opinii do tej koncepcji napisano że…nie jest ona żadną koncepcją!

MON kieruje najważniejszą instytucją w systemie obronności państwa. Zadaniem wszystkich specjalistów i wojskowych analityków jest alarmować społeczeństwo o nieprawidłowościach w tej instytucji, gdyż sprawy te wpływają bezpośrednio na bezpieczeństwo Polski. MON jak może to unika polemiki z takimi ocenami. W ogóle unika oficerów rezerwy, doświadczonych w misjach zagranicznych, nie zapraszając ich na żadne spotkania i dyskusje. Pozostaje to co sami w mediach powiedzą lub napiszą. MON musi w swoich działaniach uwzględniać nie tylko techniczne ale i moralne aspekty swej działalności. Sprawa nietaktownego potraktowania pogrzebu ambasadora Krystosika jest jednym z takich elementów. Podnosząc ją, jako były bezpośredni współpracownik śp. ambasadora Krystosika w Iraku a także świadek jego dokonań dla naszych sił zbrojnych w tym kraju, mam nadzieje zmusić Pana Ministra Siemoniaka przynajmniej do złożenia kondolencji żonie zmarłego ambasadora, o co w rozmowie telefonicznej poprosiłem rzecznika MON p. Jacka Sońtę. Dla mnie jest to sprawa honorowa i myślę że dla Pana Ministra też powinna taka być. Sprawdzimy.

Absolwent Wydziału Zarządzania UW, studia techniczne WSOWŁ, studia podyplomowe Politechnika Białostocka, Wydział Budownictwa. Oficer operacyjny w SG WP, Szef Oddziału operacyjnego w MNF-I (USA) w Bagdadzie, attache obrony w Kuwejcie (2006-2010).