Wstyd dla MON!

We wtorek na Powązkach pochowano Ryszarda Krystosika, b. ambasadora RP w Bagdadzie,  W latach 90-tych był on szefem sekcji interesów USA przy ambasadzie Polski w Bagdadzie. Było to w okresie, gdy Irak nie utrzymywał stosunków dyplomatycznych z USA. Służbę dyplomatyczną kończył jako doradca polityczny Wielonarodowej Dywizji Centrum-Południe, a do 2007 r. ambasador RP w Iraku.

Ambasadora Krystosika uhonorowali Amerykanie. Ambasador USA Stephen Mull wziął udział w pogrzebie. Na grobie złożono wieńce od rodziny, MSZ oraz „Od Narodu Amerykańskiego”. Zabrakło wieńca od Ministerstwa Obrony Narodowej. Nie uhonorował go MON dla którego ambasador przez lata pracował, dzielnie dbając o wizerunek i interesy polskich żołnierzy w Iraku. Dzięki niemu w MON-ie uniknięto wielkiej kompromitacji z przekazaniem Babilonu Irakijczykom. Babilon w którym mieściło się dowództwo MNDC-S miał być przekazany Irakowi przez polska komisje. Przygotowany był dla nas bardzo niekorzystny raport dyrektora Muzeum Brytyjskiego o wielkich zniszczeniach w Babilonie, dokonanych rzekomo tylko przez nasz kontyngent. Ambasador, przy moim skromnym udziale, przekonał dowódcę USA gen. Casey o konieczności powołania komisji sił koalicyjnych do przekazania Babilonu, co spowodowało znaczne zmiany w zapisach w brytyjskim raporcie. Odpowiedzialnymi za zniszczenia stali się solidarnie wszyscy członkowie koalicji a nie tylko Polska, która była tylko jej członkiem. Nie to jest jedyna zasługa ambasadora dla MON i Polski. To z jego inicjatywy i przy jego czynnej pomocy, odnaleziono groby kuwejckie na terenie naszej strefy w Iraku. Później dowiedziałem się, że z tej okazji emir ogłosił święto w Kuwejcie, a Polska stała się wielkim przyjacielem tego kraju. Czego, jak to u nas w zwyczaju, praktycznie nie wykorzystano. Za to Kuwejt udzielił nam wszelkiej bez wzajemnej pomocy w wykorzystaniu swoich baz do zaopatrywania naszego kontyngentu w Iraku. Ambasador ściśle współpracował z oddziałem GROMU w Bagdadzie. Owocem tej współpracy było min. uwolnienie Polki, przetrzymywanej przez rebeliantów. Współpraca ambasadora z przedstawicielem NATO w Bagdadzie śp. gen Kwiatkowskim miała ogromne znaczenie dla udziału polskich oficerów w szkoleniu oficerów irackich.

ambasada_irakW takim jak Irak kraju, ogarniętym wojna, rola ambasadora była daleko większa niż wynikało to z jego statusu. Swoje zadania musiał wykonywać w ścisłym współdziałaniu z amerykańskim dowództwem MNF-I i polskim MNDC-S. Nie było to zadanie łatwe z uwagi na to, iż jako członek koalicji byliśmy atakowani przez rebeliantów a ambasador szczególnie. Do tego ambasada polska znajdowała się w tzw. ?czerwonej strefie? do której sam dojazd wymagał szczególnej ochrony. Przekonał się o tym późniejszy ambasador, który tylko cudem uniknął śmierci w zamachu. Wcześniej, wielokrotnie takie zamachy były podejmowane ale ambasadorowi Krystosikowi w porę udało się ich uniknąć. Miały też miejsce bezpośrednie ataki bronią automatyczną na budynek ambasady, co powodowało że cały zespół ambasady żył w ciągłym zagrożeniu. W rezultacie, ambasador Krystosik nie wytrzymał tej presii i dostał poważnego wylewu, w efekcie którego jeszcze przez kolejne osiem lat, aż do śmierci, nie wrócił do zdrowia i do dyplomacji.

Podczas pogrzebu ogromnie było mi przykro jako oficerowi-weteranowi z Iraku, że MON nie tylko nie przysłał swojego przedstawiciela ale nawet nie wystawił wojskowej asysty honorowej dla tak zasłużonego dla armii człowieka. Taka asysta należała się ambasadorowi Krystosikowi jak rzadko komu. Za ofiarność, odwagę i poświecenie dla Polski. Za oddanie zdrowia dla Ojczyzny. Za wybitne zasługi w utrzymaniu polskich kontyngentów wojskowych w Iraku.

Jako oficer i były bliski współpracownik ambasadora Krystosika w Iraku, złożyłem wdowie osobiste kondolencje i przeprosiłem za postawę szefa MON ministra Siemoniaka, co zostało przyjęte z głębokim żalem i zrozumieniem.

Nie może MON mówić, że nic nie wiedział o tym pogrzebie gdyż na wszelki wypadek poinformowałem o nim na ich oficjalnej stronie internatowej. Niewyraźniej minister Siemoniak ma inne priorytety i inne zdanie w tej sprawie. MON nigdy nie darzył wielkimi względami naszych żołnierzy poległych i rannych w misjach poza granicami kraju. Wyraźnie można było odczuć, iż dla MON los takich żołnierzy to poważny problem, zwłaszcza finansowy. Na różnych forach internetowych piszą o tym sami żołnierze-weterani ale i sądy maja co robić. W tym jednak przypadku MON zdecydowanie nadużył dobrze pojętej kultury w swoim zachowaniu, pozbawiając tak zasłużonego dla sił zbrojnych człowiek wszelkich honorów, należnych mu od tej instytucji. Wstyd mi za MON i w szczególności za Ministra Siemoniaka, gdyż z pewnością była to jego decyzja jako szefa tej instytucji.

Ryszard Krystosik (pierwsz z lewej) z autorem feielitonu (drugi z prawej) w Iraku / Źródło: Archiwum autora

Ryszard Krystosik (pierwszy z lewej) z autorem felietonu (trzeci z lewej) w Iraku / Źródło: Archiwum autora

Uprzejmie proszę wszystkich internautów, a w szczególności żołnierzy-weteranów o udostepnienie tej informacji na wszystkich możliwych forach internetowych. Może minister Siemoniak chociaż to przeczyta i przynajmniej złoży kondolencje wdowie ambasadora Krystosika. To jest ostatnia rzecz jaka możemy zrobić dla tego wybitnego dyplomaty z duszą żołnierza.

Cześć jego pamięci!

Niech spoczywa w spokoju.

Zapraszamy do przeczytania kolejnej części felietonu:

>>> Wstyd dla MON ? odpowiedź rzecznika MON <<<

Absolwent Wydziału Zarządzania UW, studia techniczne WSOWŁ, studia podyplomowe Politechnika Białostocka, Wydział Budownictwa. Oficer operacyjny w SG WP, Szef Oddziału operacyjnego w MNF-I (USA) w Bagdadzie, attache obrony w Kuwejcie (2006-2010).